Kohorta – Pure Demon
(31 lipca 2013, napisał: Paweł Denys)

„Pure Demon”, drugi album Kohorty, to płyta krótka, a więc i ta recenzja nie będzie zbyt rozwleczona. Ten zespół już na debiucie zasygnalizował, że nie zamierza się z nikim cackać i za cel obrał sobie zdrowe przyłożenie metalowym dźwiękiem, który swobodnie miesza w sobie wpływy death metalu, hard core i odrobiny progresywnej przestrzeni. Już od pierwszego na płycie utworu ( zaraz po intro rzecz jasna) wiadomo, że lekko nie będzie, ale wiadomo też, że będzie na czym tu ucho zawiesić. Przede wszystkim materiał robi znakomite wrażenie pod względem dopracowania całości. Bardzo dobre brzmienie, odpowiednio dociążone, ale i posiadające w sobie sporą dawkę mroku, co w zestawieniu z tematyką płyty okazuje się po prostu doskonałe. Same aranżacje kawałków, to też robota na bardzo wysokim poziomie. Dbałość o każdy szczegół, brak mielizn i zróżnicowanie. Pomimo, iż kawałki nie należą do długich, to dzieje się w nich całkiem sporo. Nie ma obaw, że „Pure Demon” znudzi się wam po jednym czy dwóch przesłuchaniach. Podstawą wydaje się tu być death metal, co objawia się za pomocą sporej intensywności, ale od tego zespół rozpoczyna swoje poszukiwania i nie boi się stawiać kroków w nieznane. Obok naprawdę łojących fragmentów, pojawiają się wybitnie hard core’owe riffy, czy też solówki i melodia, które udowadniają, że słowo progresywny w odniesieniu do muzyki tego zespołu jest jak najbardziej na miejscu. Niby to tylko dwadzieścia cztery minuty, ale z tego co tu się dzieje kilka innych kapel nagrałoby ze dwie płyty. Nie ma jednak mowy o jakimś bałaganie czy też nieładzie. Wszystko jest zwarte, kopiące i zespolone za pomocą znakomitej rytmiki. Wydaje się nawet, że perkusista ma tu wiele do powiedzenia. To on trzyma wszystko w ryzach i daje sygnał to ataku lub chwili wytchnienia. Osobną linijkę trzeba poświęcić wokalom na płycie. Blackie wykonał doskonałą robotę. Aż strach pomyśleć jak jego gardło wyglądało po sesji, ale efekt na płycie jest wprost rewelacyjny. Płyta jest o demonach, to i wokal w to wpasowuje się jak ta lala. Zawodowstwo pełną gębą. Nie pozostaje mi na koniec nic innego jak zwyczajnie polecić wam ten album. Zespołów sprawnych mamy w kraju na pęczki, ale kapel, które oprócz biegłości w posługiwaniu się instrumentami potrafią nadać swoim dźwiękom duszę to już nie za wiele. Kohorta to potrafi i dzięki temu „Pure Demon” to płyta raz, że wielokrotnego użytku, a dwa stawiające już teraz ten zespół blisko szczytu krajowego metalowego światka. Tego o bardziej nowoczesnym sznycie.
Wyd. self-released , 2013
Lista utworów:
1. Intro
2. Krocel
3. Ose
4. Halphas
5. Orobas
6. Raum
7. Taniel
8. Asmorod
9. Outro
Ocena: 8+/10
