Crematory – Greed
(11 grudnia 2004, napisał: FATMAN)

„A ja nie, po prostu nie. Mnie się to, mnie to się nie podoba…”. Znacie ten cytat? Jak nie, to lepiej wybierzcie się na kultowe już Metro, bo warto, a nie siedźcie przy komputerze wytwarzając nacisk rzędu 200 kg na swój kręgosłup.
Ja rozumiem, że show biznes to teatr, ale szopka, jaką urządzili Niemcy, przechodzi już granice dobrego smaku. Najpierw burzliwe rozstanie, potem powrót na scenę „w chwale”. Srał to pies, pewne jest to, że Crematory dalej z uporem godnym jakiegoś maniaka stara się podbić świat za pomocą tego swojego kwadratowego, sztucznego, tandetnego i plastikowego pseudo gotycko-melancholijnego metalu. Na wpisowe mamy 2 wersje tytułowego „Greed”. Cóż, wolę to pierwszą, bo trwa całą minutę krócej! Nudny, sztampowy pseudo energetyczny numer z wysuniętą trochę bardziej niż to było kiedyś elektroniką. Potem balladowy „Farewell Letter”. Ładny fortepian, dwa głosy, miła rzecz, ale wali od niej na kilometr banałem. Cóż, chętne fanki wymagają poświęceń w rodzaju komponowaniu takich utworów, ale chyba warto. No i na koniec tej małej tortury, jaką jest mini album „Greed” został jeszcze cover Metalliki – „One”. Panowie, chyba go trochę skrócili, a szkoda, bo moim zdaniem straciło przez to trochę na dramaturgii. Odegrany poprawnie, bez uniesień.
Zakończenie, a u licha, po co wam czy mi zakończenie? Wszystko jest wyżej. Jeśli nikt was siłą nie przymusi, trzymajcie się od tego małego koszmaru z daleka, a jeśli jesteś fanem (moi wy biedacy…), to pewnie już dawno masz to wydawnictwo. Dla mnie jest to mało śmieszny żart.
Lista utworóó
1. Greed (Single Version)
2. Greed (Album Version)
3. Farewell Letter
4. One (Metallica Cover)
+ Greed (Videoclip)
Ocena: -3/10
