Besatt – Beldaroh
(9 maja 2004, napisał: FATMAN)
Nie ukrywam, że lubię zespoły kontrowersyjne. Chyba jednak najgorzej jest być letnim. Beldaroh naście już lat ciągnie na swoich barkach wózek nazwany kiedyś Besatt, a że ma poglądy, których się trzyma to nie ukrywam, że porozmawianie z nim było dla mnie osobiście bardzo miłym doświadczeniem. Zapraszam na rozmowę z liderem Besatt, który mam wrażenie, że z każdym pytaniem „rozkręcał” się coraz bardziej.
Witam Beldaroh! Jak samopoczucie przed występem?
Witam, w porządku.
Gracie już ładnych parę lat, czujesz jakąś tremę przed wyjściem na scenę?
Już teraz nie. Kiedyś na początku to może tak, ale teraz wychodzimy na scenę, robimy swoje i gramy.
Dzisiejszy koncert ma być niezwykły. Na sali obecni są kamerzyści, którzy kręcą dokument na temat pogaństwa i satanizmu w Polsce. Czy z tego powodu planujecie coś specjalnego?
Akurat dzisiaj nie. Zawsze mamy pirotechnikę, krew. Dzisiaj po prostu zagramy koncert i to wszystko. W Katowicach gramy dość często i mogłoby się to zrobić monotonne, gdybyśmy cały czas robili to samo. Zagramy najlepszy materiał i sądzę, że będzie dobrze.
Osobiście spotkałem się z opinią, że takie dokumenty są niepotrzebne. Jeden z moich rozmówców stwierdził, że i tak nie oddają one prawdy, a nagranie obrzędów uznał prawie za profanacje. Czy sądzisz, że takie filmy powinno się tworzyć?
Nie wiem czy to ma sens. Wiem, że ten koncert będzie rejestrowany i mogę powiedzieć, że gdy mnie zaproponowano bym w tym uczestniczył byłem sceptycznie nastawiony. Jednak, Zbyszek (org. koncertu – red.) przekonywał mnie by wziąć w tym udział bez żadnych uczuć, takie czyste aktorstwo. Jeszcze się zastanawiam czy to zrobimy, ale w jakiś sposób jest to pokazanie co się na prawdę dzieję. Niech ludzie wiedzą, że nie tylko w kościele są ceremonie.
Odeszliśmy trochę od koncertu. W skład zespołu wchodzi 3 muzyków. Czy dajecie radę odegrać wszystko sami? A może wspomagacie się jakimś pół playbackiem albo jak to często ma miejsce za sceną stoi jeszcze jakiś gitarzysta?
Nie. Zawsze gramy w trójkę na żywo. Po prostu gramy tak jak na próbach. Materiał jest pisany w taki sposób by dało się go zagrać na jedną gitarę. Oczywiście w studiu nagrywa się jeszcze jedną lub więcej gitar.
Przeglądając waszą stronę internetową nie sposób przeoczyć informacji, że wydajecie nową płytę „Sacrifice For Satan”. Czego możemy się po niej spodziewać?
Najszybszej i najbardziej ekstremalnej płyty Besatt. Sądzę, że to będzie nasza najlepsza płyta.
Podobno zaśpiewał na niej Roman Kostrzewski. Dlaczego właśnie go o to poprosiliście?
Roman jest osobą kultową w świecie metalowym. Generalnie pomysł narodził się w mojej głowie, kiedy na koncercie KATa w Gliwicach przeżyłem szok widząc Romana wychodzącego na scenę w koszulce Besatt. Jako, że Romana znaliśmy, bo jest z naszego miasta. Zapytaliśmy go, od razu się zgodził i w taki oto sposób się udało.
Słyszałem o planach na nagranie teledysku. Czy powstanie klip promujący wasz nowy album, jeśli tak jak będzie wyglądać?
Klip już nagraliśmy, ale nie został on jeszcze zmontowany. Szczegóły? Jesteśmy my w trójkę i jest zakonnica, jest śmierć i Jezus. Zobaczysz, co z tego wyniknie.
