Motorbreath – Góral
(15 kwietnia 2004, napisał: FATMAN)
Motorbreath jest jednym z nielicznych polskich zespołów, które grają czysty, klasyczny i bardzo melodyjny thrash metal bez żadnych udziwnień. Zapraszam was do przeczytania krótkiej rozmowy z Góralem, który w zespole okłada bębny.
Ahoj Góral! Co tam u was teraz słychać?
Tradycyjnie: praca, dom, rodzina, a w wolnych chwilach sex, beer & rock’n’roll (śmiech) no i praca nad naszym nowym materiałem.
Dość dawno temu zarejestrowaliście materiał o nazwie „Following The Fear”. Z jakim spotkał się odzewem?
Według mnie bardzo dobrym. Zebraliśmy wiele dobrych recenzji. Poza tym spore zainteresowanie wśród fanów metalu, sprzedaliśmy sporo egzemplarzy „FTF”.
Z tego co wiem całość nagraliście w dość popularnym Studio DBX. Jak je oceniasz?
Cóż, wystarczy chyba fakt, że to już była nasza trzecia wizyta w tym studiu. Dobry sprzęt, a przed wszystkim realizator Jacek Melnicki, który naprawdę zna się na rzeczy. Warunki do nagrania dobrej jakości materiału jak najbardziej w porządku.
Produkcje z tego przybytku muzyki mają zwykle mocno nagłośniony bas. W moim odczuciu w waszym przypadku, aż za mocno…
Każdy ma inne odczucia. Według mnie jest akurat. Zależy na jakim sprzęcie się słucha. Czytając recenzje „FTF” od razu widać, jakie są rozbieżności, dla jednego gitary ok, dla drugiego za cicho, tutaj perkusja za głośno, a tutaj za cicho, itd. itd. A swoją drogą nasz basista lubi być głośny (śmiech).
A jak wspominasz sesję. Poszła gładko czy raczej mieliście problemy?
Nagranie w zasadzie poszło gładko, chociaż mogliśmy trochę skrócić czas mixowania. Zbyt wiele kombinowania, co do końca nie wyszło nam na dobre, ale na błędach człowiek się uczy. Jeśli chodzi o pozostałą część sesji to chyba jedynym problemem był zbyt długi czas oczekiwania na dostawę pizzy i kurczaków. Na szczęście popitka była po drugiej stronie ulicy (śmiech).
Nie chce mi się wierzyć, że grzecznie odwalaliście waszą robotę. Może opowiesz o jakimś śmiesznym zdarzeniu, które wydarzyło się podczas nagrywania?
No to chyba musisz uwierzyć! Robotę odwalaliśmy grzecznie, ale z uśmiechem na ustach. Po każdej wizycie w studiu szczęki nas bolały ze śmiechu. Zdarzenie, które zapadło mi w pamięci? Hmm, to było podczas nagrywania wokalu. Struty czekając, aż Jacek ustawi wszystkie gałki, gadał do mikrofonu i opowiadał z nudów różne historyjki. Jacek dla zabawy chciał nagrać jego gadaninę i włączył nagrywanie (o czym Struty nie wiedział) w momencie, kiedy to właśnie zaczęła się opowieść o dwóch znanych osobach z polskiej telewizji, a przede wszystkim w jaki sposób osoby te „okazywały sobie uczucia” na jednym z przyjęć (UWAGA! Ta historyjka, to był fakt, źródło informacji pewne). Jacek szybko „obrobił” ten fragment i po kilku minutach odsłuchaliśmy nagranie. Żeby zrozumieć, dlaczego znaleźliśmy się na ziemi ze śmiechu, to trzeba tego posłuchać. Ta krótka opowiastka Strutego stała się jeszcze tej samej nocy intrem do „Fucking Slut”!. Niestety ze względu na padające tam nazwiska, wersja ta nigdy nie ujrzała i pewnie nie ujrzy światła dziennego.
Nigdy nie mów nigdy. W każdym razie kiedy słucham waszej muzyki przed oczami mam tylko jedną nazwę – Metallica…
Dziękować, dziękować (śmiech). Fakt, dużo ludzi kojarzy naszą muzykę ze wczesnymi dokonaniami Metalliki. Każdy z nas wychował się na ich muzie, a korzeni ciężko się pozbyć. Mamy jednak własną drogę muzyczną, nad którą cały czas pracujemy. Porównania? Zawsze były i zawsze będą. Poza tym nie ma się czego wstydzić, a my gramy, bo mamy z tego radochę, a nie dla wynalazczości, czy też tworzenia nowych trendów. Jak dotąd nikt nie zarzucił nam bycia drugą Metalliką i „bazowania” na twórczości czterech panów z Bay Area z braku własnych pomysłów.
Waszą nazwę również zaczerpnęliście z twórczości Czterech Jeźdźców…
Zgadza się. Ech, te korzenie (śmiech). Kiedyś, na początku naszego istnienia, kilkakrotnie zmienialiśmy nazwę, ale jednak skończyło się na „Motorbreath”.
Skoro już mówimy o Metallice to jakie wrażenie zrobił na tobie „St. Anger”?
Jakoś na początku nie mogłem się przekonać do tej płyty. Wymagała kilkukrotnego przesłuchania, żeby stwierdzić że jest interesująca i ma coś w sobie. Nie gości jednak dosyć często w moim odtwarzaczu.
Co teraz ma na was wpływ?
Jeśli chodzi o mnie to cały czas to samo co kilkanaście lat temu, heavy i thrash metal. Podobnie chyba u Radka i Marka, u Strutego dochodzi jeszcze death i black metal i trochę muzyki poważnej.
Mam wrażenie, że w waszej twórczości teksty również są rzeczą ważna. Niestety moje promo ich nie zawiera. Mógłbyś powiedzieć coś więcej na ich temat?
