Wojciech Hoffmann

(21 sierpnia 2015, napisał: Pudel)


Wojciech Hoffmann

Wojciech Hoffmann to oczywiście przede wszystkim gitarowa podpora Turbo. Jednak w tym wywiadzie zdecydowałem się nie poruszać tematu tej właśnie grupy, z tej prostej przyczyny, że Pan Wojciech nie tak dawno popełnił drugi solowy album, który zresztą jakiś czas temu recenzowaliśmy. Dowiecie się z tej rozmowy kilku rzeczy o tym właśnie wydawnictwie a żeby było ciekawiej w dalszej części rozmowy zostały poruszone kwestie innych, mniej oczywistych projektów w których W. Hoffmann się udzielał. Bez zbędnego przedłużania – zapraszamy do lektury!

 

Dzień dobry, na wstępie chciałem pogratulować fantastycznej płyty! Ponieważ od czasu „Drzew” jednak minęło sporo czasu, proszę przybliżyć czytelnikom proces powstawania albumu, czy był to długotrwały proces czy raczej spontaniczny?

 

Wojciech Hoffmann: Dziękuję za komplement. Proces powstawania tej płyty był długotrwały. Krążek powstawał od 2005 roku a koniec końców ukazał się dopiero dwanaście lat po premierze ‘Drzew’. Mam taki chyba dobry zwyczaj, że kiedy ćwiczę na gitarze, a ćwiczę zawsze, to zawsze jest przy mnie włączony komputer z odpowiednim programem i jak tylko coś fajnego zaczyna kiełkować to natychmiast to nagrywam. W ten sposób zawsze powstają utwory na moje płyty solowe i albumy TURBO. Z kompozycjami na ‘Behind The Windows’ byłem gotowy już w 2010 roku jednakże proces dobierania koncepcji nieco się wydłużał. W międzyczasie powstawały kolejne utwory – równie dobre, które warto było rozważyć pod kątem ostatecznego programu płyty. Album nagrywałem od 2013 roku. Po drodze pojawiło się trochę problemów technicznych stąd krążek ukazuje się dopiero teraz. Wierzę jednak, że chyba warto było czekać. Przynajmniej ja sam bardzo się cieszę, bo płyta trafiła wreszcie na rynek a ja sam mogę już myśleć o następnej.

 

Na płycie znajduje się tylko jeden utwór z partiami wokalnymi, czy nie kusiło Pana, żeby stworzyć cały „piosenkowy” album? A może możemy się takowego spodziewać w przyszłości?

 

WH: Tym razem nie choć przyznam, że czasami mam ochotę coś takiego zrobić. Jak dotąd w tworzeniu muzyki pod kątem wokalu spełniam się w zespole TURBO, ale myślę coraz częściej o nagrywaniu płyt solowych z wokalem. Najgorsze jest to, że nie wiem do końca jaka będzie następna płyta. Nigdy nie lubię nagrywać czegoś, co już było. Teraz mam ochotę na nagranie bardzo łagodnego albumu, prawie akustycznego z kontrabasem i szczoteczkami na bębnach, ale druga moja połowa chciałaby nagrać bardzo ekstremalną płytę z wokalami a nawet growlingiem. Coś na wzór tego jednego numeru, który trafił na ‘Behind The Windows’. Pomyślałem sobie, że mimo iż skończyłem sześćdziesiąt lat to może warto pokazać, że jeszcze nie stygnę i wciąż stać mnie na porządnego kopa.

 

Czemu do zaśpiewania tego utworu wybrał Pan akurat takich a nie innych wokalistów? Przyznam, że troszkę się bałem jak wypadnie mocniejsza, growlowana partia ale wyszło super!

