PERCIVAL SCHUTTENBACH – MIKOŁAJ RYBACKI
(6 lipca 2014, napisał: Pudel)

Historia tego wywiadu jest długa, zawiła i smętna niczym fabuła „Klanu”. Pytania do zespołu zrobiłem w zasadzie zaraz po napisaniu recenzji. Potem jednak, gdzieś po drodze do zespołu owe pytania zaginęły, by odnaleźć się po ładnych kilku miesiącach. Mimo tego, wywiad nadal czekał na publikację, bo pojawiła się opcja zamieszczenia go w drukowanym magazynie, z której to opcji niestety nic nie wyszło. Także pewne kwestie poruszone w rozmowie mogą być już nieco nieaktualne, niemniej jednak – moim zdaniem – wywiad jest na tyle ciekawy, że warto się z nim zapoznać. Zwłaszcza, że Percival Schuttenbach to zjawisko mocno niecodziennie jak na polskie warunki – kapela działa w zasadzie obok, czy też na pograniczu różnych odłamów rodzimej sceny i mimo braku wsparcia dużych wytwórni radzi sobie pod każdym względem bardzo dobrze. Panie i Panowie – przed wami gitara i głos Percivala – Mikołaj Rybacki!
1. Cześć! Jako że nazwa Waszego zespołu wywodzi się z prozy Andrzeja Sapkowskiego nie mogę nie spytać, czy zapoznaliście się już z „Sezonem Burz”, jeśli tak to jakie macie wrażenia po lekturze?
„Wiedźmina” czytaliśmy namiętnie, gdy byliśmy młodsi. Bardzo podobała się nam ta seria i czytanie „Sezonu burz” było trochę jak powrót o parę lat wstecz. Klimat książki nas nie zaskoczył – co może być poczytywane za wadę lub zaletę. Właśnie tego, co otrzymaliśmy, spodziewaliśmy się po kolejnej książce o „Wiedźminie”. „Sezon burz” czyta się właściwie jednym tchem i znowu pozostaje ten niedosyt, gdy skończy się lekturę: „To już?”. Na pewno inni fani Wiedźmina mają podobne odczucia.
2. No a teraz przejdźmy do najnowszego albumu „Svantevit”. Troszkę nad nim siedzieliście, czy jesteście więc w pełni zadowoleni z tego krążka, czy też coś już teraz zrobilibyście inaczej?
Chyba nigdy nie jest się w pełni zadowolonym z własnej pracy, zawsze znajdzie się coś, co można by było zrobić inaczej. Prace nad „Svantevitem” trwały długo, ale tak naprawdę i tak było za mało czasu, aby wszystko wyszło idealnie. Wiemy jednak, że zrobiliśmy co w naszej mocy, aby w danych nam warunkach uzyskać jak najlepszy efekt, że nie zaniedbaliśmy niczego, a ewentualne niedociągnięcia powstały w wyniku niezależnych od nas czynników. Dlatego, kiedy słuchamy tej płyty teraz, jesteśmy zadowoleni i uważamy, że wykonaliśmy kawał dobrej roboty. Ale jednocześnie myślimy już o nowej płycie, jako o czymś, co będziemy mogli – miejmy nadzieję – zrobić jeszcze lepiej.
3. Na „Svantevicie” pojawiła się cała masa gości, często z zupełnie różnych klimatów, czy było łatwo zorganizować pod względem „logistycznym” ich występy? No i czy ich partie były już wcześniej dokładnie przez Was napisane i zaplanowane, czy ci muzycy mieli jakiś swój wkład w utwory, w których zagrali/zaśpiewali?
Zaproszeni muzycy jak najbardziej mieli swój wkład w partie, które dla nas nagrali. Daliśmy im swobodę – dostali jedynie tekst i wskazówki dotyczące tego, w którym miejscu utworu chcielibyśmy, aby zaśpiewali czy zagrali. Natomiast sposób śpiewania i sama linia melodyczna były w pełni tworzone przez nich. Organizacja nagrywania pod względem logistycznym nie była zbyt trudna – po prostu każdy z gości nagrał swoją partię u siebie, a potem przesłał nam gotowy plik, który dokleiliśmy do całości. Na szczęście każdy z gości przyłożył się do pracy, nie trzeba więc było wielu poprawek. Wszyscy muzycy, którzy wystąpili na naszej płycie, to nasi przyjaciele. Znamy ich ze wspólnego koncertowania i mogliśmy mieć pewność, że jakość tego, co stworzą, będzie na pewno bardzo wysoka. Nie zawiedliśmy się – „Svantevit” zyskał ogromnie dużo dzięki temu, że oprócz nas, tworzyli ją także ludzie z zewnątrz.
4. Płyta sprawia wrażenie jakby bardziej zwartej, poważniejszej i ostrzejszej od „Reakcji pogańskiej”, czy były takie założenia, tak po postu wyszło, czy ja sobie coś ubzdurałem?
Tak, takie było założenie. Przede wszystkim praca nad stworzeniem materiału wyglądała zupełnie inaczej, niż zwykle. Powstawanie „Svantevita” rozłożyliśmy na wiele etapów i dlatego brzmi on na pewno poważniej i dojrzalej od poprzednich naszych nagrań. Po raz pierwszy, zanim w ogóle zabraliśmy się za tworzenie pierwszych dźwięków, wyznaczyliśmy sobie pewne ramy tego, jak ma wyglądać płyta. Najpierw powstała opowieść – historia, do której później wymyślane były teksty i muzyka. Muzycznie chcieliśmy nawiązać do metalu lat 80-tych. Ta płyta to swego rodzaju hołd dla twórców z tamtego okresu. To, że płyta brzmi nieco ostrzej, wynika między innymi z faktu, że w naszym składzie pojawiła się Christina, wielka fanka metalu, a zwłaszcza black metalu, której screaming zagościł prawie w każdym utworze, przez co brzmienie całości stało się o wiele bardziej agresywne.
5. Kilka utworów z nowej płyty jest bardzo przebojowych i wpadających w ucho – choćby tytułowy… ja doskonale sobie zdaję sprawę, jak nasz rynek muzyczny wygląda, jednak czy myśleliście może(lub też może zostały poczynione ku temu jakieś kroki?) nad promowaniem płyty w radio? W końcu niby kilka „rockowych” stacji mamy…
Cóż, oczywiście, że myśleliśmy i myślimy nadal, ale nie jest to takie proste. Wysyłamy płyty w różne miejsca, z nadzieją, że ktoś się tym zainteresuje. Ale właściwie, to nie mamy złudzeń i wiemy doskonale, że aby się gdzieś przebić ze swoją muzyką, trzeba to robić poprzez znajomości i jest to chyba jedyna możliwa droga. Na szczęście istnieje jeszcze internet, gdzie panuje pełna wolność i każdy może umieszczać tu co chce, i słuchać tego, czego chce.
6. Od dłuższego już czasu poruszacie w tekstach tematykę rodzimowierczą, słowiańską. W Polsce do niedawna w zasadzie „monopol” na tego typu liryki miały kapele ekstremalnie metalowe, siedzące w głębokim podziemiu, jak wyglądają wasze relacje z tą częścią sceny? No i czy uważacie, że warto tego typu treści promować w szerszym gronie odbiorców?
Jak najbardziej warto. Wszystko, co robimy, a także co robią inni na tej scenie, w mniejszym lub większym stopniu dotyczy naszych korzeni i historii przedchrześcijańskiej. Czyli czegoś, o czym niewiele się mówi w szkole, w mediach, gdziekolwiek, a co jest bardzo istotne, ponieważ stanowi część naszej kultury, tradycji, naszej tożsamości. Dlatego wspieramy każde działanie na tym polu – właśnie ze względów edukacyjnych i kulturowych. Trzeba jednak nadmienić, że właściwie nie mamy dużego kontaktu ze sceną pogańską, ponieważ jest to nieco inna scena od tej, na której się poruszamy i na której istniejemy, czyli sceny folk-metalowej. W każdym razie zarówno inicjatywy folk-metalowe, jak i pogańskie zawsze chętnie wspieramy, chociaż czujemy się raczej działaczami w sensie artystycznym, nie ideologicznym. Muzyka jest u nas zawsze na pierwszym miejscu.
7. Nie stronicie, nie tylko w Percivalu ale też w Percival Schuttenbach od tradycyjnych instrumentów, w Waszej muzyce słychać sporo folku, jak więc zapatrujecie się na wykonawców, którzy „słowiańską” tematykę łączą z zupełnie nie-słowiańską muzyką? Nie chodzi mi tu tylko o tego nieszczęsnego Donatana, ale też np. formacje death metalowe czy projekty grające muzykę elektroniczną…
Ponieważ sami lubimy eksperymentować, nie mamy absolutnie nic przeciwko jakimkolwiek eksperymentom innych twórców. Na szczęście sztuka to nie polityka i może tu panować niczym nie ograniczona wolność. Podobają nam się dziwne połączenia i dla nas jest to ok – jeśli tylko robione jest szczerze i z pasją. Ktoś, kto łączy ze sobą różne rzeczy powinien to robić, bo jara go efekt tego połączenia, a nie myśl, że to będzie się świetnie sprzedawać. Nie wiemy, co kierowało Donatanem, ale na pewno my podeszliśmy do projektu „Równonoc” z pasją i zaangażowaniem.
8. „Svantevit”, podobnie jak „Reakcję pogańską” wydała Fonografika, jak oceniacie współpracę z tą firmą? Nie mieliście propozycji od większych czy też stricte metalowych wytwórni?
Nasza współpraca z nimi przebiega bardzo dobrze. Rozglądaliśmy się po różnych większych i mniejszych wydawnictwach, z kilkoma rozmawialiśmy, ale w końcu zdecydowaliśmy się na Fonografikę. Jesteśmy dosyć specyficznym zespołem i ta firma, ze względu na swoją elastyczność, niezależność i podejście do muzyków, najbardziej odpowiadała naszym potrzebom.
9. Folk metal jest obecnie gatunkiem stosunkowo popularnym wśród zwolenników metalu praktycznie na całym świecie, planujecie może w związku z tym jakąś „ofensywę” , czy to wydawniczą czy koncertową, na rynki zagraniczne?
Nie tylko planujemy, ale już taką ofensywę rozpoczęliśmy: nasze płyty: „Svantevit” i „Reakcja pogańska” są już wydane w Rosji; chcemy rozszerzyć działalność naszego sklepu internetowego tak, aby również osoby z zagranicy, zarówno ze Wschodu, jak i z Zachodu, mogły tam nabywać nasze płyty; bacznie przyglądamy się Ameryce Łacińskiej, ponieważ tam mamy sporą grupę fanów; planujemy mnóstwo zagranicznych koncertów w tym roku: Niemcy, Czechy, kraje Beneluksu, Wielka Brytania, Rosja, Białoruś i Ukraina. Także jak najbardziej myślimy o zagranicy i działamy w kierunku tego, aby ludzie spoza naszego kraju mogli zapoznać się z naszą twórczością.
10. Skoro już przy koncertach jesteśmy… bynajmniej nie stronicie od grania na żywo, zagraliście kilka tras w tym z weteranami Quo Vadis, obecnie szykuje się trasa „tradycyjnego” Percivala, powstaje więc pytanie jak będzie wyglądała koncertowa aktywność Percival Schuttenbach w dalszej części 2014 roku?
Bardzo lubimy grać na żywo, dlatego koncertów gramy faktycznie sporo. I nie zamierzamy zwalniać w drugiej połowie roku 2014. Latem skupimy się raczej na koncertowaniu z folkową odsłoną naszego zespołu, ale okazyjnie z Schuttenbachem pojawimy się na różnych festiwalach, takich jak Kilkim Žaibu na Litwie, czy Keltská noc w Czechach. Zagramy też kilka koncertów niespodziankowych, związanych z naszym 15-leciem. A na jesień planujemy trasę po Europie. W tym roku mieliśmy już okazję grać poza naszym krajem, między innymi po raz pierwszy na Węgrzech, i przyjęcie publiczności było naprawdę wspaniałe.
11. Nie będę pytał czy wolicie występy „elektryczne”, metalowe od koncertów Percivala czy na odwrót, chciałbym jednak się dowiedzieć, jak z Waszej perspektywy wyglądają różnice pomiędzy takimi koncertami? Zarówno pod względem kwestii technicznych jak i reakcji publiki itd.
