Vike Tare / Heidenblut / Surtr – split
(4 czerwca 2013, napisał: Prezes)

Ta płyta to dodatek do niesamowicie wyglądającego zestawu-zina „Iut De Asken” band 6. Znalazły się na niej cztery kawałki trzech niemieckich zespołów. Całość trwa niespełna 25 minut, ale jakieś tam rozeznanie w granej przez te kapele muzie można zdobyć. Na pierwszy ogień idzie twór o nazwie Vike Tare i to właśnie on prezentuje się w dwóch kawałkach. Są to nagrania z próby, więc brzmienie jest dość surowe, ale zaskakująco klarowne, wszystko w miarę dobrze słychać. A co tak właściwie słychać? Vike Tare gra pagan black metal, czyli są szybkie, agresywne momenty, jest też jednak sporo melodii i patosu. Szybkie, blackowe galopady (z całkiem niezłymi riffami!) przeplatają się z wolniejszymi, podniosłymi, czasami nawet chwytliwymi motywami. Szkoda tylko że wokal jest do bólu „klasyczny” – typowy skrzek, nie wywołujący ani pozytywnych ani negatywnych odczuć. Słucha się tego całkiem nieźle, myślę, że mógłbym bez bólu przyjąć muzę tego zespołu w większej dawce.
Drugi w kolejce jest Heidenblut, czyli solowy projekt wokalisty… Vike Tare. Tym razem to już nie reh, jakość trochę lepsza od garażowej, ale na kolana nie rzuca. Muza tego projektu (a przynajmniej ten jeden kawałek) to także black metal, ale tym razem bez wyraźnych melodyjnych naleciałości. Sam początek to raczej ukłon w stronę alkoholowego thrash’n’rolla. Szybko, ostro i do przodu bez zbędnego kombinowania… ale też bez rewelacji. Prosta muza, jednym uchem wpadła, drugim wyleciała.
Na koniec dostajemy jeden utwór zespołu o nazwie Surtr. Jest to twór dla mnie zupełnie anonimowy, wiem o nim tylko tyle, że także pochodzi z Niemiec. Ośmiominutowy kawałek zaczyna się od jakiejś dziecięcej przyśpiewki, oczywiście w języku germańskim. Później już dostajemy typowy black metal, który rozkręca się dość wolno, później wchodzi na szybsze, można by rzec skandynawskie tory, a na końcu znowu zwalnia. Nie zapamiętałbym z tego wałka zbyt wiele, gdyby nie ohydny, mocno irytujący wokal. Coś mi się wydaje, że pełnego materiału z takim zawodzeniem bym nie wytrzymał… Choć dla niektórych im gorzej, tym lepiej, więc pewnie znajdą się i amatorzy takiego skrzeczenia.
Cóż, kilka nowych blackowych kapel z Niemiec poznałem, choć wątpię, abym za rok jeszcze je pamiętał… no może poza Vike Tare, która zrobiła na mnie całkiem niezłe wrażenie. Ocena końcowa jest taka a nie inna, głównie ze względu na ten pierwszy zespół.
Lista utworów:
1. Vike Tare – Trutz’ Blanker Hass
2. Vike Tare – Der Fischer und das Meerweib
3. Heidenblut – Inside the Lost Chamber
4. Surtr – Beglücktes Schäfelein
Ocena: -6/10
