Furyu – Ciò Che L’Anima Non Dice

(10 kwietnia 2012, napisał: Paweł Denys)


Furyu – Ciò Che L’Anima Non Dice

Furyu to włoski zespół, który za sprawą " Cio’ Che L’Anima Non Dice" dopiero co debiutuje, ale jest to debiut bardzo dobry, ciekawy, który pokazuje, że oto możemy mieć do czynienia ze sporym talentem. Muzyka jaką para się ten kwintet z Bolonii to progresywny rock/metal z wyraźnymi wpływami muzyki fusion i jazzowej. Cała muzyczna konstrukcja zespołu polega na nieskrępowanym przepływie energii, która powoduje, że utwory są wielowarstwowe, złożone z wielu zagrywek, które potrafią przykuć uwagę na cały czas trwania albumu. Z jednej strony zespół stawia na gwałtowność, gdzie wręcz metalowe riffy i mocna gra sekcji rytmicznej atakują nas bez namysłu, ostro i bez wazeliny wchodzą w nasz uszy i nie cackają się z nimi. Akurat pokazuje tu Furyu, że jest zespołem, któremu muzyka prog-metalowa nie jest obca i doskonale wiedzą o co w takim graniu chodzi. Zespół jednak postanowił jeszcze wlepić w swoją muzykę fragmenty, gdzie jazzowa improwizacja wychodzi na pierwszy plan, a bas i perkusja grają tak swobodnie jak się tylko da. Te zwiewne i lekkie fragmenty w formule muzycznej Furyu sprawdzają się doskonale, na tyle doskonale, że w żadnym wypadku nie można mieć wrażenia posklejania tu fragmentów, które nie mają ze sobą nic wspólnego. Cały materiał wydaje się być z jednej strony zmyślnie przemyślanym graniem, ale nie mogę oprzec się wrażeniu, że podczas nagrywania tego albumu zespół nie raz daał się ponieść fali entuzjazmu i poimprowizował sobie dość mocno. Nie tylko czysto instrumentalne fragmenty przywołują takie myśli, ale i wokal pojawia się tu w takich momentach i w takich ilościach, że można wręcz odnieść wrażenie, że został wklejony w strukturę utworów czysto intuicyjnie. Muzyka wypełniająca " Cio’ Che L’Anima Non Dice" nie jest prosta w odbiorze, nie nada się do słuchania po obiedzie czy też w czasie wykonywania innych czynności. Wymaga od słuchacza zdecydowanie skupienia i uważnego przesłuchania albumu, tak aby wszystko ułożyło się w jedną całość. Może to lekki paradoks, ale mimo skomplikowania i rozbudowanej formy ta muzyka tak naprawdę potrafi znakomicie wypełnić czas i nie nudzi, a to już samo w sobie jest dużą zaletą zespołu. Oczywiście jeśli ktoś nie przepada za takim graniem to nic go do tego nie przekona, ale każdy kto lubi posłuchać czasami dobrego progresywnego grania, któremu nie obca jest metalowa gitara powinnien sprawdzić ten album. Mi wypełnił on nie jedną chwilę i wcale nie jestem z tego powodu zmartwiony, gdyż ten czas na pewno nie był czasem straconym.
Lista utworłó
1. Illusione Dei Miei Giorni
2. E Poi La Luce
3. Un Momento: Vado A Fuoco
4. Finalmente Io Sono
5. La Vastita’ Del Mio Tempo+ Cio’ Che L’Anima Non Dice
Ocena: +8/10

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Tankard, Defiance i Accu§er w Jablunkovie – thrash metalowa uczta tuż przy polskiej granicy Forever Nu! Festival 2025 – hołd dla legend nu metalu w Krakowie Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Furor Gallico w Krakowie Dom Zły w Krakowie – koncert w Klubie Gwarek EXEGI MONUMENTUM tour HOSTIA mini trasa koncertowa koncerty Mercurius Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty