Trash`em All Festival 2002
(8 października 2002, napisał: )
Data wydarzenia: 8 października 2002
Już po raz drugi Białystok był przystankiem trasy Trash`em All Festiwal. Rok temu gościła tu czołówka polskiej sceny wspierana przez brazylijski Krisiun. Tym razem pojawiły się aż trzy zagraniczne kapele.
Jako pierwszy wystąpił słowacki CONTEMPT. Mimo widocznej tremy sprawnie zagrali kilka numerów promujących płytę The Secret Around Us, wydaną nakładem Empire Records. Widać było że jeszcze przed nimi długa droga na szczyt, jednak zdołali zainteresować sobą zebranych. Na koniec zaprezentowali cover Slayera –Necrophobic.
Następnie na scenę wkroczyli członkowie DISSENTER. Chłopaki zaprezentowali kawałki zarówno z Bloodlust And Blaspemy jak i Apocalypse Of The Damned. Cóż, typowy death w ich wykonaniu nie zaskoczył nikogo.
Z kolei wielkim zaskoczeniem był dla mnie występ LOST SOUL. Panowie (bo już i nie chłopcy) wspaniale przygotowali swój występ. Zgaszone światła, potem intro, błyski lampy stroboskopowej i…totalne zniszczenie. Usłyszeliśmy między inymmi Beast Rising, My Kingdom i The One You Seek. Wrocławianie swoją muzyka rozkręcili publiczność bardziej niż późniejsze kapele.
SCEPTIC dzielnie pnie się na szczyt polskiej sceny. Z tego co zauważyłem nastąpiły pewne zmiany w składzie, wokalista chwycił za gitarę i ktoś zupełnie nowy na basie. Mimo to chłopaki sprawnie zagrali Die From Within , Interior Of Life, Sadistic Aggression oraz kawałki z ostatniej płyty między innymi Ancient Portal i Incapable Rulers.
Występ TRAUMY poprzedziło krótkie intro. Po nim usłyszeliśmy między innymi Unable To React, Suffocate In Slumber, A Gruesome Display oraz kilka premierowych utworów. Publiczność znakomicie przyjęła także nowego wokalistę zespołu, który dzielnie zastępował Piotra Ziemkiewicza. To dzięki niemu publiczność dobrze się bawiła. Dobry kontakt z fanami(np. częstowanie ich piwem), dopracowanie utworów i w miarę czytelne brzmienie sprawiło iż był to jeden z lepszych występów tego wieczoru.
Pewnym rozczarowaniem był występ szwedzkiego VOMITORY. Po półgodzinnej instalacji sprzętu usłyszałem intro, a potem tylko cztery kawałki. To trochę mało jak na kapelę tego formatu. Zagrali między innymi The Voyage z albumu Redemption. Słabe brzmienie nie pozwalało wychwycić mi nazw pozostałych kawałków. Brak pomysłu na koncert i jakiegokolwiek kontaktu z widownią zniechęcały fanów do zabawy. VOMITORY zawiódł mnie, a to właśnie na jego koncert szczególnie liczyłem (może obrazili się jak ktoś krzyknął: „You can`t play !!!”)
Czas na główną gwiazdę wieczoru. MONSTORSITY zagrał niezły koncert. Usłyszeliśmy kompozycje głównie z płyty In Dark Purity w tym Shapleless Domination czy Suffering To The Conquered. Na koniec poleciał już drugi raz tego wieczoru Slayer. Angel of Death został znakomicie przyjęty przez fanów, których grupka nie chciała dać zejść kapeli ze sceny. Muzycy znakomicie bawili się z publicznością. Solowe popisy gitarzysty przyciągały pod scenę zebranych. Widać było iż muzycy mają już wprawę w graniu prawdziwych koncertów. Doskonale udawało się im nawiązać kontakt z publiką.
Teraz kilka słów na temat samego festiwalu. Nie jestem do końca przekonany czy wybór kapel był właściwy. Każdy z zespołów reprezentował ten sam styl. Wiem że w kraju jest więcej wielbicieli death metalu, jednak jakikolwiek inny akcent muzyczny znacznie urozmaicił by odbiór muzyki, dając tym samym chwilę odpoczynku fanom. Właściwie to pierwsze trzy kapele zagrały dla mnie to samo. Gdybym nie widział zmieniających się muzyków na scenie pomyślałbym że gra ciągle ten sam zespół. Swoją muzyką najbardziej wyróżnił się SCEPTIC grając nieco bardziej melodyjną muzykę.
Do takiego stanu rzeczy przyczyniło się niewątpliwie fatalne brzmienie. Może wyjściem byłoby lekkie ściszenie na wyjściu, w końcu był to koncert w klubie dla około 150 osób. Grając tak skomplikowaną muzykę niezbędne jest czytelne brzmienie. Bez znaczenia było kto grał. Gitary ciągle brzmiały tak samo i bezowocne były wysiłki dźwiękowców.
Pewną nowością w Białymstoku była oprawa techniczna. Pojawiło się wreszcie odpowiednie oświetlenie i dodające piekielnego klimatu zadymienie sceny.
Czas na najważniejszą część tego show. Widownia raczej nie dopisała. Nie wiem czy skład trasy, cena biletów, środek tygodnia czy pogoda odstraszyła fanów. Na koncert przybyli tylko najwierniejsi fani ciężkiej muzy i tylko nieliczni tak naprawdę bawili się pod sceną. (Czeremcha Rulez).
Blackevan