Żeby między waszymi kolejnymi długograjami nie zrobiła się jakaś za duża przerwa wydaliście mini „Roots Of Evil”. Z jakim przyjęciem spotkała się te MCD?
„Roots Of Evil” jest materiałem innym, bo robiliśmy go jak sama nazwa wskazuje w sposób podziemny. Poszliśmy do podziemnego studia, osiągnęliśmy najbrudniejsze brzmienie, proste riffy. Jest to coś takiego między dużymi płytami, co ma pokazać, że wciąż jesteśmy podziemiem. Spotkałem się nawet z opiniami, że jest to nasz najlepszy materiał.
Na owym wydawnictwie znajdują się 2 covery. Czemu właśnie Gorgoroth i Kreator są wam tak bliskie, że postanowiliście nagrać własne wersje ich kompozycji?
Gorgoroth jest dla mnie najlepszym zespołem black metalowym. To jest hołd, który im oddałem, natomiast Kreator, kiedy byłem młody bardzo wpłynął na moje życie. Był to dla mnie zespół przełomowy, dzięki któremu przeskoczyłem z zespołów typu Accept w cięższe brzmienia. W tamtych czasach „Pressure To Kill” to była totalna ekstrema.
Skoro jesteśmy przy Gorgoroth co sądzisz o ich krakowskim koncercie?
Co sądzę? Oczywiście, że byłem na koncercie. Miałem to szczęście, że byliśmy zaproszeni tam do środka i miałem możliwość rozmowy z Norwegami. Niestety nasz kraj znów stał się pośmiewiskiem Europy. To jest niestety przykład na to, że wolność artysty niestety nie jest w naszym kraju wolnością i ma swoje prawa. Uważam, że oprócz kamerzystów nikt nie był oburzony ich występem.
Nie da się ukryć, że ta sztuka miała niezwykłą oprawę wizualną. Jak wygląda twoja wizja idealnych dekoracji na koncercie Besatt?
Hmmm… na pewno byłoby to zbliżone do tego, co zaprezentował Gorgoroth. Jednak na pewno nie byłaby to kopia. Musiałbym się nad tym głębiej zastanowić jak to zrobić. Wiem, że na pewno było by mnóstwo krwi, ale reszta zależy już od środków. Na dzień dzisiejszy robimy na tyle, na ile nas stać.
Wracając do waszych płyt. Kiedy przyznam, że dość pobieżnie studiowałem waszą dyskografię nie umiałem oprzeć się wrażeniu, że jesteście trochę niekonsekwentni. Część utworów jest w języku polskim, a część po angielsku. Mnie osobiście to trochę drażni.
Widzę, że przeglądałeś naszą dyskografię, ale niedokładnie jak sam się przyznałeś. Zauważ, że wszystkie płyty są nagrywane po angielsku, a dema, splity itp są w języku polskim. Całe, pełne płyty zawszę będą po angielsku.
Czyli mam rozumieć, że wiążecie nadzieję z rynkiem zagranicznym?
Nie ukrywam, że 90% naszego materiału sprzedaje się na zachodzie. Mamy wydawcę spoza polski i on główny nacisk kładzie na zagranicę. Co do języka, to sądzę, że nawet jeśli zaśpiewalibyśmy po polsku to nie byłoby z tym problemu i tak by się sprzedawało, ale jednak angielski bardziej pasuje do takiej muzyki.
Wszyscy narzekają, że w Polsce sprzedaż jest bardzo słaba. W ilu egzemplarzach rozchodzą się wasze nagrania?
Szczerze mówiąc to nie wiem.
Możesz mocno przybliżyć.
Jeżeli wierzyć ludziom, którzy to sprzedają to jest tego między 1000, a 2000 kopii w Polsce.
Gracie też poza granicami kraju?
