Neurosis – Honor Found In Decay
(23 października 2012, napisał: Paweł Denys)
Czas dzielący "Honor Found In Decay" i "Given To The Rising" dłużył się bardzo mocno. No, ale tak to już bywa z wielkimi zespołami, że ich nowe albumy człowiek chciałby otrzymywać jak najczęściej. Na całe szczęście w przypadku Neurosis cierpliwe czekanie zostało wynagrodzone. Może to dla kogoś będzie bluźnierstwo, ale jakoś specjalnie nie czekałem na nowe dzieło Steve’a von Till’a i spółki. Ot przyjąłem do wiadomości, że nie ma sensu się napalać, bo co ma być to i tak będzie. Tak więc, gdyby nowy album Neurosis mnie rozczarował nie byłbym jakoś specjalnie zaskoczony, ale z drugiej strony podskórnie liczyłem na sporą porcję powalających dźwięków. W sumie, gdy się dowiedziałem o dacie premiery opisywanego tu krążka ciśnienie nie skoczyło mi gwałtownie. Bardzo spokojnie poczekałem do dnia premiery i grzecznie posłuchałem, co też panowie tym razem nam przygotowali. Strzału mocno zaciśniętą pięścią się jednak nie spodziewałem. A tymczasem "Honor Found In Decay" właśnie taką brutalnością rozwiało cały mój sceptycyzm i pokazało, że nigdy nie należy wątpić w moc tego zespołu. Neurosis to jeden z takich zespołów, które tworzą muzykę oryginalną. Taką która skutecznie wymyka się wszelkim porównaniom i udowadnia, że wszelkiej maści naśladowcy już zawsze będą tylko naśladowcami, a mistrzowie są tylko jedni. To Neurosis stworzyło taką muzykę i nie ma sensu oczekiwać, że ktoś ich przegoni w tej dziedzinie. Najnowsze dzieło pokazuje, że każdy może grać takie dźwięki, ale gdy zespół wypuszcza nowe dzieło nic innego się nie liczy. Tak właśnie czuje się teraz. Jakoś dokonania innych kapel, które uważam za doskonałe, pobladły w moich oczach przy konfrontacji z "Honor Found In Decay". Nowa muzyka przynosi w siedmiu odsłonach dźwięki może nie jakoś specjalnie odkrywcze, ale nic na to nie poradzę, że ciągle dźwięki generowane przez zespół tak ostro mną targają. Przy pierwszych odsłuchaniach albumu czułem pewien dyskomfort spowodowany tym, że tym razem trzeba poświęcić sporo czasu na zaakceptowanie nowych pomysłów zespołu. Ta płyta nie od razu chwyta, a nawet na początku odrzuca. To na szczęście tylko chwilowe uczucie, bo z każdym kolejnym przesłuchaniem odkrywałem ten album dla siebie. Ziarno zasiane przez zespół zakiełkowało we mnie i wyniosło "Honor Found In Decay" do rangi płyty doskonałej. Każdy pojedynczy fragment sprawia wrażenie niezwykle przemyślanego, a dzięki temu dźwięki te uderzają z mocą wodospadu Niagara. Jednocześnie rozbiją, nawet najbardziej nieśmiałe próby powątpiewania, w drobny mak. Każdy pojedynczy utwór poraża, ma w sobie coś szalenie charakterystycznego, coś co powoduje, że płyta poraża jako całość i do tego brzmi szalenie prawdziwie. Tu nikt niczego nie udaje, a skupia się jedynie na generowaniu niepowtarzalnych dźwięków, które poruszają w człowieku każdą strunę. To ciągle udaje się im wprost rewelacyjnie. Mnie "Honor Found In Decay" porusza bardzo mocno, na tyle mocno że przyklękam przed tym monumentem z rozdziawianą z podziwu gębą. Może i nowa płyta nie jest rzeczą, która odkrywa przed zespołem nowe horyzonty, ale za to ponownie pokazuje pełną moc muzyki zespołu, a nie raz i nie dwa wprost zachwyca fenomenalnymi (nie raz bardzo minimalistycznymi) dźwiękami. Nie ma sensu nic dalej pisać, bo tego albumu trzeba koniecznie posłuchać. Neurosis udowodniło, że na ich nowe albumy zawsze warto czekać. Choćby nawet dłużej niż pięć lat. Teraz już jestem tego pewny.
Lista utworłó
1.We All Rage In Blood
2.At The Well
3.My Heart For Deliverance
4.Bleeding The Pigs
5.Casting Of The Ages
6.All Is Found…In Time
7.Raise The Dawn
Ocena: +9/10