HateskoR – Unbroken
(20 listopada 2012, napisał: Wojciech Michalak)

Pisanie recenzji singla okazało się zadziwiająco trudnym wyzwaniem, zobaczyłem dzięki temu jak bardzo postrzegam albumy jako integralną całość, bez rozbijania na poszczególne numery czy "części pierwsze", teraz pora zmierzyć się z wyzwaniem z totalnie innej beczki – wydawnictwo, które zawiera jeden numer, i to w dodatku utrzymany w gatunku, który delikatnie rzecz ujmując, nie jest moim konikiem.
Przejdźmy jednak do konkretów, Hateskor już wcześniej pojawił się na łamach portalu, za sprawą debiutu pod tytułem "Paint My Fear" (recenzowanego nota bene również przeze mnie). Teraz mamy doczyniania z najnowszym wydawnictwem melodyjnych death-metalowców z Hiszpanii. Tym razem jednak będę bezlitosny, Unbroken mnie wynudził bardziej, niż spodziewałem się po zaledwie czteromintowym utworze.
Zarzut numer jeden – niespójność, singiel składa się z kilku części, które teoretycznie zgrabnie przechodzą między siebie (w praktyce jak się patrzy na to z szerszej perspektywy, to coś zgrzyta). Odnoszę wrażenie, jakby chłopaki spróbowali połaczyć kilka szkieletów utworu w jedną całość, która nie jest tak udana, jak było to w fazie planów.
Zarzut numer dwa – przytoczony przeze mnie już przy recenzji debiutu, utrzymuje się cały czas. Klawisze, klawisze, klawisze. Po cholere? Serio, może nie jestem obiektywny, ponieważ nie jestem fanem tego gatunku, ale chyba każda osoba obdarzona słuchem ma świadomość, że bez nich byłoby lepiej. Szczególnie w momencie, w którym całkiem fajnej gitarowej solówce towarzyszy w tle bliżej niezidentyfikowane pitu-pitu, które w sumie jest chyba tylko po to, żeby zapchać dziurę w brzmieniu.
Co więcej, jakoś sama kompozycja wieje nudą. Mimo mnogości riffów żaden nie jest w stanie wbić się w pamięć. Przed skreśleniem tych kilku słów musiałem zapętlić utwór w odtwarzaczu, aby uchronić się przed ciągle natrętnym "eee, jak to leciało?", co znacznie utrudnia pisanie ;).
Plusy – jeden? Widać, że od debiutu Hateskor poczynił krok celem znalezienia i zdefiniowania swojego stylu. I to im się udało. Fakt, że ja w ogóle tego stylu nie jestem w stanie kupić, niemniej jednak nie mamy tutaj już worka, w którym siedzą patenty od innych kapel, a swój pomysł na granie.
I ostatnie słowo od marudy: ta okładka jest fatalna.
Lista utworłó
1. Unbroken
Ocena: +2/10
