Sventoyar – Our Strenght
(12 listopada 2012, napisał: Prezes)

Najnowszy album ukraińskiego Sventoyar przesłuchuję już od jakichś kilku tygodni, ale jakoś nie potrafię się do niego przekonać. Nie żeby był jakoś specjalnie słaby, ale po prostu na mnie nie robi większego wrażenia. Zacznijmy jednak od początku`Ś Zespół ten wziął się za bary z tematyką pogańsko-nacjonalistyczną (swoją drogą to ostatnie słowo jest od jakiegoś już czasu postrzegane bardzo negatywnie). Wychwalają więc oni swój naród pieśnią i muzyką , w której pojawiają się mniej lub bardziej wyraźne folkowe elementy. Jednoznacznie określić, jaki to rodzaj ciężkiego grania służy tu za podstawę, raczej się nie da. Przyjmijmy zatem, że jest to po prostu ciężki, mocno klimatyczny metal zawierające elementy death czy heavy metalu. Kompozycje są zazwyczaj długie, momentami nawet zbyt długie i rozwleczone, jak w przypadku ośmiominutowego kawałka otwierającego ten album. Co jakiś czas pojawiają się te folkowe motywy, czy to za sprawą jakichś klasycznych instrumentów (jakieś flety, piszczałki, kobzy?), czy nawet charakterystycznych aranży. Taki `Oj Mala Ya Cholovika` to już czyta ludowa przyśpiewka, która tylko delikatnie muśnięta jest ciężkimi gitarami. Co do partii gitar to są one dość przeciętne, raz lepsze raz gorsze, momentami nawet wypadają po prostu koślawo (np. solówki w `Mud`). Ciekawie za to prezentuje się praca basu, jednak tylko w kilku momentach słychać go wystarczająco dobrze.
Na koniec zostawiłem sobie wokale. Tutaj także głosy odbiorców mogą być podzielone, bo nie jest to żadne typowe metalowe wycie. Główną wokalistką w Sventoyar jest pani, która posiada dość charakterystyczną barwę głosu. Słychać, że owa pani stara się jak może by urozmaicić swoje partie i dodać im emocji, a czy to jej wychodzi czy nie`Ś Moim zdaniem średnio i nie zawsze. Kobiecina śpiewa wysoko i nisko, a nawet próbuje wyć na modłę wszystkich tych nightwishowatych panienek, co nie zawsze zdaje egzamin. Są chwile że słucha się jej naprawdę przyjemnie, a za moment potrafi zawyć tak, że po prostu irytuje. Co jakiś czas swojej wokalistce pomagają panowie, zarówno czystym śpiewem jak i growlem, więc na różnorodność wokalną narzekać nie można.
Kończąc już powiem tak: są na tej płycie momenty naprawdę dobre, ale jest też niestety sporo nijakich i miałkich dłużyzn. Gdyby z tych trzech kwadransów zrobić jeden ale konkretny to ocena na pewno byłaby lepsza, a tak to jest po prostu średnio.
Lista utworłó
1. Mud
2. The Voice of Ringing Steel
3. Oj Mala Ya Cholovika
4. Sorrow of the Slavic Earth
5. Drevlyanian Walls
6. Our Strenght
7. Reality
Ocena: +5/10