Zdaje się, że więcej koncertów, to gramy na zachodzie, tzn. w Niemczech, Austrii. Teraz zaproponowano nam zagranie sztuk w Kolumbii i Brazylii. W sumie wszystko ogranicza się do dogadania kwestii pokrycia kosztów biletów za przelot. Dostaliśmy też propozycje występu w Stanach Zjednoczonych, ale nie doszło to do skutku, gdyż nasz wydawca stwierdził, że nie ma interesu w tym abyśmy tam polecieli i nie zobowiązał się pokryć kosztów przelotu. Jak na razie głównie Europa.
Skoro jesteśmy przy zagranicy. Graliście już m.in. w Niemczech i Czechach. Z jakimi reakcjami tamtejszych fanów się spotkałeś?
Z bardzo dobrym i musze zaprzeczyć temu, że niemiecka publika jest niemrawa. Graliśmy tam, wielokrotnie i za każdym razem spotkaliśmy się z żywym przyjęciem.
Czyli mam rozumieć, że nazwa Besatt jest już mocno kojarzona w Polsce i zagranicą?
W Niemczech bardzo. „Undercover rec.” kładzie na to duży nacisk. Mogę się nawet pochwalić, że jak graliśmy na festiwalu w Austrii byliśmy jedynym zespołem, który wywołano na bisy po nazwie, a trzeba powiedzieć, ze grały tam takie nazwy jak np. Ragnarok, Taake, Tsjuder.
Na razie balansujecie na granicy między underground, a już normalnym rynkiem. Chcecie dalej tkwić w podziemiu, a może będziecie próbować podpisać umowę z jakąś większą wytwórnią?
Będziemy starać się utrzymać ten poziom. Do momentu, w którym muzyka jest dla nas pewnym wyzwoleniem umysłu, moim życiem. Nie chciałbym, aby stała się moją pracą, dzięki której miałbym zarobkować. Oczywiście, że za koncerty dostajemy pieniądze, ale są one małe. Takie balansowanie jest rzeczą, która nam odpowiada.
Wasz ostatni mini powierzyliście 7ibiemu z 7 Gates’a. Jak przebiega wasza współpraca?
Bardzo dobrze. 7 Gates wywiązuje się ze swoich obowiązków. Teraz właśnie 7ibi wyda na Polskę „Sacrifice For Satan” na kasetach. Sądzę, że dostanie za to bonusowy utwór w postaci coveru Rotting Christ. W każdym razie, kto zakupi kasetę będzie miał bonusowy utwór w postaci kompozycji Greków, z kolej na LP znajdzie się cover Darkthrone, a płyta będzie miała teledysk.
Wspomniałeś o mc. Czyli mam rozumieć, że czujesz sentyment do tego nośnika.
Tak, bardzo duży i z tego powodu chcę, aby każda nasza płyta została wydana w tym formacie.
7ibi jest naczelnym 7 Gates’a. Samo nasuwa się pytanie o twoją opinię na temat poziomu zinów i web zinów? Czy jak pewna część fanów uważasz je za gówno?
Na pewno nie uważam ich za gówno. Mało czytuję wprawdzie web zinów, choć siedzę dużo w internecie. Nie da się ukryć, że cywilizacja poszła mocno do przodu i ułatwiła wiele spraw. 90% korespondencji, która do nas napływa robi to właśnie drogą mailową. Wprawdzie zabija to w jakiś sposób podziemne ziny, ale są ludzie, którzy nawet specjalnie proszą mnie abym pisał ręcznie, bo oni to lubią.
Na pewno odnieśliście już jakiś mały sukces. Jak sądzisz, co sprawia, że wyróżniacie się z dużego grona kapel black metalowych?
Sądzę, że nasz upór. Nie zmieniamy się od wielu lat i wiadomo, czego się można po nas spodziewać. Jeśli ktoś chce ekstremalnego, satanistycznego black metalu kupuje Besatt.
Cały czas mówisz, że w waszej pracy bardzo ważny jest satanizm. Czy czasem nie masz wrażenia, że nie do końca trafiasz do właściwej grupy ludzi? Mówię tu szczególnie o koncertach, na które może przyjść każdy i pod sceną bardzo łatwo znaleźć wiele osób w wieku około 15 lat, które metalu słuchają od niedawna i nie są w stanie odebrać waszego przekazu.
Nie da się ukryć, że nie da się zapanować nad tym kto przyjdzie na koncert, ale wśród tych nastolatków znajdzie się jakiś procent ludzi, którzy to zrozumieją i dla nich warto zagrać ten koncert.
Na waszej stronie WWW pisze: „Besatt powstał po to, aby dotrzeć do mas ze swoim przekazem”, Jak wyobrażasz sobie w takim wypadku typowego, o ile można o takim mówić pojedynczego typowego przedstawiciela tej masy o ile taki istnieje?
Ta muzyka jest skierowana do ludzi. Ten, kto głębiej wejdzie w nasze teksty zrozumie nasz przekaz i odpowiednio to odbierze. Ktoś mi kiedyś zadał pytanie: co będzie, jeśli ktoś po waszych tekstach zabije w imię szatana? To nie jest tak. Po prostu tym sam decydujesz, co masz robić. To jest twoja decyzja, twoja wola. Jeśli ty czujesz taką potrzebę to zabijesz dla szatana. Ważne jest byś szedł za swoim instynktem, a jeżeli przyjdziesz na koncert, bo Besatt to dla ciebie tylko zajebista kapela to też jest OK.
Wydaje ci się, że może istnieć black metal bez satanistycznego przesłania?
To jest możliwe, tylko trzeba to podzielić na pagan black metal, ns black metal. Black metal powstał jednak na bazie satanizmu, a to są jednak tylko odłamy, a główny nurt polega na satanizmie, którego się trzymamy. Do momentów, w którym każdy z takich odłamów jest antychrześcijański jest ok., ale zupełnie nie toleruje chrześcijańskiego black metalu, bo czegoś takiego nie ma.
W jednym z wywiadów zamieszczonych na oficjalnej stronie www powiedziałeś, że Weronus odszedł z zespołu, gdyż niektóre rzeczy zaczęły go przerażać i jego satanizm zaczął być wątpliwy. Jeśli można, co w takim razie takiego robiliście?
Wiesz (śmiech), ja się na nim bardzo zawiodłem. Założyliśmy ten zespół razem. Bardzo dobrze kiedyś dogadywaliśmy się pod względem ideologicznym. Po paru latach jednak rzeczy, które robiliśmy od lat zaczęły być dla niego nierozsądne, a ja zacząłem wątpić w to czy on dalej jest w pełni oddany sprawie. W pewnym wieku człowiek po prostu staje przed wyborem w wyniku, czego może zostać standardowym facetem. On teraz siedzi w kapciach przed telewizorem z żoną i to wszystko.
Jak na zespół satanistyczny przystało na każdym możliwym kroku jako zespół podkreślacie, że czynnie walczycie z chrześcijaństwem. Na czym oprócz działalności Besatt polega wasza walka z wyznawcami baranka? Nie ukrywam, że takie deklaracje trochę mnie bawią. Wiesz, ostatnio w gronie moich znajomych przewija się anegdota jak to muzycy Pogrom 1147 postanowili czynnie walczyć z klerem. Skończyło się sytuacją, że z trójki, która wyruszyła w bój po spotkaniu księdza dwóch szybko zdezerterowało, a trzeci dostał nieźle po gębie.
Słyszałem nazwę i nic więcej… Jesteśmy w takich czasach, że jawna walka nie ma sensu. Sądzę, że sens ma dotarcie do ludzi poprzez np. muzykę, teksty. Trzeba spróbować wywołać w ich głowie pytania, co oni robią? Czym jest chrześcijaństwo? Bo dla mnie jest to absurd. Oczywiście, że nie nacieramy z mieczami na kościół, ani nie niszczymy krzyży, bo nie o to chodzi. Kiedyś jak się miało siedemnaście lat i pstro w głowie to człowiek myślał, że jak rozwali krzyż to już jest wielkim satanistą. Jak mówiłem wcześniej chodzi o dotarcie do umysłów bo to co się dzieje w naszym kraju to jest niestety paranoja. Nie dziwię się, że dwóch uciekło, a jeden został (śmiech).
