Thaw – Thaw
(3 maja 2013, napisał: Paweł Denys)

Kariera tego zespołu jest niesamowita. Jeszcze kilka lat temu Thaw był znany zaledwie garstce osób, które dość wnikliwie przeszukiwały obrzeża naszej rodzimej ekstremy. Od tego czasu zmieniło się jednak sporo. Na premierę drugiej dużej płyty zespołu już od dłuższego czasu ostrzyli sobie zęby zarówno fani, jak i całe grono dziennikarzy muzycznych. Czy było warto? O tym za chwilkę. Gdy pisałem recenzję „Advance” (ep-ka rozdzielająca dwa długograje zespołu) pozwoliłem sobie na uwagę, że gdy pojawi się nowy pełny album Thaw, to rozerwie mnie on na strzępy. W pewnym sensie tak się właśnie stało. Stało się tak za pomocą wściekłych black metalowych partii, które na tym albumie występują w ilościach bardzo pożądanych. „Ancestors” i „Divine Light” będą tu najbardziej oczywistymi przykładami. Black metal od początku odgrywał wielką rolę w muzyce Thaw i nie inaczej jest na nowym albumie. Cała tajemnica sukcesów, tak artystycznego jak i komercyjnego (w takich kategoriach postrzegam mariaż z Avantgarde Music), tkwi jednak w zupełnie niejednorodnej formule muzyki sosnowiczan. Sam czarci metal wydaje się tu być jedynie punktem wyjścia i choć jego stężenie jest w ilościach sporych na „Thaw”, to jednak dla mnie nie on stanowi o wyjątkowości tej grupy. Potrafią panowie w idealny sposób włączyć do swoich kompozycji motywy, które co prawda ekstremą nie są, ale za to odważnymi formami muzycznymi jak najbardziej. Otwierający całość „The Gate” to spora porcja szumów i zgrzytów. Idealnie jednak wprowadza w wisielczy nastrój tej płyty, a i na koncertach robi solidne wrażenie i fenomenalnie przygotowuje na dawki morderczego hałasu. Osobliwym utworem jest tutaj „Kiara”. To w tym kawałku Thaw pokazuje swoje post-metalowe, czy nawet post-rockowe inspiracje. ęwietne urozmaicenie materiału, a jednocześnie kawałek, którego po Thaw można było się spodziewać. Ten zespół nie ma granic w szerzeniu hałaśliwej muzyki i przekracza je z wielką swobodą i olbrzymią klasą. To jednak nie wszystko. Znajdziecie tu również fragmenty, które mają wiele wspólnego z noise i sludge. Thaw w sobie tylko znany sposób miesza te elementy i tworzy z nich całkiem oryginalną mieszankę. Nie jest to z pewnością muzyka dla każdego, ale też chyba nie ma najmniejszego sensu wpychanie tej płyty w każde łapska. Ten rodzaj muzycznej anihilacji, te nagromadzenie hałaśliwych partii i taką dawkę morderczego nastroju będą w stanie przyswoić tylko osoby, którym nie przeszkadza w muzyce pewien z góry zaplanowany eklektyzm. Eklektyzm, który jednak w rękach Thaw kształtuje się w silną i zwartą bryłę. „Thaw” to płyta, która ma szansę wynieść zespół poza nasze piekiełko i uczynić z nich kolejny eksportowy towar naszej sceny. Oby potencjał, jaki niesie ze sobą ten album nie został zmarnowany. Wychodzi więc na to, że czekanie na tą płytę i związane z nią nadzieje były jak najbardziej na miejscu. Nie zawiedli.
Lista utworłó
1. The Gate
2. Ancestors
3. Divine Light
4. Kiara
5. On The World’s Grave
6. Hunted Pray
7. Under The Slag Heap
Ocena: +9/10
