Vital Remains – Dechristianize
(7 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Raz na jakiś czas pojawia się krążek w przypadku, którego z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że trafi do historii. Z recenzji ostatniego krążka Amerykanów bez większego wysiłku można wynotować takie określenia jak: „dzieło wybitne”, „masakra”, „rozpierdala w drobny mak” czy „najlepszy death metalowa płyta roku”. Cóż ja biedny „mały” Michałek, którego demoralizuje wielki, zły Ancient mogę powiedzieć o tym CD? Otóż z tymi opiniami zgadzam się w 100%. Płyta po prostu rządzi.
Słychać, że ambicje trójki panów po trzydziestce nie ograniczają się jedynie do bezmyślnego napieprzania w swoje instrumenty. Czuć, że Tony Lazaro, Dave Suzuki włożyli całe serce i duszę w ten album album. A jak doda się, że panem który tak uroczo kaleczy każde chrześcijańskie uszy jest Benton, Glen Benton. Tak, ten sam co na co dzień szarpie jeszcze cztery struny w Deicide, to można autentycznie zacząć się bać. Całość jest idealnie wyważoną i zmiksowaną mieszanką klasycznego death metalowego łojenia rodem z USA oraz pięknych melodyjnych solówek idealnie wpasowanych w niebanalne gitarowe harmonie. Nie mówię tu jednak o melodyjności jaką serwują nam kolejne klony In Flames, At The Gates czy Soilwork. Mówię tu raczej o bardzo umiejętnym wprowadzeniu melodii do klasycznych brutalnych fragmentów. Jak wspomniałem już wcześniej całość uzupełnia jeszcze piekielny wokal Bantona. Cudo! Jeśli spojrzy się na czas poszczególnych utworów, który dochodzi nawet do 10 minut. Weźmie się jeszcze pod uwagę, że płyta trwa godzinę~,a nie nuży nawet przez chwilę to nie trzeba być znawcą death metalu by pochylić głowę przed Amerykanami. Nie uświadczymy tu skleconych na siłę łamańców. Wszystko jest świetnie uporządkowane. Niestety nie ma róży bez kolców. W wypadku nowego dzieła Vital Remains zdecydowanym minusem jest produkcja. Niestety bardzo słabo brzmią bębny. Partie perkusji są dobre, ale wręcz chamski trigger połączony z niezwykle płytkim, plastikowym brzmieniem przejściówek i werbla skutecznie obniża moc rażenia płyty. Cóż szkoda, że tak dobra muzyka trochę traci niedobrej produkcji.
Mimo, iż na nowej produkcji Vital Remains nie pojawiają się już klawisze to i tak ten album swoim piekielnym klimatem rozpiernicza wszystko w drobny mak. Takie albumy jak „Dechristianize” skutecznie niwelują działanie takich wypierków sceny metalowej jak Tymoteusz, bądź Creation Of Death.
Lista utworóó
1. Let The Killing Begin
2. Dechristianize
3. Infidel
4. Devoured Elysium
5. Savior To None… Failure For All…
6. Unleashed Hell
7. Rush Of Deliverance
8. At War With God
9. Entwined By Vengeance
Ocena: +9/10