W sumie to pytanie chyba powinienem zadać ci na początku. Czym dla ciebie w ogóle jest satanizm? Identyfikujesz się z jego La Vey’owską formą, która jest przynajmniej dla mnie uosobieniem ateizmu, czy może kierujesz się w stronę satanizmu kwaśnego i bierzesz udział w różnych rytuałach?
Balansuję między La Vey’em a rytuałami, gdyż sam La Vey jest za łagodny. Jednak w wielu kwestiach się z nim zgadzam. Dla mnie jest to otwarcie pewnych drzwi, do których zwykły śmiertelnik nie wejdzie. Nie wiem, dlaczego. Może, dlatego że się boją przed karą po śmierci. Otwierasz drzwi i wchodzisz w to. To cię zadowala i idziesz za instynktem. Niekiedy jest to zgubne, ale jakby nie patrzeć jesteśmy zwierzętami i instynkty są po to, aby iść za nimi. Nikt nie będzie zabraniał mi czegoś tylko, dlatego że zostanę za to ukarany po śmierci. Dlaczego? Jesteśmy ludźmi i mamy swoje potrzeby, które kreuje nasza natura. Czemu mamy być im przeciwni?
Temat religii jest na tyle rozległy, że można o nim rozmawiać godzinami, więc już nie będę cię męczył. Na twoich zdjęciach widać, że masz dziary. Kiedy sobie je zrobiłeś? Co przedstawiają? Czy masz może zamiar znów sobie cos dać wydziergać?
Oczywiście, że tak. Zacząłem dziesięć lat temu. Pierwsze przedstawiają wikingów, a potem przyszła pora na mój najważniejszy tatuaż, czyli pentagram na piersi. Na plecach mam wielkiego demona i za trzy tygodnie idę robić sobie dalej tatuaż.
Wikingów?
Jest to jakiś symbol walki z chrześcijaństwem. Byli to wojownicy, którzy najdłużej się opierali chrześcijaństwu. Mieli swoich bogów i byli waleczni. To mi imponuje.
Czy jako człowiek już doświadczony w tej materii mógłbyś powiedzieć mi prawie totalnemu laikowi, czego mam się wystrzegać i na co zwracać uwagę myśląc o tatuażu?
Przede wszystkim idź do profesjonalistów. Warto zainwestować więcej pieniędzy, ale mieć zagwarantowane, że będzie to zrobione dobrze. Zobacz ich projekty by wiedzieć czy oni mogą to zepsuć czy oddadzą to w takiej formie jak chcesz. Trzeba pamiętać, że to jest na całe życie. Polecam Dragon (znajduje się ono w Katowicach w bramie naprzeciwko pubu „Tawerna”; koło McDonalds – red.) w Katowicach i „Angel” w Rudzie Śląskiej.
Który twój tatuaż sprawił najwięcej problemów i był najbardziej bolesny?
Najtrudniej było zrobić obrączkę na palcu, taką samą jak ma moja żona. Jednak w Katowickim studiu to zrobili prawidłowo, a najbardziej bolesne było tatuowanie pleców przy kręgosłupie oraz pod pachą.
To już będzie ostatnia kwestia, jaką chciałbym poruszyć. Kim jesteś, kiedy już wracasz do domu, zmywasz z twarzy farbę i z posępnego Beldaroh’a zamieniasz się w Grzegorza?
Ojcem i mężem. Moja rodzina nie jest typową rodziną bo nie zawarliśmy ślubu kościelnego a moja córka nie jest ochrzczona. Myślę, że prowadzimy po prostu zwykły dom ale nie bazujący na jakiś fanatycznych chrześcijańskich zasadach. Moja żona ma podobne poglądy. Są pewne naciski, ale się temu opieramy. Nie mogę sobie pozwolić na robienie pewnych rzeczy tylko, dlatego, że inni tak robią.
Ostanie słowo należy do ciebie…
Hail Lucifer Forever!!!
