Deus Mortem – Darknessence
(5 czerwca 2012, napisał: Prezes)

Co to k`Ś jest?! Ja tu czegoś nie ogarniam`Ś Twór o nazwie Deus Mortem wypada zupełnie z nikąd, i od razu miażdży całą Polskę podczas trasy z Azarath i Bulldozer. Okazuje się, że tworzą go dwie dobrze znane w `światku` persony, czyli Inferno i Necrosodom, tak więc jakość jest zapewniona, a wszystkim ślina już leci na pierwsze ich nagrania. Witching Hour Productions w końcu wypuszcza ich pierwsze wydawnictwo`Ś i tu zonk! Na płycie (EPce, singlu???) jest tylko 8 minut muzyki, dwa utwory, z czego jeden to cover. No, no, panowie, tak się nie robi! Wygłodniałym i rządnym zniszczenia maniakom robić takiego smaka, a potem rzucać im ledwie parę minut swojej twórczości? Nieładnie. Całe szczęście, że ten jeden autorski wałek po prostu urywa jajca, więc wszystko zostaje im wybaczone. Utwór ten wyraźnie pokazuje (o ile wcześniej nie zrobiły tego koncerty) w jakim konkretnie kierunku zwrócony jest Deus Mortem. Już wiemy, że nie będzie żadnego przebacz, tylko siarczysty, bluźnierczy black metal napierdalany (tak, tak, taką muzę powinno się napierdalać a nie grać) na skandynawską nutę. Szwedzkie, wściekłe tornado połączone z wczesno norweskimi klimatami. Oj, będzie chłosta! Oby tylko jak najszybciej bo ten wałek mam już opracowany na wszystkie sposoby.
Chciałoby się dać niższą ocenę (za te ledwie 8 minut!), ale po prostu się nie da.
Lista utworóó
1. Receiving the Impurity of Jeh
2. The Knell (Sigh cover)
Ocena: 8/10
