SPHERE – INFERNO

(23 września 2025, napisał: Robert Serpent)


SPHERE – INFERNO

Sprawa jest poważna, jak już wydrapałem się spod stołu, po czołowym zderzeniu z piątym albumem warszawskiego Sphere, to czuję potrzebę odbycia pokuty, a wcześniej wytłumaczenia się (zdaje się, że w „fachowym” języku czynność ta zwie się spowiedzią, ale ja nie z tych klimatów, więc chuja tam mogę wiedzieć).
Moja historia ze znajomością twórczości Sphere (w wielkim skrócie) jest taka, że miałem (bo nie wiem czemu już nie mam) jeden album i pamiętam, że był to konkretny i fachowo odegrany death metal. Mimo wszystko w natłoku wydawnictw wszelkiej maści, gdzieś tam nasze drogi się rozstały. Następnie „tu i tam” widziałem, że Sphere działa i ma się całkiem dobrze, tutaj wyrazy szacunku z mojej strony, bo cenię sobie konsekwencję i umiejętność bycia twardym w tych pojebanych czasach.
I stało się, dostałem do recenzji najnowszy album grupy. Przyznaję, że widok tego krążka ucieszył mnie dużo bardziej niż średnio. Zresztą co ja będę pitolił, na pierwszy rzut oka widać, że mamy do czynienia z profesjonalistami. Mam na myśli zarówno wydawcę (ale tutaj sprawa jest oczywista, wszak to Deformeathing Production) jak i sam zespół. Konkretny opis albumu dołączony do pięknie wydanej płyty. Da się? Oczywiście, że tak. Trochę chęci, pomysłu, samozaparcia i poziom ciekawości skacze momentalnie jeszcze wyżej.
Dobra, bo się rozpisałem. Przejdę zatem do tego co najważniejsze, czyli do samej muzyki. I tutaj wracam do początku tej recenzji i mojej akcji z wydrapywaniem się spod stołu. Zostałem na samym wstępie poniżony i zdruzgotany potęgą tego albumu. Słowo daję, że dawno żaden death metalowy album z naszego kraju tak mnie nie sponiewierał. Jak pisze sam zespół o albumie: „(…) jest swobodną wizją podróży po piekle nawiązując luźno do dzieła Dantego (…)”. Opis jest dłuższy, ale nie będę chamsko kopiował, jest mowa o gościach, którzy pojawili się na albumie (o tym nieco później) jak i osobach odpowiedzialnych za nagrania, miks, mastering (Paweł „Janos” Grabowski, JNS Studio) i oprawę graficzną (Michał „Pervesor” Kaczkowski, Cursed Art). Pozwoliłem sobie na wspomnienie o tych ludziach, bo dużym błędem byłoby pominięcie ich. Album tworzy kolektyw w każdym szczególe i wszyscy, którzy się do tego przyczynili, zasługują na wielkie słowa uznania.
Muzycznie jest pozamiatane. Spróbuję nieco w skrócie przedstawić zawartość muzyczną, bo w przeciwnym wypadku napiszę epopeję i nikomu nie będzie chciało sie czytać do końca. Sphere idealnie połączył brutalność, precyzję i technikę death metalu z agresją, melodyjnością  (tą w pozytywnym słowa znaczeniu), dzikością i jadem skandynawskiego black metalu z pierwszej połowy lat 90-tych ubiegłego wieku. Oczywiście ogromne znaczenie ma doświadczenie muzyków, którzy wchodzą w skład Sphere. Zadziwia lekkość, polot i finezja z jaką muzycy przechodzą od brutalnego nawalania, po nieco skoczniejsze motywy i black metalowe galopy rodem z najlepszych czasów black metalu tzw. „drugiej fali”. Od pierwszej do ostatniej sekundy trwania „Inferno” uwaga słuchacza jest skupiona na dźwiękach, które wypełniają tenże album. Dodatkowo wszystko jest spektakularnie opatrzone popisami technicznymi muzyków i doskonale wręcz wyprodukowane. Wszystko to sprawia, że „Inferno” nie bierze jeńców i nie jest w żadnym wypadku czcze gadanie. Czy możemy mówić o dziele doskonałym? Bez chwili zastanowienia mogę stwierdzić, że zdecydowanie tak. Nie będę może wyrokował czy to najlepszy album jaki ukazał się w tym roku na polskim rynku, ale z całą pewnością ścisła czołówka. Zaznaczę jeszcze, że materiał trwa niespełna 50 minut i powinien być nauką i kierunkowskazem dla wielu innych zespołów, jak budować napięcie i atmosferę słuchacza do samego końca trwania albumu. Przykładowo, wychodząc spod wspomnianego już dwukrotnie stołu, dostałem takie ciosy w postaci „Canto VI – Haeresis”, a następnie „Canto VII – Violentia”, że dotarło do mnie, iż poległem w tej nierównej walce i nie mam najmniejszych szans na ustanie na nogach.
Wypada na koniec wspomnieć o gościach, którzy pojawili się na „Inferno”. I tak, w „Canto II – Luxuria” udziela się Sven de Caluwé  (m.in. Aborted), w „Canto VIII – Fraus” wystąpił Dallas Toler-Wade (m.in. ex-Nile, Narcotic Wasteland) i wreszcie w „Canto V – Ira” Jarek „Bunos” (m.in. ex-Vedonist). Dodam jeszcze jedynie, że jak skończę w kółko słuchać „Inferno”, to pierwsze co zrobię, to poszukam poprzednich albumów Sphere (oczywiście na nośnikach fizycznych), a następnie będę wypatrywał kiedy i gdzie będę miał przyjemność zmierzyć się z muzyką grupy na żywo. Może wówczas dam radę ustać, chociaż przez chwilę, zanim zostanę zdmuchnięty jak marny pył.

No to co? Maksymalna nota? Oczywiście, że tak! Sprawdźcie koniecznie, szczególnie polecam osobom, które straciły nadzieję na coś nowego z obozu Vital Remains.

 

Wyd. Deformeathing Production, 2025

 

Lista utworów:

 

1. Invocatio – Perditus
2. Canto I – Limbus
3. Canto II – Luxuria
4. Canto III – Gula
5. Canto IV – Avaritia
6. Canto V – Ira
7. Canto VI – Haeresis
8. Canto VII – Violentia
9. Canto VIII – Fraus
10. Canto IX – Prodito

 

Ocena: 10/10

 

https://www.facebook.com/sphereband

divider

polecamy

SPHERE – INFERNO Devilpriest – Where I Am the Chalice, Be Thou the Blood AD HOMINEM – TOTALITARIAN BLACK METAL Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards
divider

imprezy

Savatage, Nevermore i Armored Saint zagrają w Warszawie Iron Head z nowym albumem w Krakowie – koncert już 15 listopada! Wij, Narbo Dacal i Meluzyna zagrają w Krakowie – koncert już 8 listopada! Night of Terror po raz 43! BANISHER, TERRORDOME i DORMANT ORDEAL zagrają w Krakowie w ramach trasy Triple XX Tour ATERRA – trasa koncertowa SINISTER, PESSIMIST i GRACELESS zagrają w Krakowie AEPHANEMER wystąpi w Krakowie Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty