Blaze of Perdition – Sonneillon
(29 lutego 2012, napisał: Paweł Denys)

Blaze of Perdition to zdecydowanie jeden z najbardziej intrygujących zespołów, jaki pojawił się w historii polskiego black metalu, czy też metalu w ogóle. Jest to zespół, obok którego nikt nie przechodzi obojętnie. Jedni są nimi wręcz zachwyceni, a inni reagują spazmami i konwulsjami. Czyż nie jest to cecha zespołów, które mają szanse na stałe wejść do panteonu największych? Na to pytanie musicie sobie odpowiedzieć sami, natomiast na inne pytania odpowiedzi udzielił Sonneillon, który wypowiedział się krótko i konkretnie.
Paweł Denys: Na początek dzięki za zgodę na ten wywiad. Opowiedz na początek z jakimi reakcjami spotkała się Wasza najnowsza płyta "The Hierophant", zarówno w Polsce jak i zagranicą?
Sonneillon: Cześć. Ogólnie jest raczej `na plus`. Wiadomo, zawsze coś tam komuś nie pasuje, ale przecież nie o to w tym wszystkim chodzi, żeby oczekiwać pochwał z każdej strony.
PD: Muzycznie płyta jest obrazem tego, jak powinien wyglądać współczesny black metal. Jakie założenia przyświecały Wam podczas pracy nad tym materiałem i czy udało się Wam wszystkie zrealizować?
S: Nie było żadnych konkretnych założeń, poza takim, żeby album nie był powtórką z rozrywki w stosunku do debiutu. Cel ten został osiągnięty, nie zawiedliśmy samych siebie na żadnej płaszczyźnie. Jest tak, jak być powinno.
PD: Po wydaniu tej płyty porównania do Watain czy też Dissection nasiliły się mocno. Oczywiście pewne wpływy są w Waszej muzyce wyraźnie słyszalne, ale absolutnie nie może być mowy o ordynarnej zrzynce? Nie męczą Was już te utyskiwania, że BoP gra jak ktoś tam?

S: Pewnie, że wpływy tych czy owych są wyraźne. I co z tego? Jak komuś się nie podoba, to niech nie słucha. Proste jak jebanie.
PD: "The Hierophant" nagrywaliście w Sinquest Sound Studio z Grzegorzem Kulawiakiem, a miksowanie i mastering odbyły się w Necromorbus z Tore Stjerna za stołem. Jakie wrażenia z pracy w tych miejscach? Wszystko przebiegło bezproblemowo? Zadowoleni jesteście z efektu końcowego?
S: W obu przypadkach obyło się bez większych problemów. Z Grześkiem znamy się sporo lat, więc pomimo jego dość trudnego charakteru, nie było żadnych konfliktów. Necromorbus natomiast jest klasą samą w sobie i brzmienie materiału powinno być odpowiedzią na Twoje pytanie.
( no i jest- przyp. PD)
PD: Swego czasu powiedziałeś o "The Hierophant" następujące słowa: " Ta płyta jest tak kurewsko nieoryginalna, że aż nietypowa". Powiedz, co jest takiego w tej płycie kurewsko nieoryginalnego, a co nietypowego?
S: Nie oszukujmy się, nie odkrywamy Ameryki. `The Hierophant` to do bólu klasyczny przykład nowoczesnego BM skropionego szwedzizną lat 90. Jego nietypowość natomiast objawia się w/g mnie w tym, że tak naprawdę mało kto gra dziś podobnie. Sporo osób się pewnie ze mną nie zgodzi, ale ile mamy godnych uwagi zespołów kontynuujących dzieło Dissection? Biorąc pod uwagę to, jak niedocenione są kapele pokroju Unanimated czy Necrophobic, ten styl wcale nie jest taki popularny i `trendowy` jak mogłoby się wydawać. Jedynie wiadomo jaki zespół działa na pełnych obrotach.
PD: Płyta została ciekawie wydana. Całość robi spore wrażenie. Jak ważny jest dla Was aspekt graficzny przy okazji wydawania płyt? Całość musi stanowić zamknięty koncept? Inaczej się nie da?
S: Da się, ale my wolimy działać inaczej. Poza tym, chyba lepiej wydać pieniądze na dopracowany produkt, niż na niechlujny kawałek szmaty, prawda? Nie mylić niechlujności z minimalizmem, który również cenię. Oczywiście muzyka/teksty zawsze są najważniejsze, ale nie widzę powodu, żeby olewać aspekty wizualne, przecież one też są potężnym nośnikiem treści.
PD: Wasz imidż sceniczny jednych zachwyca, natomiast w innym wzbudza spore kontrowersje. Przygotowujecie się jakoś specjalnie do grania na żywo pod tym względem? Na ile owy imidż jest "kreacją artystyczną" a na ile to Wy?
S: A kto powiedział, że jedno wyklucza drugie? To, co widzisz na scenie to magiczno-artystyczna wizualizacja tego, co dzieje się w naszych głowach. Same występy, ze względu na ich oprawę, wymagają ostatnio odpowiednich przedsięwzięć natury technicznej, ale nie jest to nic specjalnego. Bardziej skupiam się na przygotowaniu wewnętrznym.

PD: Teksty w Waszej muzyce od samego początku są tak samo ważne jak muzyka. Opowiedz trochę o tym, co potencjalny słuchacz/czytelnik może zastać, kiedy się w owe teksty zagłębi?
S: Nie ma sensu szczegółowo opowiadać o tekstach, bo dla każdego poza nami pewnie i tak są zbyt abstrakcyjne, by je odebrać dokładnie tak, jak byśmy tego sobie życzyli. Niech każdy interpretuje je na własną rękę.
PD: Jak z Waszej perspektywy wygląda polska scena black metalowa? Silna jest czy nie bardzo? Czujecie się częścią tej sceny?
S: Jest kilka zajebistych kapel, ale nie będę szedł drogą typowego chociażby dla zinów lizania kolegów po odbytach, i ich wymieniał, bo są na tyle znane i szanowane, że nie potrzebują klepania po plecach. Reszta jak dla mnie mogłaby nie istnieć.
PD: Jak ważna jest dla Was promocja i czy przykładacie się do tego z całych sił? Są rzeczy, na które w kwestiach promocyjnych byście się nigdy nie zgodzili, a z drugiej strony macie jakieś ciekawe pomysły, które moglibyście w przyszłości w kwestiach promocyjnych wykorzystać?
S: Nasze pomysły oscylują raczej wokół muzyki, tekstów i wizualizacji. Promocją zajmuje się głównie label, więc na obecnym etapie, nie licząc grania gigów, to nie do końca nasza rola. Nie musimy już przecież rozsyłać demówek i wścibiać nosów gdzie się da. Co do dalszej części pytania, na pewno nigdy nie zgodzę się na przesadną ingerencję osób trzecich w treść i formę wydawnictw. Jesteśmy samowystarczalni, mamy określony światopogląd oraz pomysł na siebie i nie potrzebujemy `dobrych` rad np. od wydawcy. Jest pewnie milion innych rzeczy, którym w życiu nie przyklasnę, ale ciężko mi w tym momencie podać jakieś konkretne przykłady.
PD: Pogrzebmy chwilkę w przeszłości. Dlaczego twór o nazwie Perdition musiał zejść, aby na jego zgliszczach mógł narodzić się Blaze of Perdition?
S: Perdition zdechło wraz z odejściem Obliviona. Po przyłączeniu mnie i Ashgana, XCIII nareszcie mógł zacząć realizować swoją wizję, bez konieczności uciekania się do kompromisów. Ludzie natomiast powinni w końcu zrozumieć, że BoP to nie Perdition i np. przestać skandować `Ostateczne Rozwiązanie` na koncertach. Owszem, graliśmy numery Perdition przez jakiś czas, ale ten rozdział został bezpowrotnie zamknięty.
PD: Swego czasu można było przeczytać w wywiadach z Wami, że wydając debiutancką płytę liczyliście na to, że będzie ona świeżym powiewem na polskiej scenie blackowej. Jak z perspektywy czasu zapatrujecie się na to? Była ta płyta takich chałstem świeżego powiewu?
S: Choć na świecie był wówczas boom na podobną formę, nikt w Polsce tak nie grał. Złośliwi pewnie powiedzą, że pierdolę głupoty, bo przecież od lat istniało KSM, ale ja im pokazuję środkowy palec, bo podobieństwa między tymi dwiema kapelami kończą się na tym, że obie grają na gitarach.

PD: Każdy z Was poza BoP udziela się też w innych zespołach. Jak znajdujecie czas na te wszystkie zespoły no i co ciekawego w nich słychać?
S: Pasja, ot co. Czas nie jest takim problemem jak mogłoby się wydawać. Grunt, to dobrze nim gospodarować. A projektów będzie jeszcze więcej.
PD: Na koniec powiedz jeszcze gdzie będzie można Was w przyszłości ujrzeć i tym milutkim akcentem się pożegnamy. Ostatnie słowo tradycyjnie należy do odpytywanych, tak więc w tym przypadku do Ciebie. Dzięki.
S: Prawdopodobnie w kwietniu zawitamy do Krakowa, ale na szczegóły trzeba jeszcze poczekać. Poza tym UTBS i Arosian Black Mass. Póki co tyle. Dzięki za wywiad.