 

WH: Na początku rozmawiałem z Nergalem bo chciałem, aby to on wykonał tą mocną partię. Jeśli chodzi o część drugą – łagodniejszą to w planach były nazwiska pokroju Jorn Lande i Ray Wilson. Niestety wszyscy oni na tamten czas byli zajęci własnymi projektami i promocją swoich wydawnictw. Któregoś dnia pojechałem do Krakowa na jakieś warsztaty i tam na ich zakończenie grał zespół Decapitated. Gdy usłyszałem Rafała to z miejsca poczułem, że będzie pasował do mojej koncepcji. Wiedziałem również, że drugą część partii zawsze może wykonać Tomek Struszczyk z TURBO. I moim zdaniem wyszło znakomicie. Utwór ‘Confession By The Window’ należy do moich ulubionych.

 

Album został wydany przez firmę Kubicki Entertainment i jest rozprowadzany w zasadzie przez Pana. Taka forma dystrybucji to świadomy wybór? Pytam, bo poprzednie wydawnictwa wyszły jednak z logiem mmp…

 

WH: To w pełni świadomy wybór. Nie chciałem, żeby ktoś ciągle zarabiał na mojej ciężkiej pracy przy układzie, w którym mnie dostają się jakieś grosze. Jest oczywiste że płyty generalnie się nie sprzedają bo ludzie wolą sobie ściągnąć za darmochę nie licząc się z tym, że to zwykła kradzież. Rozumiem zatem trudne położenie wytwórni ale nie można doprowadzić do tego, że będę płacić za wydanie mojej płyty. Tak bowiem dochodzi do sytuacji, w której płyta kosztuje w handlu 30 zł a ja dostaję z tego 1 zł, a czasami nawet mniej, czyli tylko dopłacam do interesu. Michała Kubickiego poznałem kiedyś na koncercie Paula Gilberta w Polsce. To jest wielbiciel muzyki gitarowej i zarazem mecenas sztuki, bo sprowadza do Polski artystów, których nikt by nie ściągnął z uwagi na duże ryzyko finansowe. A Michał mimo to podejmuje się wyzwania, nawet jeśli trudno dziś o zarobek na artystach wielkich, ale mniej popularnych. I to on zaproponował mi wydanie płyty, otworzył nawet w tym celu wydawnictwo. Płyta jest już na rynku i sprzedawana będzie na koncertach. Tych było póki co kilkanaście, ale zaraz po Nowym Roku będzie ich bardzo dużo. Krążek można też kupić przez moją stronę bądź kontaktując się z nami przez profil FB.

 

Turbo swego czasu jakoś tam, mimo typowych dla tamtych lat problemów, zaistniało na zachodzie. Jak wygląda sytuacja z „Behind the Windows” jeśli chodzi o rynki zagraniczne? Jest szansa na jakieś koncerty promujące ten materiał poza granicami Polski?

 

WH: Aktualnie robimy promocję w Polsce, dzięki m.in. takim wywiadom i obszernej, drugiej części trasy koncertowej planowanej na pierwsze miesiące przyszłego roku. W 2016 roku zabieramy się za kompleksowe wdrażanie mojej muzyki na rynki zachodnie. Trzeba wykonać ogromną pracę i kompleksowe podejścia, aby cokolwiek ruszyło. Nie będzie łatwo, ale nie jest to sprawa niemożliwa do wykonania. Trzeba mieć też troszkę szczęścia. Najważniejsze w moim wieku jest zdrowie i jeśli tylko ono się nie zepsuje to damy radę to postaramy się ze wszystkim uporać!

 

We wkładce albumu można znaleźć dedykacje dla R. Blackmore’a i Krzysztofa Klenczona, pierwszy utwór to z kolei hołd dla Garego Moore’a. Chciałbym jednak się dowiedzieć, czy są jacyś muzycy, gitarzyści młodszego pokolenia (albo mniej znani), którzy w ostatnim czasie zrobili na Panu wrażenie?

