PROFANE BURIAL – THE ROSEWATER PARK LEGEND
(8 sierpnia 2018, napisał: Robert Serpent)
Norweski Profane Burial to debiutant na scenie metalowej. Żadnych wcześniejszych nagrań, zero demówek… Istnieją od 2013 roku, a w skład zespołu wchodzą muzycy takich załóg jak Trail Of Tears, Source Of Tide, Viper Solfa, Abyssic czy Gromth. I teraz tak się zastanawiam, bo nie mogę tego pojąć… Skoro widać w jakich zespołach praktykowali lub praktykują panowie z Profane Burial, to po jaką cholerę startują z kolejnym symfonicznym projektem? Każdy zespół, w którym maczali bądź maczają palce nosi przydomki „symphonic”, „melodic” itp. Czego zatem mam się spodziewać po Profane Burial? Niespodzianki nie było, kopara nie opadła w dół i nie odbiła się od podłogi, ponieważ Norwegowie wykonują symfoniczny, ekstremalny metal. Z tym ekstremalnym to bym akurat nie przesadzał, a określenie zapożyczyłem sobie z innych źródeł ;)
Dobra, odpalam płytę (chociaż nie będę ukrywał, bo nie lubię tego robić), że po zapoznaniu się z biografią Profane Burial nie byłem optymistycznie nastawiony do zawartości „The Rosewater Park Legend”. Nie mam nic do „klimatów”, jeśli są podane w zgrabny i smaczny sposób, gorzej jeśli ktoś czerpie garściami czy wręcz zżyna patenty z największych zespołów obracających się w tych rewirach muzycznych. Jak wygląda sprawa z Profane Burial? Po włączeniu płyty miałem ochotę od razu włączyć „stop”. Od razu zaznaczę, lubię starsze dokonania Dimmu Borgir, nowsze już mniej, na pewno i muzykom PB nie obca jest twórczość Shagratha i spółki. Przetrwałem jednak i im dalej w las tym Dimmu Borgir jest jakby mniej… To było pierwsze skojarzenie, chociaż jak sie później okazało nie ostatnie. Im dłużej słucham tej płyty, tym częściej dochodzę do wniosku, że Profane Burial bliżej do Greków z Septic Flesh. Czasem niestety chyba aż zbyt blisko. Próbują coś panowie urozmaicać swoje granie, czasem fajna gitarowa solówka się pojawi, czasem coś Bjørn Dugstad Rønnow pomiesza na „garach” (chyba najjaśniejszy punkt na płycie to partie perkusji). Niestety ciągle mam nieodparte wrażenie, że Septic Flesh to niedościgniony wzór dla Profane Burial. Gdybym nie wiedział jakiej płyty słucham, a ktoś by mi włączył „The Rosewater Park Legend” mógłbym iść w zaparte, że słucham greckich bogów. Duży minus zatem za (troszkę złośliwości nie zaszkodzi) zapewne, jak to najczęściej bywa, „nieświadome” kopiowanie ekipy Spirosa.
Pisząc te słowa, słucham sobie na słuchawkach Profane Burial i… kurwa nie mogę, chociaż próbuję, nie doszukiwać sie podobieństw do ekipy greckiej. Ciągle słyszę rażące wręcz motywy jakby podebrane z płyt SF. Fajny riff w czwartym „A Different Awakening (A Proclamation By The Priest)” i za chwilę klawisze jakby żywcem wzięte z jednej z płyt wspomnianych już kilka razy Greków. Mało tego, to samo się tyczy partii wokali. Nie wiem, może mi odpierdoliło od tych upałów… Ktoś może pomyśleć, że się uwziąłem na biednych Norwegów, ale za dużo tych skojarzeń i wcześniej słyszanych patentów. Pytanie zatem wraca ponownie, po co komu Profane Burial? Ja tam zdecydowanie wolę Septic Flesh i to co robią na swoich wielkich albumach. Fajnie, że są kapele chcące iść tą drogą, ale musi być zachowany umiar. Trochę tego mi tutaj brakło. Technicznie, brzmieniowo bez zarzutu, ale jak dla mnie pewna granica została niestety przekroczona.
Pozycja dla fanów, maniaków ślepo zapatrzonych i zakochanych w Dimmu Borgir i przede wszystkim Septic Flesh. Normalnie dałbym dużo wyższą ocenę, ale uważam, że panowie przegięli pałę. Nie tędy droga!
Wyd. Apathia Records, 2018
Lista utworów:
1. The Tower Bell
2. The Stench of Dying Roses (The Children’s Song)
3. The Soldier’s Song
4. A Different Awakening (A Proclamation by the Priest)
5. An Interlude (or How the Curse of Rosewater Park Began)
6. The Letters
7. The Tale the Witches Wrote
Ocena: -6/10
https://www.facebook.com/ProfaneBurial/