Meltgsnow – Black Penance
(26 stycznia 2012, napisał: Paweł Denys)
O rzesz kurwa ja pierdolę! Ups, przepraszam wyrwało mi się przypadkiem. Nie zamierzam ukrywać jednak, że muzyka zawarta na opisywanej tu płycie to rzecz znakomita, ale po kolei. Singapurski Meltgsnow za sprawą "Black Penance" pojawił się pod moich dachem po raz pierwszy. Czy to dobrze? A no proszę państwa bardzo dobrze, bo muzyka jaką gra Meltgsnow jest zwyczajnie bardzo dobra, momentami wręcz zajebista. Zespół gra muzykę ciężką, a zarazem melodyjną. Swobodnie łączy w swoich utworach wpływy heavy metalu, thrashu (tu najwyraźniej słychać Metallikę), odrobiny hard rocka oraz muzyki progresywnej, która zdradza fascynację mistrzami z Dream Theater. Zespół absolutnie nie przestrzega podziałów jakie naturalnie występują między wymienionymi gatunkami, swobodnie miesza sobie wszystko i wypluwa z siebie raz za razem rewelacyjne utwory, które po pierwsze świetnie brzmią. Po drugie znakomitą robotę panowie wykonują już w obrębie samych utworów. Raz za razem powalają rewelacyjne patenty gitarowe, które pokazują, że łatwość w krzesaniu niesamowicie nośnych partii tego instrumentu to oni posiadają. Posłuchajcie "Another Lie", a sami zobaczycie jak zajebistym zespołem jest Meltgsnow. Sekcja rytmiczna może i nie gra niczego odkrywczego, ale za to punktuje znakomicie, nadając całemu materiałowi niesamowicie mocnego przyłożenia, bo też zespół przede wszystkim skupia się na tym, aby ogień był jak najczęściej obecny w ich kompozycjach. Do tego dochodzą też bardzo dobre partie melodyjne gitar, których może nie ma tu za wiele, ale za to jak się pojawią to raz, że są doskonale przemyślane, a dwa że pojawiają się tylko tam gdzie pasują najlepiej. Zespół nie przesadza z ich nadmiarem i bardzo dobrze. Niepotrzebna popisówka nikomu nie jest potrzebna. Oprócz ognia buchającego z głośników co jakiś czas Meltgsnow skręca w rejony spokojniejsze, ciemne, podszyte niepokojem, tak jak w zajebistym "Empty Sky" czy też "Crown of Serpents". Dopasowane i zagrane jest to na poziomie, który nie jedną "wielką" gwiazdę by zawstydził. Osobna linijka należy się wokalom na tym albumie. Obok znakomitego, mocnego śpiewu pojawiają się bardzo wysokie wokale, które zdradzają fascynację klasycznym heavy metalem. Głosy przenikają się swobodnie, raz za razem się zmieniająć, a i nie rzadko walą z dwururki. Rewelacja. Cały materiał trzyma w napięciu od początku do końca, nie pozwala się od siebie oderwać. Udało się zespołowi nagrać album, który można śmiało pokazywać jako przykład kapitalnego, nowoczesnego heavy metalu. Energia, polot, melodia, pomysłowość i świeżość, to wszystko tu jest. Meltgsnow udowadnia z wielką swobodą, że metal to nie zgnuśniały gatunek, ale absolutnie witalny twór. Ĺapcie za "Black Penance" czym prędzej. Warto.
Lista utworłó
1. Through the Ashes of Providence
2. Betrayal
3. Devil’s Mind Ride
4. Empty Sky
5. Lost Your Messiah
6. Crown of Serpents
7. Black Penance
8. Another Lie
9. Death Takes My Soul
10. Love for My Seraph
Ocena: +8/10