 

WH: Oczywiście, że tak. Mam swoje typy młodszych gitarzystów – uwielbiam tych, co grają z sensem i nie są kalką innych. Dziś jest to oczywiście bardzo trudne tym bardziej, że wszyscy grają jednak bardzo podobnie. Muzyczny świat jest już obecnie tak skonstruowany, że w zasadzie wszystko zostało powiedziane. Wszystkie produkty są do siebie podobne i trudno jest o coś oryginalnego. Z młodszego pokolenia typuję Joe Bonamassę i Richiego Kotzena, aczkolwiek to nie są już bardzo młodzi gitarzyści. Guthrie Govan jest również niesamowity. Niestety nie zapamiętuję wielu nazwisk i chyba jeśli tak jest to znaczy, że ktoś nie sprawił na mnie większego wrażenia. Młodzi instrumentaliści grają dziś jak rakiety – szybko i często bez sensu. Takie podejście stanowczo odrzucam na rzecz powrotu do korzeni grania gitarowego.

 

Najpierw były „Drzewa”, teraz „Okna”, może za wcześnie na takie pytanie ale czy ma Pan już jakiś pomysł na kolejny album?

 

WH: Tak mam. Jak już wcześniej wspomniałem są dwie przeciwstawne koncepcje co do muzycznego kierunku. Na tym wczesnym etapie tak naprawdę wciąż jeszcze nie wiem, które podejście wybiorę i czy nie pojawią się jeszcze inne pomysły. U nie wszystko może się zmienić w ostatniej chwili. Póki co mam już tytuł płyty – „MIRRORS”. Od strony nazwy to nieco kontynuacja ‘Behind The Windows’ bo za oknami wszak żyjemy, ale nasze odbicie jest i pozostaje w lustrach. To nieco filozoficzna koncepcja, ale ma sens w kontekście formuły jej rozwinięcia. Być może pojawi się jeszcze wokal.

 

Jak Pan ocenia po latach album „Drzewa” i jak by Pan porównał tamten materiał z „Behind The Windows”?

 

WH: To dwa zupełnie odmienne światy. Kiedy przygotowywaliśmy materiał na pierwsze koncerty promujące ‘Behind The Windows’ to rzecz jasna dołączyliśmy do programu wybrane utwory z „Drzew”. I jak zaczęliśmy to grać z zespołem to śmialiśmy się do siebie, bo nagle wydało się wszystkim, że to są takie lekkie i przyjemne utwory. Coś jakby przeboje, ale znakomicie sprawdzają się na koncertach. Z tym setem zagraliśmy póki co dwanaście koncertów na przełomie marca i kwietnia, ale druga część trasy na wiosnę 2016 będzie już znacznie obszerniejsza. Kawałki z płyty ‘Drzewa’ są oczywiście mniej skomplikowane. ‘Behind The Windows” to monstrum progresywne, płyta chwilami nawet jazz-rockowa. Znacznie więcej się tutaj dzieje, utwory mają inną harmonię, rytmy i odmienne akordy. Na krążku jest więcej muzycznego szaleństwa. Wszystko jest też inaczej zaaranżowane, bo dochodzą na przykład skrzypce w wykonaniu Jelonka czy znakomity saksofon Marcina Kajpera… Są również wokalizy – jedna w wykonaniu mojej córki Martyny w utworze tytułowym, a druga autorstwa Sławka Belaka, który gra również na klawiszach w utworze „In Line To God”. Wreszcie wspomniany wcześniej numer z wokalem i tekstem – „Confession By The Window”. Wszystko to stanowi o wyraźnej zmianie muzycznego kierunku nowej płyty.

