Kruk – It Will Not Come Back
(9 października 2012, napisał: Pudel)

Ufff, robiłem już kilka podejść do recenzji nowego Kruka, bowiem już dawno żadna płyta nie zabiła mi takiego ćwieka jak `It Will not come back`. Omawiany krążek to drugi album Kruka z premierowym materiałem (a trzeci w ogóle), podobnie jak poprzednie wydany przez metal mind. ęledzę poczynania tej kapeli od dawna, pierwszy raz widziałem ich na koncercie w nieistniejącej już chorzowskiej `Rampie` dobrych 7 ` 8 lat temu, i nie ukrywam, że kibicuje kruczej załodze bardzo mocno, bowiem klasyczny hard rock to jeden z moich absolutnie ulubionych gatunków muzycznych. Poprzednie wydawnictwa Kruka miały swoje wady ` nagrane z Grzegorzem Kupczykiem `Memories` było sympatyczne, jednak był to tylko zbiór coverów, zaś `właściwy` debiut ` `Before he`ll kill you` mimo obecności na nim utworów znanych od dawna z koncertów raził płaskim brzmieniem i`Ś koślawym tytułem. Bardzo chciałbym w tym miejscu napisać, że `It will not come back` to wielki krok naprzód itd., ale niestety tak do końca nie jest. Na pewno w stosunku do poprzednika poprawiło się brzmienie, jest `pełniejsze`, ale tez to właśnie w tym brzmieniu tkwi pewien problem związany z tym albumem, ale o tym za chwile. Same kompozycje są niezłe, choć troszkę szkoda, że panowie nie próbują ani na milimetr wychylić się poza pewne schematy. Najlepiej wypada długaśny utwór tytułowy, oraz otwierający całość `Now when you cry`. Na całej płycie fajnie chodzi gitara, i hammondowe klawisze, ale niestety gorzej z resztą. Sekcja gra równiutko, poprawnie ` i niestety zupełnie bez jaj. Podobnie z wokalem. Pan Wiśnia dysponuje dobrym, rockowym głosem, ale co z tego, skoro ani razu nie robi z tego użytku! Aż się prosi, żeby momentami się porządnie wydrzeć, a tu za przeproszeniem chuj ` za to dostajemy kolejny pasaż klawiszy a bębny stukają sobie stuk stuk stuk`Ś Ktoś powie, że się czepiam, ale wróćmy do klasycznych płyt Purpli, Nazareth, Uriah Heep czy Budgie, czy tam wszystko jest równiutkie, jak od linijki, i bez pomyłek? Nie! Najgorsze co może się takiej muzyce przytrafić to przesadna dbałość o szczegóły, i zbyt ugładzone aranże ` tutaj niestety te kwestie wyłażą na każdym kroku. Muzycy Kruka nie kryją swoich inspiracji grupami takimi jak Deep Purple czy Rainbow, mam jednak wrażenie, że zamiast brać od tamtych kapel to co najlepsze, to Kruki przed nagraniami wysłuchały `Difficult to cure` czy `Slaves and masters` o kilka razy za dużo`Ś Może idiotycznie brzmią te moje wynurzenia w stosunku do kapeli, którą lubię, jednak coś naprawdę jest nie tak, jeśli zespół na etapie trzeciej płyty jest spontaniczny niczym przemówienia Bronisława Komorowskiego. W ostatnich latach kilka kapel grających klasycznego rocka osiągnęło pewien sukces, i co do jednej są to kapele (choćby Wolfmother, The Brew, Wolf People), których nagrania powalają świeżością, i nawet pewnym brudem, charakterystycznym raczej dla przełomu lat 60 i 70tych, a nie takie rznięcie z najsłabszych płyt Purpli`Ś `It will not come back` to nie jest jednoznacznie zła i beznadziejna płyta. Jest niezła, momentami dobra, ale do cholery w takich Niemczech każda wytwórnia ma z 10 takich Kruków w katalogu. I po prostu ginie to w natłoku podobnych wydawnictw. Na koniec płyty dostajemy cover Tiny Turner `The Best` (mylnie podpisany jako `Simply the Best` ` ale to szczegół, zresztą odkąd geniusze z mmp na płycie Turbo napisali, że autorem kawałka `Burn` jest niejaki `Blackmoor` to mnie już nic nie zdziwi) z udziałem Piotra Kupichy z morderczej hordy Feel. I ten cover właśnie idealnie oddaje to co napisałem w tym nieco nieskładnym wywodzie ` w takiej samej wersji mógłby się znaleźć na płycie Feela, bowiem jest śliczny, równiutki, i totalnie bez jaj. Rzekłbym wręcz, że `poweru` wersja pani Tiny ma o wiele więcej`Ś Podsumowując: z `it will not come back` jest jak z aktorem Piotrem Cyrwusem. Co z tego, że to dobry aktor teatralny, skoro 99% ludzi kojarzy go jako pierdołowatego Ryśka z Klanu. I z Krukiem podobnie ` ktoś kto widział ich na żywo, wie na co zespół stać, ale skąd ma to wiedzieć pan Jurgen z Dusseldorfu albo pan Suzuki z Tokio? Z płyty `It will not come back` na pewno nie.
PS: Do albumu dodano dysk DVD z zapisem koncertu z katowickiego `Mega Clubu`, i tutaj to już jest zupełnie inna rozmowa, wszystko wypada o wiele lepiej, i choćby dla tego `bonusu` warto album `It Will not come back` jednak nabyć.
PS 2: Nie wspomniałem o gościnnym występie ex ` wokalisty Rainbow Doogiego White`a w jednym z utworów, bo ` uwierzcie ` nie ma o czym`Ś
Lista utworłó
1. Intro
2. Now When You Cry
3. In Reverie
4. Imagination
5. Embarce Your Silence
6. Forever
7. Here On Earth
8. Cold Wall
9. Every Night
10. It Will Not Come Back
11. Bonus track: Simply The Best (Tina Turner)
Bonus Disc DVD [100 minutes]
Ocena: 5/10
