STONE MAGNUM – STONE MAGNUM
(26 sierpnia 2013, napisał: Pudel)
Stone Magnum to dosyć młoda doomowa formacja ze stanu Indiana. Trzeba przyznać że goście mają tempo niczym kapele ze złotych lat rocka i metalu – już zdążyli wydać drugi album zanim my zrecenzowaliśmy krążek debiutancki, nazwany tak jak i zespół…. Czas więc nadrobić zaległości, zwłaszcza że krążek wart jest tego, by poświęcić mu troszkę czasu. Podczas obcowania z tymi siedmioma numerami do głowy dobijały mi się następujące nazwy: Candlemass, Solitude Aeturnus, Trouble(z pierwszych dwóch albumów), Pentagram czy Black Sabbath(z płyt Dehumanizer i The Devil you know). Pierwsze co rzuca się w uszy to wokal. Wokalista śpiewa momentami bardzo, ale to bardzo podobnie do Messiaha Marcolina(ostatnie dwa utwory!), kiedy indziej znów „jedzie” troszkę pod Roberta Lowe’a czy Erica Wagnera z Trouble. W każdym razie wokal to bardzo mocny punkt programu debiutu Stone Magnum, został ów element także dobrze wyeksponowany w miksie, co akurat w tym przypadku wyszło bardzo fajnie. Jeśli zaś chodzi o sama muzykę to panowie oczywiście grają raczej ciężko, ale też z niezłym wygarem. Tu i ówdzie te mocarnie ciężkie riffowanie przełamane jest typowo heavy metalowym solem gitary czy też odrobinką psychodeli – jak na początku długaśnego i ogółem mega ciężkiego „Locksmith of misery”(gdzie z kolei pan wokalista mistrzowsko „podrabia” Glenna Danziga!). W „Pictures of life” z kolei dostajemy po uszach riffem niczym z „Master of reality” lub „Vol. 4” wiadomego zespołu. Takich smaczków można tutaj wyłapać więcej, w zasadzie ogromnym plusem tej płyty jest to, że utwory wyraźnie różnią się od siebie, co sprawia, że choć może nie jest to najbardziej chwytliwa muzyka na świecie to album ani przez chwilę się nie nudzi. Co więcej – gdy te czterdzieści dwie minuty mijają, ręka sama wędruje na przycisk „repeat”. Nie wiem na ile płyta Stone Magnum jest efektem przemyślanego komponowania a na ile produktem powstałym ze swobodnego jammowania, w każdym razie powstały dźwięki, których po prostu zajebiście się słucha… a ja już zaczynam rozglądać się za tegorocznym wydawnictwem grupy pod tytułem „From time… to eternity”!
Wyd. R.I.P. Records, 2012
Lista utworów:
1. Fallen Priest
2. Locksmith Of Misery
3. Savior In Black
4. Pictures Of Your Life
5. Grave of Cryptic Sorrows
6. Rolling Storm
7. Am I Really Insane?
Ocena: 9/10