Reakcja słuchaczy jest zawsze wspaniała, choć być może przy Percivalu publiczność jest nieco bardziej spokojna. Ale granie zarówno z jednym, jak i z drugim projektem to dla nas ogromna przyjemność. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to różnica jest taka, że z Percivalem bardzo często zdarza się nam grać bez jakiegokolwiek nagłośnienia. Na wielu imprezach czy festiwalach historycznych po prostu siedzimy sobie przy ognisku, albo w drewnianej chacie i gramy tak, jak robili to ludzie 1000 lat temu. To świetne uczucie, niestety wadą takiego grania jest to, że gdy zbierze się więcej słuchaczy, nie będą oni w stanie wszystkiego usłyszeć. Nasze instrumenty są bardzo ciche, dlatego nadają się głównie do kameralnych występów. Jeśli zaś chodzi o Schuttenbacha, to potrzebujemy tam pełnego nagłośnienia – mikrofonów i wzmacniaczy, aby w ogóle móc zagrać. Poziom głośności tych koncertów jest o wiele większy, wpływa to nie tylko na słuchaczy, ale i na nas, ponieważ w takich warunkach o wiele łatwiej zatopić się całkowicie w muzyce i – jak to się mówi – dać się ponieść.
12. Jeśli to nie problem chciałbym wrócić teraz do nieco dawniejszych czasów, hehe. Pierwszy raz byłem na koncercie Percival Schuttenbach chyba z 10 lat temu(Chorzów, Leśniczówka, koncert na jakimś okrutnym mrozie dla dziesięciu osób, pamiętacie może? ;)), graliście wtedy inaczej(choć też ciekawie), jak wspominacie tamte lata? Demówki z tamtych czasów są dostępne w Internecie, czy są może jakieś plany wznowienia ich na płycie?
Demówki będą wznawiane, mamy takie plany. Chcielibyśmy to zrobić, ponieważ w czasach, gdy były nagrywane, nie byliśmy tak popularni jak teraz i naprawdę niewielka grupa osób mogła ten materiał usłyszeć. Pomimo tego, że byliśmy wtedy tak bardzo niszowi, nadal uważamy, że to, co wtedy robiliśmy było bardzo wartościowe. Chociaż rozumiemy, że brakowało nam paru rzeczy: wokalu, image’u scenicznego, większej otwartości na scenie, to trochę tęsknimy za tymi czasami. Teraz rozumiemy, że nie do końca da się działać tak, jak to próbowaliśmy robić wtedy. Tym bardziej, jeśli jest się początkującą kapelą. Ale absolutnie nie odcinamy się od tamtego okresu naszej działalności i – jeśli będzie jakaś sensowna możliwość – to będziemy w ten czy inny sposób do niego wracać. Chociażby dla naszych starych fanów, którzy pamiętają tamte koncerty i czasy.
13. Doszły mnie słuchy, że pracujecie przy ścieżce dźwiękowej do trzeciej części komputerowego „Wiedźmina”, możecie zdradzić coś na ten temat? Ja szczerze mówiąc jeśli chodzi o gry komputerowe zatrzymałem się na etapie Amigi 500, więc zupełnie nie wiem czego po takiej produkcji od strony muzycznej można się spodziewać. A czy Wy jesteście „graczami”, czy podchodzicie do tego wyłącznie jako kolejnego projektu muzycznego?
Nie jesteśmy zapalonymi graczami, chociaż zdarzało nam się w swoim życiu spędzać czas przy różnego rodzaju grach, także przy Wiedźminie. Jednakże możliwość udziału przy tworzeniu ścieżki dźwiękowej do tej gry jest dla nas przede wszystkim ogromnym wyzwaniem i zaszczytem. Jest to naprawdę ogromne przedsięwzięcie, a Wiedźmin jest znany chyba we wszystkich zakątkach globu. Dlatego owszem, jest to dla nas kolejny projekt muzyczny, ale na pewno
wyjątkowy, z racji swojego ogromu i prestiżu.
14. Percival Schuttenbach wydał niedawno „Svantevita”, Percival akustyczny rusza w dużą trasę, natomiast na Waszej stronie można znaleźć informacje, że gracie także koncerty z „rockiem patriotycznym” oraz akustycznie „zakazane piosenki”, jak wygląda ta strona Waszej działalności(przynajmniej dla mnie –dużo mniej znana), czy doczeka się ona jakiejś dokumentacji płytowej?
Projekt „Zakazane piosenki” powstał jakiś czas temu, ale nie występujemy z nim bardzo często, dlatego być może jest naszym słuchaczom mniej znany. Na instrumentach takich jak mandolina czy akordeon gramy tam piosenki powstańcze czy patriotyczne, tak jak grano je kiedyś – bez zbytniego zadęcia czy patosu. W tym roku planujemy nagrać płytę z tymi utworami. Zbieramy się do tego już od dłuższego czasu, mamy nadzieję, że w końcu nam się to uda. Jeśli zaś chodzi o „rock patriotyczny”, jest to projekt bardzo ciekawy, ale niestety w tej chwili bardzo poważnie zawieszony z powodu braku czasu. Graliśmy tam również piosenki patriotyczne, a także nasze kompozycje pisane do tekstów patriotycznych, zagrane jednak na metalowo, mocno. Ponieważ jednak – jak już wspomnieliśmy – projekt jest w zawieszeniu, nie ma sensu o nim opowiadać więcej.
15. Wprawdzie niektórzy wieszczą obecnie zmierzch fizycznych nośników muzyki, jednak w tych bardziej niezależnych kręgach trzymają się one chyba całkiem nieźle. Zawsze sporą popularnością w podziemiu cieszyły się też, i cieszą nadal winyle. Planujecie może wydanie któregoś albumu, lub czegoś zupełnie nowego na czarnym krążku? A może na taśmie?
Tak, jak najbardziej. Jest poważny zamiar, aby wydać jeden z naszych albumów na winylu, ale nie zdradzimy który, bo ma to być niespodzianka.
16. Chciałbym jeszcze spytać na koniec o Wasze inspiracje czysto muzyczne. Co sprawiło że te –naście lat temu sięgnęliście po gitary, wiolonczele, bębny… no i czego członkowie Percival Schuttenbach słuchają obecnie?
Nasze inspiracje nie zmieniły się w sumie od początku istnienia naszego zespołu. Są to dwa gatunki muzyki, które zawsze nas fascynowały i fascynują do dzisiaj, czyli metal i folk. Każdy z nas oczywiście słucha różnych zespołów i różnych odmian tej muzyki. Jeśli chodzi o naszego gitarzystę, to ogromny wpływ miał na niego metal lat 80-tych: King Diamond, Slayer, Metallica, Megadeth, a także szeroko rozumiany folk z różnych krajów. Nasza wokalistka Christina, najmłodsza stażem, lubi mroczne dźwięki, przede wszystkim black metal, ale również nie stroni od innych gatunków. Ostatnio
na przykład mocno fascynuje ją Kate Bush. Wiolonczelistka Katarzyna do swoich inspiracji, oprócz metalu i folku, na pewno może dopisać muzykę klasyczną. Jako jedyna ma wykształcenie muzyczne i ta muzyka była z nią od zawsze. Kolejna wokalistka, Asia, zawsze lubiła muzykę rockową lat 80-tych i 90-tych. Na pewno inspirują ją wszystkie wielkie wokalistki rockowe, a z naszych rodzimych – Małgorzata Ostrowska. Co do naszego perkusisty, to słucha on chyba najlżejszej muzyki z nas wszystkich. Lubi bardzo zespoły, w których rytm jest prosty i mocny, jak Pantera, czy Rage Against the Machine. Ogólnie muzyki słuchamy najczęściej w samochodzie podczas jazdy na koncerty. Jest to totalny miks i mieszanka wszystkiego, od której niektórym włos się jeży na głowie ;) Zawsze lubimy patrzeć na miny osób, które wieziemy, kiedy po Slayerze poleci na przykład Frank Sinatra, a zaraz potem jakiś dubstep.
17. Z racji tego że macie mnóstwo projektów poproszę o zdradzenie Waszych planów wydawniczych i koncertowych na najbliższy rok czy dwa, no i jeszcze jakieś słowo dla Waszych fanów poproszę.
Drodzy Percivalianie i Percivalianki! Bardzo dziękujemy Wam za wsparcie. Będziemy się starać, aby było jeszcze szybciej, jeszcze więcej, jeszcze głośniej i jeszcze bardziej fantastycznie. Oczekujcie w najbliższym czasie mnóstwa koncertów, zarówno z projektem Percival, jak i z Schuttenbachem. Już niedługo będziecie mogli posłuchać nowej płyty „Slava” z pieśniami Słowian wschodnich, a na jesień uraczymy Was nowym albumem Schuttenbacha. Nakręcimy
też dla Was przynajmniej dwa teledyski. I na pewno zaskoczymy Was jeszcze nie raz!
