Spreading Dread – `Sanatorium`
(26 listopada 2012, napisał: Pudel)
Jak chyba wszyscy metalosłuchacze wiedzą, ciężko obecnie na nowo odkryć Amerykę (czy też w ogóle nagrać coś naprawdę znaczącego) na poletku zwanym thrash metalem. Próbuje wielu, to udając że właśnie mamy rok 1987, inni znów próbują do thrashowej podstawy poprzyszywać różne mroczne albo znów nowoczesne dodatki. Przeważnie jednak nie wychodzi z tego nic specjalnie nadzwyczajnego. `Sanatorium` czeskiego Spreading Dread także nie jest może pozycją nadzwyczajną, jednak kwartetowi z Pragi z całą pewnością udało nagrać się album co najmniej niezły. Nie wiem jak Wam, ale mnie czeska scena kojarzy się raczej z ekstremalnymi odmianami gitarowego hałasu, czy to spod znaku death metalu/grindcore`a, czy to znów blacku, natomiast z bardziej tradycyjnymi odmianami metalu to już nieco mniej. Mówiąc (pisząc?) szczerze ` gdy kilka lat temu w Brnie przed Motorheadem oglądałem siedem czeskich heavy/thrashowych suportów to w pewnym momencie myślałem już że wyjdę z siebie i stanę obok`Ś ale dobra, wróćmy może do tematu: płyta ``ŚSanatorium`Ś` (tak, też miałem głupawy uśmieszek na ryju po ujrzeniu owej nazwy) to pięćdziesiąt minut ostrego i całkiem ciężkiego naparzania zamkniętego w siedmiu jedynie numerach. Panowie z jednej strony pozostają cały czas w thrashowych kanonach, z drugiej potrafią naprawdę konkretnie dołożyć do pieca, w czym dodatkowo pomaga solidne, ciężkie acz w miarę klasyczne brzmienie. Jeśli miałbym porównać `sanatoryjne` dźwięki do jakichś bardziej znanych zespołów to byłyby to chyba nazwy takie jak Dark Angel, nieco późniejszy Kreator a miejscami nawet Sepultura (wokal`Ś), choć trafiają się też lżejsze fragmenty. Utwory do najkrótszych nie należą, ale tym razem jakoś nie psuje mi to odbioru płyty, tam gdzie trzeba motywy ładnie wybrzmiewają, są ciekawe solówki, ogólnie ` broni się to wszystko. No, może jedynie ponad dziesięciominutowy finał płyty w postaci instrumentalnego `Repentance` to już lekkie przegięcie. Jednak poza tym ` oraz wyjątkowo `piękną` okładką ` naprawdę nie ma się do czego tutaj przyczepić. Zespół wydał płytę własnymi siłami, warto jednak za nią się rozejrzeć, bo dobrego thrashu nigdy za wiele!
Lista utworłó
1. World Consuming Itself
2. Losing Time
3. Bastard Brain
4. Sanatorium
5. Doubts
6. Revelation of Dreads
7. Repentance
Ocena: +7/10