Blitzkrieg – Lublin

(10 września 2003, napisał: Metanol)


Data wydarzenia: 10 września 2003

 

Vader, Decapitated, Frontside, Vesania

W niewielkim odstępie czasu do Lublina zajechał inny po "Empire Invasion" latający cyrk metalowy. Skład jakościowy równie dobry, jeśli nie lepszy. Trasa ta we wszystkich miastach cieszyła się dużą popularnością, więc na parę dni przed koncertem biletów w przedsprzedaży nie było. Miała ona głównie na celu promowanie nowego albumu Vadera, pt., "Blood", ale myślę, że i pozostałe zespoły również się z chęcią przyjechały, chociaż nowych wydawnictw nie wydawały. Tak, więc mieliśmy kolejną sztukę pod hasłem "napierdalać dla szatana".
Koncert odbył się tradycyjnie już w klubie Graffiti, które zawsze bardzo podoba się zespołom i organizatorom. I znowuż tradycyjnie popis dali lubelscy ochroniarze. Na początku przy wejścia: "siedli na krzesłach i gadali o pierdołach" (M. Kmiołek). Na samej scenie też lepiej nie było, bo uskuteczniali zrzucanie ludzi ze sceny na kopach. Raz nawet tak potraktowali kobietę, która chciała zrobić zdjęcie. Pomijając jak zwykle genialnych pakerów cała impreza była świetnie zorganizowana. Przybyło około 330 fanów i fanek metalu. Od początku była fajna atmosfera, bo gdzie się człowiek nie ruszy tam słyszy: o Peter idzie, o Orion idzie. Było o tyle fajnie, że muzycy szwędali się wszędzie wokół klubu, nie pomijając oczywiście krzaczorów, gdzie młodzież lubelska się rozgrzewała, a także można było z nimi pogadać. Pod Graffiti Peter stał na około godzinę przed koncertem do dyspozycji maniaków. Bardzo dobrze! Już po rozpoczęciu koncertu muzycy dalej siedzieli w barze przy stoliku dawali autografy, robili zdjęcia sobie z fanami (jak wywołam to może przyśle), a także słuchali innych bandów. Mam jedno "ale" dotyczące sceny: tylko Vader nie musiał się martwić o brak miejsca ze względu na statyczność, 5 osobowe Vesania i Decapitated po prostu się nie mieścili, a Frontside byli bardzo żywiołowi.
Przechodząc do meritum zaczęła genialna black metalowa Vesania. Cała piątka robiła dobre wrażenie, świetnie prezentowały się ich artystyczne pentagramy wisząca po bokach sceny. Orion nie był wygadany, ale za to jego charyzma i wygląd nadrabiały brak oratorstwa. Vesania nie oszczędzała się na scenie szczególnie klawiszowiec swoim jęzorem robił wrażenie. Koncert miał jedną zajebiście ważna wadę: mianowicie był za krótki, chociaż Vesania nagrała dopiero jedną płytę to mogli pograć dłużej. Szczególnie podobali mi się grając "Marduke’s Mezemerasing" oraz w kawałku Emperora "Ye Entrancemperium". Publika słabo reagowała i na te kąski, aczkolwiek braw nie szczędziła. Świetnie zachował się jakiś maniak, który podczas klawiszowego przerywnika pięknie odśpiewał "ojcze nasz" z wprawą 70-letniej dewotki. Tak więc mnie ten występ zachwycił i sądzę, że za 2,3 lata Vesania będzie już grała ewentualnie przed headlinerem a nie na końcu.
Kolejnym zespołem było Frontside. Przyznaje bez bicia, że taka muzyka mnie nie bawi w domciu. Taki szwedzki trash. Ale na koncercie, Fronside jest świetne. Energia jak bije na scenie od tych nie słusznie zwanych hardcorowcami metalowców w ubraniach skejtowskich jest po prostu rozwalająca. Astek mimo swej postury na scenie szaleje i daje poszaleć innym. Chociaż nie uświadczycie tam headbangingu to jednak publika skacze, macha łbem i dostaje ekstazy. Zagrali również Raining Blood, co groziło całkowitą utratą jakichkolwiek granic świadomości i totalnym pierdolcem. Mimo tychże superlatywów uważam, że Frontside nie za bardzo pasuje do tego towarzystwa.