 

Wracając do Krzysztofa Klenczona. Jego twórczość została ostatnio wreszcie porządnie wznowiona (zarówno płyty studyjne jak i świetne nagrania radiowe) i przyznam szczerze, że płyta Trzech Koron była dla mnie ogromnym, oczywiście pozytywnym zaskoczeniem – i pewnie w życiu bym po nią nie sięgnął gdyby nie to, że bardzo często Pan w wywiadach wspomina postać K. Klenczona. I stąd moje kolejne pytanie: we wszelkich dokumentalnych filmach czy publikacjach o polskim rocku dominuje narracja, jakoby polski rock tak naprawdę zaczął się wraz z Perfectem czy Tiltem, a wcześniej to najwyżej Niemen i Nalepa. A przecież tak nie jest, „progresywne” płyty Skaldów, Grupa Stress, Nurt, Klan i wiele innych grup to był kawał porządnej muzyki. Pan już grał w latach siedemdziesiątych i chciałbym się dowiedzieć jak to wtedy wyglądało, faktycznie wraz z początkiem lat osiemdziesiątych nastąpił taki „rockowy boom” czy była to jednak raczej ewolucja?

 

WH: Idea polskiej muzyki lat osiemdziesiątych wyszła po części z konceptu, jaki Walter Chełstowski i Jacek Sylwin wymyślili sobie jeszcze w połowie lat siedemdziesiątych. Chodziło o stworzenie nurtu polskiej muzyki rockowej, która miała dotrzeć do bardzo młodego odbiorcy i z założenia zrewolucjonizować bardzo już skostniały rynek muzyczny. I tak się stało. Powstało wtedy hasło ‘Muzyka Młodej Generacji’. I pod ten szyld podpiął się istniejący już od chyba 1972 roku festiwal w Jarocinie, który nazywał się wtedy Wielkopolskie Rytmy Młodych. Na jego gruzach zdaje się w 1980 roku stworzono ‘Jarocin Festiwal’. Nikt wtedy jeszcze nie mógł przewidzieć takiej siły rockowej muzyki w Polsce. A wszystko pięknie się składało, bo władza ludowa nieco odpuściła i pozwoliła się młodzieży wyszaleć. Dobrze to było poukładane – Chełstowski i Sylwin zrobili coś z chęci pokazania polskiej znakomitej muzyki, a władza się ucieszyła bo młodzież zamiast walczyć z komuną chodziła na koncerty rockowe. I było OK. Ale początki rock and rolla w Polsce zaczęły się jednak w latach sześćdziesiątych od Niebiesko i Czerwono Czarnych, a potem Czerwonych Gitar. Dalej był Niemen, Polanie i Skaldowie. To były lata sześćdziesiąte. Następna dekada to już rozwój Niemena i powstanie SBB, Budki Suflera czy grup mniej popularnych a wspomnianych przez ciebie – Nurt, Stress, Klan, Test i kilka innych… Dopiero potem nadeszły lata osiemdziesiąte. A lata następne to już typowa ewolucja bo skoro cały świat się zmieniał to i zmieniała się sama muzyka.

 

Oglądałem ostatnio taki trochę śmieszny, trochę straszny wywiad z Jerzym Piotrowskim z SBB, w którym pan Jerzy opowiadał jak wyglądało kompletowanie sprzętu perkusyjnego na przełomie lat 60/70 i jakiej jakości ten sprzęt był. A jak to wyglądało jeśli chodzi o gitary i wzmacniacze? Ma Pan jeszcze któryś ze swoich pierwszych instrumentów?

 

