Three Eyes of the Void – The Atheist
(19 lipca 2024, napisał: Prezes)
Na samym początku przyznać muszę szczerze, że wcześniej o tym zespole nie słyszałem, chociaż ponoć coś tam już pod tą nazwą zostało wydane, jednak „The Atheist” to ich pełnoczasowy debiut. Three Eyes of the Void to projekt pewnego ukraińskiego muzyka imieniem Dmytro, który obecnie mieszka w Polsce i dobrał sobie do składu kilku Polaków. Od razu zaznaczę też, że materiał zawarty na tym wydawnictwie bardzo przypadł mi do gustu, i to praktycznie od pierwszego przesłuchania. Od razu wiedziałem, że to będzie coś naprawdę niezłego, a z każdym kolejnym przesłuchaniem było tylko lepiej. Muzyka zawarta na „The Atheist” jest bowiem z jednej strony momentami dość łatwo przyswajalna i „słuchalna”, z drugiej jednak chwilami poraża zaawansowaniem kompozycyjnym i różnorodnością zawartych tu form. Powiedzieć o tym albumie, że jest to po prostu kolejny atmosferyczny black metal byłoby stwierdzeniem mocno krzywdzącym. Owszem, mamy tu sporo elementów charakterystycznych dla tego gatunku, to jednak zdecydowanie nie koniec. Są bowiem tęskne, melancholijne melodie, są motywy bardziej agresywne, okraszone blastami, są też szybkie, dobrze wpadające ucho riffy, jest też jednak sporo rozwiązań mało oczywistych. Raz spokojne, prawie melodyjne gitarowe pasaże płyną w asyście niespokojnych tremolo, innym razem pojawiają się jakieś mocno post-metalowe, albo nawet post-rockowe gitary. Wszystko to jest jednak zadziwiająco spójne i pomimo często zmieniającej się formy, można odnieść wrażenie, że muzyka płynie sobie swobodnie a nie jest poskładana z odmiennych, niepasujących do siebie elementów. Co jakiś czas pojawiają się jakieś nieco bardziej śmiałe odjazdy jak choćby partie pianina albo saksofonu. Ten ostatni, użyty w trzecim utworze sprawił, że cały kawałek dostał lekko jazzowego smaczku i trochę przypominał mi to co robi znakomity, też ukraiński White Ward. Pogrzebałem trochę i okazało się, że za te partie odpowiedzialny jest ten sam gość, który gra w White Ward, więc strzał był w dziesiątkę. Generalnie jednak do całej warstwy instrumentalnej, i to zarówno kompozycyjnie jak warsztatowo, przyczepić się tutaj nie można. Linie basu, jak już się pojawią między gitarami to brzmią naprawdę świetnie, intensywna praca perkusji robi wrażenie zarówno w tych szybszych momentach, jak i tych wolniejszych, pełnych klimatu. Właśnie! Co do klimatu, to on również odgrywa tu niebagatelną rolę. Co ciekawe, on też zmienia się, podobnie jak sama muzyka. Raz jest melancholijnie i spokojnie, za chwilę robi się niepokojąco i jakoś tak duszno, by za chwilę wykipieć potężnym wkurwem. Wokalnie też za bardzo przyczepić się nie mogę, bo użyte tu specyficzne krzyki pasują wprost idealnie, a pojawiające się tu i ówdzie czyste wokale nie męczą uszu fałszami czy koszmarnym „rosyjskojęzycznym” akcentem.
Generalnie sporo się tu nachwaliłem, ale też nie spodziewałem się materiału tak dobrego. Słucham „The Atheist” od dobrych kilku miesięcy, a jakoś dotychczas mi się nie znudził. Polecam bo to kawał naprawdę dobrze skomponowanej i przemyślanej muzy.
Wyd. Folter Records, 2023
Lista utworów:
1. Behind the Stars
2. Against the One
3. Descent
4. No More Light
5. Delirium
6. The Atheist
Ocena: +8/10