Azrath-11 – Ov Tentacles and Spirals
(28 czerwca 2013, napisał: Paweł Denys)

Drugi krążek w dyskografii włoskiego Azrath-11 całkiem niedawno trafił mi się do recenzji. Początkowo kojarzyłem ten zespół z jednego utwory, który został upubliczniony na Youtube. Zrobił on na mnie dobre wrażenie i zapowiadał, że cały album to może być cios, po którym zaliczę glebę. Początkowe przesłuchania „Ov Tentacles and Spirals” zdawały się to potwierdzać. Niby wszystko było na miejscu. Techniczna robota co najmniej na poziomie dobrym, brzmienie na tyle klarowne, aby poczuć siłę muzyki, jak również móc zgłębić niuanse samych kawałków. Dopiero po kilku przesłuchaniach w mojej głowie zaczęła pojawiać się myśl, że coś tu jednak jest nie tak jak być powinno. Kolejne odsłuchy pokazały w czym jest problem. Otóż ten album jest zupełnie bez wyrazu. Brakuje na nim charakterystycznych momentów, które zostawałyby w głowie po skończeniu słuchania. Gdy dźwięki wypełniają przestrzeń jest wszystko w porządku, ale gdy nastaje cisza nie jestem w stanie przypomnieć sobie choćby jednego fragmentu. Dobra, rzetelna robota to trochę za mało, aby uznać album za dobry. Udało się zespołowi nagrać materiał brutalny i solidny pod względem technicznym, ale w tym całym pędzie zapomnieli Włosi o duszy, która w każdym rodzaju muzyki stanowi o wyjątkowości danego materiału. Słuchając „Ov Tentacles and Spiral” mam nieodparte wrażenie, że sport wziął górę i całkowicie zdominował ten materiał. Gęsta magma aranży, napierdzielające instrumenty to niestety nie wszystko. Dobry death metal winien odznaczać się nie tylko brutalnością, ale też pewną przebojowością. Przez przebojowość rozumiem wpadające w ucho motywy, które zostają z człowiekiem na długo i powodują uczucie niedosytu, który każe do danego materiału wracać jak najczęściej. Tu niestety tak nie jest. Szkoda trochę, bo słychać, że Azrath-11 to dobry zespół, który może w przyszłości sprawić sporo radości maniakom death metalowego łomotu. Na razie w tłumie zespołów Azrath-11 ginie dość szybko. W przyszłości może być jednak interesująco. Teraz odnotowuję fakt istnienia bandu, ale do płyty raczej za często wracać nie będę. Wymęczyła mnie ona na tyle, że po prostu wystarczy. Umieszczony na końcu cover Morbid Angel nic tu w ocenie albumu nie zmienia.
Wyd. Punishment 18 Records, 2013
Lista utworów:
1. Awaiting The Inexorable
2. Emblem Ov Primordial Tides
3. Enraging The Water Spirits
4. Maelstorm Descent
5. Domination Ov The Streams
6. Surge
7. Beholding The Oceans
8. Sunset Ov The Abysmal Embrace
9. Let The Realms Rise
10. He Who Dwells The Depths
11. God Ov Emptiness ( Morbid Angel cover)
Ocena: 5/10