Następnym zespołem była gwiazda już nie byle, jaka bo Decapitated – przez jednych (black metalowych undergroundowców) oczerniani przez innych chwaleni (w tym mnie). Mimo, że jest to kwartet wystąpili w piątkę – na gitarę został dokooptowany znany niektórym Jacek Hiro (Sceptic, Dies Irae). Ta młoda, choć doświadczona piątka zagrała bardzo, dobry żywiołowy koncert. Sauron, chociaż już bez włosów bardzo dobrze pobudzał publikę. Martin i Vogg jak zwykle wymiatali swoimi blond włosami doprowadzając do spazmów, co mniej wytrzymałą metalówkę. Niewątpliwą zaletą było brzmienie perkusji, które na ich ostatniej płycie mnie irytowało. Zagrali wszystkie swoje najlepsze piosenki, coveru poskąpili chyba, bo ja głuchy jestem to nie wiem, a także nie słyszałem mojej ulubionej tytułowej z pierwszej płyty. Ale jak mówiłem ja głuchy jestem.
Po Decapitated przyszła pora na jabola, a później na absolutną gwiazdę wieczoru Vadera, który dał bardzo długiiii, jak dla mnie trochę za długi koncert, bo aż 1,5h. Swoją drogą dobry to był występ: nowa scenografia, nowy set, Novy basista – oprócz scenografii wszystko bardzo dobre. Ten nieszczęsny wystrój sceny wielu ludzi nie zachwycił, a mianowicie były to dwa sztandary z czerwonymi, odwróconymi krzyżami ociekającymi krwią. Dużo lepiej prezentowały się pentasy Vesanii, które są naprawdę ładne. A i ludzi w sali o wiele, wiele więcej
Vader zaczął od intra, które jest baaaaardzo stare – Laibach, następnie najbardziej klasyczny z klasycznych "Dark Age". Wśród publiki szał, a Peterowi siada gitara na samym początku. Rzadko to się zdarza przy pierwszym utworze. Ale nic to Vader jedzie dalej. Później zagrali między innymi "Carnala", "Cold Demons"(jedne z największych killerów tego bandu), nowe "We Weit", "Red Passage", "Previlage of Gods", "Raign Forever World", parę kawałków z ostatniej CD ("Epitaph", "Nomad", "Revelation of Black Moses", parę innych piosenek oraz na koniec kolejny hicior "Wings". Koniec, który końcem nie był, bo oczywiście zostały bisy, gdzie zagrali genialnego "Xepera", i jeszcze 2 piosenki no i oczywiście "Darth Vadera". Pod koniec Peter zafundował nam to, czego w Vaderze najbardziej nie lubię: solówkę, która chyba była improwizowana i trwała parę minut. Przy całym szacunku dla lidera zespołu solówek to on grać nie potrafi. Chociaż wspaniałego kontaktu z publiką gwiazdy polskiej muzyki mogą się od niego uczyć. A inni członkowie? Mauser jak zwykle strzela miny, Docent siedzący na swym krzesełku jak zwykle się nie pokazywał, a nowy basista Novy oczywiście wymiatał sowimi herami na wszystkie strony, aczkolwiek w porównaniu z koncertem Dies Irae, bas był słabo słyszalny. Cieszy mnie ogromnie, że zagrali sporo kawałków z mojej ulubionej płyty "Litany", przy których był największy kocioł. Świetnie wypadł "Carnal" oczywiście z deklamację publiczności. Szkoda, że nie zagrali planowanego przed trasą "Raining Blood" z pomocą Astka – chciałem to zobaczyć. Koncert jak to u Vadera bardzo poprawny momentami świetny.
Nie napisałem nic o nagłośnieniu – przy Vaderze genialne, na początku Vesani do dupy. Średnia ocena bardzo dobra. Rzadko się zdarza, aby na koncertach głos wokalisty brzmiał tak dobrze jak u Petera. Z drugiej strony za konsoletą siedział ich człowiek Yogi. Świetne wrażenie na mnie zrobił pan od świateł, który pod koniec na przyciski naciskał z zamkniętymi oczami (miałem okazje stać obok). Na Vaderze zjawili się wszyscy muzycy innych kapel i podziwiali sceniczne doświadczenie olsztyńskiego zespołu. Nawet Sauron pofatygował się z korytarza, gdzie umawiał się na picie, ewentualnie randki i rozdawał swój numer telefonu.
Świetny koncert, może mniej klimatyczny od Empire Invasion, ale zawodowstwo kapel na pewno większe. Kolejny dobry występ metalowy.

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty