Oasis – Standing On The Shoulder Of Giants
(4 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Tak, ten tytuł to nie żart. Nie samym metalem człowiek żyje. Będąc ostatnio w katowickim Empiku, stanąłem przed ladą z napisem „okazja”. Po ok. 10 minutach szukania jakiejś płytki spostrzegłem owy krążek. W mgnieniu oka przypomniał mi się koncert tego czołowego przedstawiciela britpopu, który kiedyś widziałem na MTV. Stwierdziłem „raz się żyje” i kupiłem płytę.
O Oasis mówi się, że przełożyli muzykę Beatlesów na język współczesny, co owa płyta skutecznie potwierdza. Na pierwszy ogień idzie długie, trochę nudnawe intro będące mixem jakiś rozmów i muzyki. Coś na kształt nagrywanej jam session. Następnie słyszymy znane z singla „Go Let It Out” będącą typową britpopową balladą, tzn. dużo akustyka, średnie tempa perkusji, cichy bas i wysunięte do przodu wokale, a jeszcze raz na jakiś czas jakaś solóweczka na elektryku. Większość utworów to bogato zaaranżowane ballady z bardzo dobrymi wokalami Liam’a. O owej spokojne konwencji płyty odbiegają 2 utwory, tzn. track numer 4 i 8, w których gitara elektryczna wiedzie prym. Właśnie utwór ósmy, tj. „Sunday Morning Call” z dobrze dobranymi efektami gitarowymi jest moim drugim ulubionym kawałkiem z płytki.
Tej płyty nie odbieram jako pojedynczych utworów, ale jako ogół, a całość uważam, za rewelacyjny zbiór lekkiej, choć ambitnej muzyki, którą rewelacyjnie słucha się z dwoma, trzema kumplami przy piwku.
Lista utworóó
1. Fuckin’ In The Bushes
2. Go Let It Out
3. Who Feels Love?
4. Put Yer Money Where Yer Mouth Is
5. Little James
6. Gas Panic!
7. Where Did It All Go Wrong?
8. Sunday Morning Call
9. I Can See A Liar
10. Roll It Over
11. Go Let It Out
12. Let’s All Make Believe
Ocena: +7/10