Suffocation – Pinnacle Of Bedlam
(17 lutego 2013, napisał: Paweł Denys)

O ja głupi! Myślałem sobie, że oto Suffocation nagra album dobry, ale bez szału. Myślałem sobie, że oto posłucham ze dwa razy i tyle z tego będzie. Nie przewidziałem jednak, że ten zespół to ciągle ekstraklasa światowego death metalu. Tego z technicznej odmiany. Suffocation od lat udowadnia, że jest jedną z niewielu kapel starej szkoły, które wciąż nagrywają krążki zachwycające. Szał na miarę lat minionych już im nie grozi, ale każdy maniak death metalu będzie wprost zachwycony najnowszą produkcją nowojorczyków. Napisać, że to świetny album to będzie zwykły truizm. Napisać jednak, że ten album w chwili obecnej jest najlepszy w tym roku w kategorii death metal, to będzie zwykłe stwierdzenie faktu. Ostrzegał mnie kolega Tomek-perkusista, że to będzie świetny album. Mogłem mu uwierzyć. Byłbym wtedy przygotowany na ciosy, jakie zadaje mi ta płyta. Z każdej strony atakują mnie tu fantastyczne wprost gitary. Raz atakujące technicznymi riffami, innym razem dobijające solówkami, które są idealne, a jeszcze innym razem jestem wgnieciony w podłogę za pomocą potężnych dołów, które idealnie wspiera basista. Bohaterem tego albumu jest dla mnie jednak Dave Culross. Jego partie to prawdziwe mistrzostwo. Precyzja, pomysłowość i ogromna energia, która wprost rozsadza każdy kawałek od środka. Panowie przełożyli indywidualną, wysoką formę na kompozycje. Każdy utwór to popisówka. Wszystko chodzi jak w szwajcarskim zegarku, zabija w try miga i zmusza do padnięcia na kolana. W kawałkach dzieje się wiele, ale czy to może dziwić? Nie dziwi ani trochę. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że pomimo nagromadzenia pomysłów każdy utwór to bardzo zwarty kopniak. Nic tu się nie rozłazi, wszystko pasuje idealnie i potwierdza wielką klasę tego zespołu. Tak w kwestii czysto instrumentalnej, aranżacyjnej czy też brzmieniowej. Zespół miesza w najlepsze, a ja z każdym kolejnym kawałkiem mam coraz większą ranę na czole od bicia pokłonów. W zeszłym roku tron w technicznym death metalu należał do Cryptopsy, a w tym nie widać żadnej konkurencji dla Suffocation. Nie wierzycie? Posłuchajcie gniotącego kawałka tytułowego, z lekka klimatycznego „Sullen Days” lub choćby „Eminent Wrath” a z kolan się nie podniesiecie. Album wyborny i na tym kończę pisaninę. Nie traćcie czasu na czytanie tej recenzji. Lepiej od razu zapodajcie sobie „Pinnacle of Bedlam”.
Lista utworów:
1. Cycles of Suffering
2. Purgatorial Punishment
3. Eminent Wrath
4. As Grace Descends
5. Sullen Days
6. Pinnacle of Bedlam
7. My Demise
8. Inversion
9. Rapture of Revocation
10. Beginning of Sorrow
Ocena: +9/10
