VILE INSIGNIA – BESTIAL INVOCATION
(13 grudnia 2015, napisał: Przem "Possessed")
Może melodyjna odmiana black metalu nie szczególnie do mnie przemawia, lecz trzeba oddać racje Kanadyjczykom, że ich debiutancki album zawiera na prawdę dojrzałą muzykę. Dźwięki zawarte na „Bestial Invocation” tworzą mroczną atmosferę, a i wpływy death metalu są tu wyraźnie słyszalne. Riffy ułożone są w ciekawy sposób, praca perkusji zasługuje na szczególna uwagę, w przyspieszeniach pojawia się cała masa blastów, wokalista oscyluje pomiędzy black metalowymi krzykami i death metalowym growlem, a Jego wokal mimo to wciąż jest dość czytelny. Płyta sprawia solidne i interesujące wrażenie, lecz ma jeden mankament. Takie granie słyszałem już wiele razy wcześniej. Oczywiście są zespoły, które potrafią dosłownie „wpisywać” się w stylistykę znanych kapel i robić to tak dobrze, że uwielbiam je, lecz tu nie mamy do czynienia z takimi zabiegami. Vile Insignia gra swoje, lecz w gatunku, który jest wyeksploatowany ponad miarę, co prowadzi do tego, że brzmi wtórnie i nie zachwyca. Jednak trzeba przyznać muzykom, że nawet w tak głęboko spenetrowanej odmianie metalu potrafią zachować swoją tożsamość i nagrać materiał, który dzięki swojej dojrzałości zdecydowanie nie brzmi jak debiut.
„Intro” rozpoczynające album to dźwięki otwieranych drzwi, szczęk łańcuchów i trochę niepokojących sampli, które maja się nijak do melodyjnego początku „Enslaved Possession”. Ryk wokalisty świetnie wpisuje się w melodyjny riff i ciekawie pulsującą pracę perkusji. Po chwili wokalista wchodzi ze „scream’em”, który miesza z growlem, riff zmienia się, lecz nie średnie tempo utworu. W końcu muzyka milknie na moment, by powrócić z folkową melodią i szybką pracą stóp. Dodaje to utworowi mocy i brutalności. Po chwili riff się zmienia, jest prostszy, zaczynają przeważać black metalowe zaśpiewy, współpraca gitar brzmi świetnie, a praca perkusji coraz bardziej się komplikuje. Kolejna zmiana riffu wprowadza niepokojący nastrój, a wraz z nią pojawiają się growle. Po chwili muzyka nieco przyspiesza i od wejścia perkusji rozpoczyna się „Reich Of Evil”. Tu tempo od początku jest szybkie, riff dużo ciekawszy i wokalista w dużo większym stopniu wykorzystuje growl. Riff zmienia się budując nastrój. Kolejne przyspieszenie przynosi zmianę melodii i zintensyfikowanie dźwięków płynących z głośników, lecz w szybkim tempie wracamy do bardziej melodyjnego fragmentu, który jest przerywnikiem przed kolejna porcją blastów. Zabieg ten powtarza się w kółko, by zakończyć utwór szybkim i melodyjnym fragmentem. „Desecration Through Blasphemy” to uderzenie w bardziej death metalowym stylu. Blasty sypia się równo, by wraz ze zmiana riffu, praca perkusji stała się dużo ciekawsza. Riff mimo dużej dawki melodii w nim zawartej nie traci na brutalności i takie oblicze Vile Insignia dużo bardziej mi się podoba. Gitara pracuje bardzo oszczędnie, stopy młócą aż miło, a wszystko to poparte jest rasowym growlem. Średnie tempo sunie przed siebie ogromna mocą, by przekształcić się w szybkie i miażdżące death metalową mocą. Szybko jednak wracamy do średniego tempa, co chwilę słychać dźwięk uderzanych talerzy i zapętlony riff, który odrobinę zmienia się, a praca perkusji staje się bardzo skomplikowana i połamana. To jeden z najlepszych fragmentów tego utworu. „The Infernal Seige” rozpoczyna kolejny popis umiejętności perkusisty Aarona, lecz teraz riff jest bardziej melodyjny, a muzyka powraca w klimaty black metalowe. Tak zastanawiam się słuchając tego utworu, że gdyby nie ta praca perkusji, to utwór byłby totalnie banalny i miałki, a tak nabiera całkiem nowego oblicza. Wolne tempo z szybkim piórkowaniem wkracza w refren, gdzie melodia staje się coraz bardziej przyjemna dla ucha. Black metalowy wokal wymienia się z growlem, a muzyka za sprawą perkusji przyspiesza, riff staje się ciekawszy, lecz po chwili muzyka powraca do dobrze znanego nam już melodyjnego fragmentu. Praca gitar staje się jeszcze bardziej melodyjna, na szczęście nie są to słodkie i banalne melodie. Ostrym uderzeniem rozpoczyna się „Incarnation Of Torment”. Mocny riff i gęsta praca perkusji podane są w szybkim tempie, które po chwili staje się bardzo rytmiczne, niemal marszowe, lecz muzyka szybko wraca w bardziej death metalowe ramy. Riff zagrany z wyczuciem płynie wolno, lecz Aaron za zestawem nie szczędzi wysiłków by muzyka brzmiała na prawdę mocno. Nagle wszystko bardzo przyspiesza, wreszcie pojawia się prosty i zajebisty riff, wokalista Cody tylko czasami wraca do scream’u, a utwór pędzi przed siebie z pełną mocą, niszcząc wszystko na swojej drodze. Zmieniające się riffy precyzyjnie tną, wpisując się idealnie w styl utworu. Muzyka nieco zwalnia by przejść w bardziej melodyjne rejony, lecz wciąż pozostaje brutalna. Równie