WH: To był w sumie nie śmieszny a raczej dramatyczny wywiad. A w zasadzie nie wywiad tylko czasy, jakie wtedy mieliśmy.. Instrumenty były robione przez naszych znakomitych kolegów elektroników i lutników. Bo trzeba było mieć walizkę pieniędzy, żeby kupić cokolwiek, co brzmiało zawodowo. Dobrze miały zespoły na wybrzeżu bo tam był kontakt z marynarzami, którzy przywozili sprzęt grający i płyty z zachodu. Jak miałeś coś takiego w posiadaniu to byłeś naprawdę kimś w okolicy. Cała reszta grała na czeskich bardzo dobrych zresztą gitarach Jolanach i wzmacniaczach produkcji NRD. Ci mieli nienajgorsze wzmaki i gitary, które nazywały się Musima czy jakoś tak… Ciężko to dziś wszystko pamiętać, tyle lat przecież minęło. Pamiętam, że ja grałem na znakomitej Jolanie Huragan i miałem właśnie takiego Regenta 30H. Sprzęt był własnością Domu Kultury. Potem już można było to kupić za dolary wpłacając na konto. Oczywiście jeśli ktoś takowe miał – konto dewizowe. Dawało się wtedy takiemu klientowi dolary zakupione oczywiście nielegalnie u koników i czekało miesiąc, albo dwa na wymarzony instrument. W ten sposób właśnie kupiłem swojego pierwszego GIBSONA SG i Marshalla u dystrybutora sprzętu TOMY w Londynie. Bo w Polsce istniała tylko ‘Centrala Przemysłu Muzycznego’ i tylko gówno tam można było kupić – przeważnie tragiczne polskie gitary i fortepiany, jakieś proste bębny itd. Niesamowite czasy. Dzisiaj młodzież nie zna tego szczęścia, jakie towarzyszyło nam podczas wyciągania gitary z kartonu. Coś nieprawdopodobnego! A nasz perkusista Wojtek Anioła sam sobie toczył pałeczki, zbierając podczas objazdu po Polsce pieńki drzew z lasu, a potem przecinał je na listewki i w końcu toczył pałki. Paranoja…. I że w tym kraju ludzie grali i chcieli grać to jakiś cud. Wyobraź sobie co by było, gdyby Hendrix albo Beatlesi urodzili się w Polsce?

 

Obiecałem, że nie będę pytał w tym wywiadzie o Turbo, spytam więc jeszcze o kilka innych projektów z Pana udziałem. W 1977 dołączył Pan do grupy Heam. Po której niestety nie zostały żadne oficjalnie wydane nagrania. Czy jest jakaś szansa na wydanie przynajmniej jakiejś archiwalnej kompilacji? Przyznam, że przeszukałem Internet wzdłuż i wszerz, znalazłem tylko nieaktywne już linki do jakichś zgrywek z radia. Skoro ukazały się płyty np. Cytrusa czy Kwadratu, to czemu by nie Heam?

 

WH: Z tego co pamiętam nagraliśmy tylko pięć utworów. Miałem kiedyś nagrany znakomity koncert z grudnia 1978 roku z Moskwy – to był nasz ostatni występ na radzieckiej trasie z Haliną Frąckowiak. Miałem to na szpuli i to była jedyna kopia. Gdzieś mi przepadła i chyba już nigdy jej nie znajdę, a szkoda bo to było bardzo dobrze brzmiące nagranie. Te pięć utworów ma chyba Marek Biliński i chętnie bym je sobie posłuchał. Namawiałem kiedyś Marka na reaktywowanie Heam, ale temat się jakoś zwiesił. Może jeszcze kiedyś wróci, bo fajnie byłoby zgrać parę wspominkowych koncertów. Może znaleźli by się jacyś fani…

 

W latach dziewięćdziesiątych współpracował Pan z Witkiem Łukaszewskim. „Wszechwiedząca” Wikipedia podaje, że nagrał Pan z Nim dwa albumy… przyznam, że nie wiedziałem o tym wcześniej, czy chodzi tutaj o projekt Red Pink?

 

WH: To prawda – nagrałem z Witkiem dwie płyty. Ale co powiesz na to, że wyprodukowałem jeszcze dwie płyty takiej kapeli jak Nagły Atak Spawacza? To był czysty polski hip hop czy rap. Zrobiłem im całe podkłady muzyczne. W sumie nawet fajna przygoda. Mieli bardzo ostre teksty a ja miałem z tym dużo pracy bo to była kompletnie inna specyfika. Musiałem słuchać ówczesnych gigantów tego gatunku i dokładnie tak samo starać się wszystko poskładać… Nie powiem, ciekawe doświadczenie

 

„Przyznał się” Pan w kilku wywiadach do tworzenia muzyki do reklam, również w latach dziewięćdziesiątych. To były tylko takie typowe „jingle” czy może bardziej muzyka ilustracyjna, która nadawałby się do publikacji w formie płytowej?

