Betrayer F.T.M. – No Life Till Fury
(2 maja 2012, napisał: Wojciech Michalak)
Nowa fala thrashu rozprzestrzeniła się chyba już na cały świat, czego dowodem może być Betrayer F.T.M. – kolumbijska ekipa, która gra już od 2005. No Life Till Fury jest ich pierwszym longplayem, który może dać im możliwość wypłynięcia na szersze wody. I dobrze, chłopaki na to zasługują.
Płytki słucha się bardzo przyjemnie, nie jest to jeden z tych albumów, które wymagają od słuchacza całkowitego skupienia od pierwszej do ostatniej sekundy, muzyka kolumbijczyków nie męczy, jest prosta i przyjemna w odbiorze. Szybkie, proste riffy (na naprawdę dobrze brzmiących gitarach) wzmocnione są fajną sekcją rytmiczną – ciekawymi (choć niezbyt skomplikowanymi) bębnami i słyszalnym, bardzo ładnie pulsującym basem. Nie można także zarzucić nic solówkom – dobre, pasujące do utworów. Dwa najlepsze, moim zdaniem, utwory na płycie to "Infernal Metal" oraz kawałek tytułowy.
Stanowisko wokalisty obejmuje grający także na gitarze Jimmy Acevedo. Jego partie wokalne są bardzo proste, ale budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony pasują do muzyki kapeli, ale z drugiej strony nie do końca podoba mi się jego barwa głosu (nie jest zła, ale to nie jest to, co lubię najbardziej).
Mimo, że Betrayer F.T.M. nie wnosi od siebie absolutnie nic do świata metalu, gra bardzo przyjemnie, większość pomysłów na zagrywki pojawiała sie już w innych kapelach, ale bynajmniej nie ujmuje to nic w ocenie twórczości Kolumbijczyków, dobrze granego thrash metalu nigdy za wiele. A odchodząc od warstwy muzycznej – duuuży plus dla chłopaków za świetną okładkę ;)
Lista utworłó
1. Machine
2. One Day of Fury
3. To Kill or Die
4. La Orden del Caos
5. Midnight Poison
6. No Life ’til Fury
7. Infernal Metal
8. Caught by Hatred
9. The Burning Road (Bikes, Bullets, and Rock ‚n’ Roll)
Ocena: 7/10