Trauma – Imperfect Like A God
(7 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Wszędzie w necie czy w prasie papierowej o nowej Traumie można przeczytać tylko same superlatywy. Mnie jednak ten krążek na początku nie chwycił.
Przesłuchałem ze trzy razy i odłożyłem na półeczkę. Jednak po konwersacji z jednym jegomościem (statek555 – gorąco pozdrawiam) poczułem nagłą chęć obcowania z „Imperfect Like A God”. Krążka słucham już intensywnie którąś godzinę i ciągle nie umiem zrozumieć jaki byłem głupi. Ta płyta jest taka, że mucha nie siada. Sterylne brzmienie rodem z Hertz Studio. Ostre i niezmiernie interesujące gitary. Szczególnie spodobały mi się solówki, które zarejestrował Mister. Dobra robota. A i fundament, na którym to się trzyma nie pozostawia wiele do życzenia. Sekcja brzmi wręcz wzorcowo. Perkusista świetnie się sprawdza, szczególną uwagę trzeba zwrócić na pracę jego nóg. Jednak mimo kanonady bębnów można wyłapać partie basu co w takiej muzyce jest już same w sobie dość dużym sukcesem. Chudy, który na tym krążku zadebiutował w roli wokalisty spisał się całkiem dobrze. Jego brutalny growl idealnie współgra z muzyką, a i sam sposób zaaranżowania przez niego swoich partii jest wzorcowy.
Album ten „chodzi” jak szwajcarski zegarek i niestety nie widzę jakiś rzeczy, do których mógłbym się przyczepić. Trauma udowodniła nim swoją dojrzałość artystyczną i mam nadzieję, że wreszcie doczeka się takiego statusu na scenie na jaki zasługuje.
Lista utworóó
Ocena: 9/10