 

WH: W sumie połowa płyty ‘Drzewa’ to są rozbudowane spoty reklamowe. Muzyka z tych spotów posłużyła po części do skonstruowania tamtego albumu. Niektóre utwory jakie powstały na cel reklam bardzo mi się podobały a ponieważ nikt nie kupował wtedy praw autorskich, to wszystko dalej należało do mnie. Mogłem z tym robić co chciałem, więc dalej dorabiałem motywy. I tak na przykład utwór ‘Pendolino’ to reklama ‘Szybkiej Paczki’. ‘Małe Smutki, Duże Nadzieje’ to kosmetyki ‘Celia Izabelin’… ‘Sahara Express’ – Techpex SONY’. Utwór ‘NYC’ to oryginalnie jingiel dla Radia 66 Konin, którego ostatecznie nie wzięli bo nie mieli kasy na zapłacenie za produkcję.

 

Grał Pan już przeróżne rzeczy, od pop rocka w Czerwonych Gitarach do prawie death metalu na niektórych albumach Turbo. Czy jest jakiś styl, który Panu by zupełnie nie odpowiadał? Jest Pan sobie w stanie wyobrazić siebie grającego np. country?

 

WH: Country jak najbardziej – to bardzo fajna i relaksacyjna muzyka, zwłaszcza w oryginalnym amerykańskim wydaniu. Myślę, że bez większego problemu bym to zagrał. Lubię w sumie każdą muzykę oprócz disco polo. Nie przepadam też za hip hopem.

 

Dziękuję za rozmowę, na sam koniec chciałbym jeszcze tylko spytać, na jakie płyty albo koncerty czeka w 2015 roku Wojciech Hoffmann jako fan?

 

WH: Na koncert Joe Bonamassy. W tym roku nawet nie będę mieć za dużo czasu na koncerty bo sam gram ich bardzo wiele. Do końca roku w związku z 35-leciem TURBO zagramy blisko trzydzieści koncertów w ramach jesienno-zimowej trasy. Dwugodzinne maratony z blokiem kompozycji, których bardzo dawno bądź nigdy dotąd TURBO nie prezentowało na żywo. Tak więc będzie bardzo gęsto, a w międzyczasie muszę się jeszcze przygotować do przyszłorocznej trasy z ‘Behind The Windows’, tak więc pracy będzie naprawdę bardzo dużo.

 

 

 

divider

polecamy

Exul – Path To The Unknown Faust – Cisza Po Tobie Stillborn – Cultura de la muerte
divider

imprezy

Exodus, pionierzy thrash metalu, powracają do Polski! 06/04/2024 Ariadne’s Thread, Slave Keeper, The Masquerade, Kruh 25/05/2024 KREW OGIEŃ ŚMIERĆ: Stillborn, Ragehammer, Hellfuck, Chaingun Trve Metal Camp vol. 4 22/03/2024 – Dom Zły & Clairvoyance & Moriah Woods Aftermath Tour – Banisher, Truism CZARNA WIELKANOC vol.1 THE ACT OF FRUSTRATION TOUR Injure Grind Attack Stillborn, HellFuck, Ragehammer w maju Left To Die i Incantation na jedynym koncercie w Polsce! MASTER gwiazdą finałów polskiego Bloodstock! Wolves In The Throne Room, Gaerea oraz Mortiferum zagrają w Polsce Tribute To Seattle 2024 Unholy Blood Fest vol. 3 Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Sklep Stronghold Musick Magazine nr 31 VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho Hellthrasher Productions SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty