Remission Blame – Alea Iacta Est
(25 kwietnia 2012, napisał: Pudel)

Ten materiał zafundował mi małą podróż w czasie o jakieś dwie dekady. Konkretnie do czasów, gdy królowały kasety polskich kapel wydawane masowo przez piekarską wytwórnię Baron Records. Kurcze, może mam już jakieś omamy słuchowe, ale nawet surowe i co tu dużo mówić ` nienajlepsze brzmienie przywodzi na myśl tamte czasy i materiały grup takich jak Prosecutor, Disaster czy Iscariota. Ale może do rzeczy! `Alea Iacta Est` to drugi album sandomierskiej formacji, istniejącej od 2006 roku. Zespół wydał materiał własnym nakładem, podobnie jak poprzednie wydawnictwa. Na krążku mamy nieco ponad pół godziny okołothrashowego grzania w typowo polskim stylu. Czyli ` tempa raczej średnie, mocny ale jednocześnie niezbyt ekspresyjny i nieco monotonny wokal z nienajlepszym akcentem oraz całkiem sporo (udanych) solówek. Takie granie jest dosyć specyficzne ` z początku nie porywa, pozornie ciężko tu na czymś zawiesić ucho, ale jak już `wejdzie` to słucha się tego ze sporą przyjemnością. Dla urozmaicenia tu i ówdzie (`Ghosts`) pojawiają się `niesamowite` efekty, to znów zespół już na otwarcie serwuje własną wersję `W grocie króla gór` Griega (choć raczej mamy tu do czynienia z dosyć swobodną interpretacją). Jak ten `cover` wypadł? Niestety tak sobie i umieszczenie go na samym początku to chyba nienajlepsze posunięcie. Ze wszystkich (znanych przeze mnie) rockowo ` metalowych interpretacji tego nieśmiertelnego klasyka ta jest chyba najsłabsza, choć trzeba pamiętać, że za tę kompozycje zabierali się w przeszłości wykonawcy pokroju Rainbow czy ELO, więc `przegrać` z nimi to żaden wstyd. Spośród autorskich kompozycji grupy wybija się na pewno dynamiczny `Black rain`, choć tu – i ogólnie w szybszych partiach ` daje się we znaki nieco płaskie i liche brzmienie, któremu zwyczajnie brakuje kopa. Nieźle wypada jedyny polskojęzyczny numer `Brodząc we krwi` z bardzo fajnym głównym riffem i bardziej przekonującymi, niż w pozostałych utworach wokalami. Może warto w przyszłości zastanowić się nad większą ilością polskojęzycznych tekstów? Dosyć intrygująco wypada też ostatni na płycie, instrumentalny `The New age o..`, choć znów aż prosi się tutaj o więcej pierdolnięcia! "Alea Iacta Est" to dosyć specyficzny materiał. Z jednej strony słychać, że zespół grać potrafi, nie jest to z pewnością jakieś nieporadne i nieprzemyślane rzępolenie bez stylu, z drugiej jednak`Ś może to dziwnie zabrzmi, ale płyta jest skrajnie `nieefektowna`, niewiele zostaje w głowie po przesłuchaniu, produkcja jest płaska i taka `niedzisiejsza` (w negatywnym rozumieniu tego słowa ` w sumie nie czepiałbym się tego, gdyby chodziło o demówkę, jednak sam zespół nazywa ten materiał albumem`Ś). Bez zbędnego lania wody ` następnym razem sięgnę po to wydawnictwo zapewne za kilka ładnych miesięcy, jeśli nie lat, jednak jak już sobie kiedyś tam je odpalę na pewno przesłucham bez bólu zębów w całości. A póki co czekam na kolejny materiał sandomierskiej załogi, bo mimo wszystko słychać, że zdecydowanie może coś z tego grania się zrobić ciekawego, czego sobie i wam życzę.
Lista utworłó
1. Hall of the mountain King
2. Immortality
3. Dance of the witch
4. Ghosts
5. Dusk over magic land
6. Black Rain
7. Brodząc w krwi
8. The New Age o..
Ocena: +5/10