szybkim i mocnym uderzeniem rozpoczyna się „Sermons Of Anguish”, lecz tu wracamy już do black metalowych korzeni. Interesujący riff zapętlą się wsparty szybka perkusją i zmienia się w bardzo melodyjny, lecz również ciekawie zaaranżowany. W te dźwięki włącza się wokalista, zaskakując tym, że przede wszystkim używa growlu. Muzyka pędzi przed siebie dość monotonnie, przerywana tylko szybkim refrenem, gdzie pojawia się świetnie wpleciony black metalowy wokal, a melodyka tego fragmentu dość dobrze do mnie przemawia. Nagle muzyka staje się bardziej rytmiczna, a perkusista kolejny raz komplikuje dźwięki zestawu. „Ritualistic Inquisition” to kolejna petarda dźwięków. Szybkie tempo, ostry i melodyjny riff, który zmienia się w bardziej brutalny i znowu muzyka Kanadyjczyków pokazuje swoje death metalowe oblicze. Pozostawiona sama sobie gitara gra szybko riff, który przenosi muzykę w black metalowe rejony, a po chwili dołącza do niej reszta instrumentów, ciekawie zaaranżowana perkusja, z szybka praca stóp i blackowy scream. Riff zdecydowanie ciekawie brzmi, a muzyka przetacza się po słuchaczu w niezmiennym, szybkim tempie. Nagle jednak przyspiesza, werbel pracuje szybko, a riff tnie ostro. Dźwięki zmieniają się nieznacznie i powraca growl. Tym tornadem sonicznym utwór się kończy, by zrobić miejsce dla „Bestial Invocation”. Oszczędny riff wspaniale „gada”, dołącza do niego ciekawa perkusja i nagle wszystko przyspiesza. Wokalista ciągnie krzyk na jednej nucie. Praca gitar świetnie brzmi, a utwór urozmaica przede wszystkim perkusja, zmieniając dość często swój sposób gry. Średnie tempo przyspiesza, perkusja jest do bólu rytmiczna, pojawiają się przejścia, a wokalista ryczy w niskiej tonacji. Muzyka na chwilę łagodnieje prowadzona dźwiękami gitar i akcentami perkusji, by uderzyć z nową siłą. Riff się zmienia, staje się kolejny raz black metalowy, niestety po za ciekawą aranżacją perkusji w tym utworze dzieje się bardzo mało. Black metalowe riffy zmieniają się nie wnosząc zbyt wiele do znanych nam już dźwięków, lecz na koniec otrzymujemy najdłuższą na płycie, bo aż 10 minutową kompozycje ”Morbid Tales Of Bloodshed”. Dźwięki pojedynczych uderzeń w struny szybko zostają zaakcentowane minimalistyczną perkusją i chorymi okrzykami wokalisty. Po chwili pojawia się nowy i ciekawy riff, wokal wchodzi ze swoim niskim i gardłowym growlem, a perkusja uderza w bardzo ciekawy sposób. Średnie tempo w ten sposób otrzymane miażdży ciężarem. Riff zmienia się, tempo nieco przyspiesza, wokale wymieniają się, aż ciężar średniego tempa miażdży. Wydawałoby się, że tak mało zróżnicowany i długi utwór może nużyć, lecz jest tu wręcz przeciwnie, on wciąga słuchacza, czy to za sprawą ciekawego riffu, czy też aranżacji perkusji. To nie ważne, bo riff już się zmienia, teraz muzyka wkracza w rejony death metalowe, a jej tempo również przyspiesza, kolejny raz praca stóp nabiera gęstości. Riff zmienia się znowu, wokalista miesza sposoby ekspresji, zmienia się tonacja gry gitar, a zapętlony riff szybo zostaje wzbogacony świetna praca perkusji i w ten sposób kończą się „Bestialskie Inwokacje”.
Mimo mieszania dwóch gatunków w muzyce Vile Insignia” nie mogę oprzeć się wrażeniu całkowitej spójności tego materiału. Oczywiście każdy znajdzie tu coś dla siebie, do mnie najbardziej przemawiają te fragmenty, które nawiązują do death metalu, bądź są z pogranicza gatunków. Cody ze swoim wokalem pokazuje, że doskonale czuje się zarówno w black, jak i death metalu. Natomiast praca Aaaron’a za zestawem niejednokrotnie zachwyca i nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z prostszymi aranżacjami perkusyjnymi te utwory brzmiałyby dużo bardziej szablonowo. Oczywiście pojawia się tu sporo ciekawych riffów, lecz również wiele bardzo banalnych, które sprawiają wrażenie znanych już wcześniej słuchaczowi. Nie mniej jednak „Bestial Invocation” jest materiałem, którego zespół nie ma co się wstydzić, wręcz przeciwnie. Moim zdaniem jednak mimo dużej spójności materiału zespół powinien zastanowić się, w którą stronę chce dalej podążać wraz z kolejnymi wydawnictwami. Dla mnie najbardziej pożądanym byłby ten death metalowy kierunek, lecz wiadomo, to już kwestia gustu i tego co Kanadyjczycy chcą grać. Na koniec dodam jeszcze, że debiut Vile Insignia, to mocna pozycja i w dodatku dobrze wróżąca zespołowi, o ile uda mu się przebić w natłoku innych wydawnictw.
Wyd. Independent, 2015
Lista utworów:
- Intro
- Enslaved Possession
- Reich Of Evil
- Desecration Through Blasphemy
- The Infernal Seige
- Incarnation Of Torment
- Sermons Of Anguish
- Ritualistic Inquisition
- Bestial Invocation
- Morbid Tales Of Bloodshed
Ocena: +7/ 10
https://vileinsignia.bandcamp.com/
https://www.facebook.com/VileInsignia/?fref=ts
https://www.reverbnation.com/vileinsignia