Nie zamieszczaliśmy tekstów, ponieważ okładki robimy sami i musieliśmy ograniczyć koszty produkcji do minimum. Teksty znajdują się natomiast na naszej stronie internetowej i jak nieraz zauważaliśmy na koncertach ludzie je znają. Tekstami zajmuje się nasz lirykopisarz Struty. Nie zawiera w nich jakiś specjalnych przesłań. Są to jego przemyślenia, refleksje, protesty. W zasadzie dajemy mu wolną rękę. Chyba się nie zdarzyło do tej pory, żebyśmy mu korygowali tekst i mazali po kartce czerwonym flamastrem.
Wiesz szczególnie interesuje mnie geneza liryki do „Fucking Slut”…
To było tak bardzo dawno temu, że dokładnie nie pamiętam. Ale chyba chodziło o jakieś poważne nieporozumienia jednego z nas z płcią piękną, jak to się ładnie mówi.
Liczyłem na więcej szczegółów, powiedz chociaż czy dorobiliście się już jakiś groupies, które umilają wam życie…
Mamy sporo fanów w całej Polsce, z którymi utrzymujemy kontakt. Piszą do nas, jak tylko mają możliwość przychodzą na koncerty, ale nie nazwałbym tego groupies. Ta nazwa kojarzy mi się z rozhisteryzowanymi panienkami uganiającymi się za ślicznymi kolesiami z boysbandów (tak śliczni jak ja to wy rzeczywiście nie jesteście – red.)
Kiedy pierwszy raz trzymałem w rękach „Following The Fear” w głowie miałem jedną myśl – musicie zmienić grafika.
Dlaczego? Nam się podoba okładka. Moim zdaniem jest lepsza niż niektóre okładki płyt znanych kapel. Jak już mówiłem, ograniczyliśmy koszty wydania dema do minimum. Naszym nadwornym grafikiem jest nasz gitarzysta, Radek. Od początku tworzył okładki do naszych demówek i trzeba przyznać, że poczynił duże postępy. Nie wpadłbym na to, żeby wykorzystać do okładki „Following The Fear” twarz znanej gwiazdy muzyki pop, no „troszkę” jest obrobiona komputerowo. Jak będzie z kolejną okładką, zobaczymy. Możliwe, że tym razem zatrudnimy profesjonalnego grafika.
Sądzę jednak, że Radek jednak jest lepszym gitarzystą niż grafikiem. Swoją drogą czyjej twarzy użyliście?
Fakt, Radek jest świetnym gitarzystą i ostatnio doskonałym kompozytorem, nasze najnowsze utwory to jego pomysły. Grafiką zajmuje się bardzo rzadko. A to coś zdeformowane na okładce to twarz J.L. (śmiech)
Przeglądając zdjęcia z waszej strony internetowej zauważyłem, że dużo frajdy sprawiają wam koncerty.
To prawda, uwielbiamy grać koncerty. Nie ma dla nas nic wspanialszego, jak żywo reagująca publika. Daje nam to ogromną satysfakcję. Wiemy wówczas, że cała nasza praca nie idzie na marne.
Czy przed wyjściem na scenę jakoś specjalnie przygotowujecie się do show. Myślę tu o jakiś strojach, gadżetach…
Nie, nie używamy żadnych specjalnych strojów, przede wszystkim chcemy, żeby ludzie zwracali uwagę na muzykę, a nie na wygląd. Ile razy się słyszy na koncertach rozmowy „…zobacz jak ten gość się ubrał…hahaha”, „…ale ma makijaż…hahaha” i tak przez cały utwór, albo nawet pół koncertu gadanie na temat wyglądu muzyków.
Macie już plany dotyczące nowego materiału?
Jak najbardziej, nie będzie już kolejnego dema. Tym razem zamierzamy wydać pełną płytę. Prace nad nowym materiałem trwają i mamy nadzieję zarejestrować go na jesieni. „Following the Fear” to skromny przedsmak tego, co szykujemy.
Czy materiał piszecie raczej w domu i potem gotowy utwór pokazujecie reszcie, czy też powstaje w czasie jamu?
Materiał powstaje w naszych domach, a na próbach zostaje poddawany obróbce.
Ile trwa ten proces?
Bardzo różnie, w zależności od tego jak często się spotykamy i czy np. zaproponowany numer wymaga wielu przeróbek, czy tylko niewielkiej kosmetyki Można przyjąć, że jeden numer jest przygotowywany około miesiąca.
Jak wam idzie szukanie wytwórni. Ktoś już zainteresował się wami?
Na razie nie szukaliśmy jeszcze wytwórni. Akcję rozpoczniemy jak materiał będzie już gotowy i oczywiście zarejestrowany. Aktualnie rozglądamy się za studiem nagraniowym i wstępnie oceniamy potencjalnych wydawców w kraju i zagranicą.
Możesz zdradzić z kim już rozmawialiście?
Nie, a to dlatego, że na razie żadnych rozmów jeszcze nie było.
Dzięki za wywiad. Mam nadzieję, że szybko uda wam się znaleźć uczciwego wydawcę. Na koniec glos zostawiam tobie…
Również dziękuję. W imieniu całego Motorbreath pozdrawiam wszystkich metal maniaków w całej Polsce. Dziękujemy Wam za dotychczasowe i przyszłe wspieranie Motorbreath, słuchajcie naszej muzy, przychodźcie na nasze koncerty. Pozdrawiamy polskie metalowe podziemie, naprawdę silne, wiele świetnych kapel, polskie wytwórnie nie wiedzą co tracą. METAL z WAMI, jak mawiają górale (xsywa zobowiązuje no nie? – red.)
