Haemoth – In Nomine Odium
(4 stycznia 2012, napisał: Paweł Denys)

Francja ponownie w natarciu. Tak się składa, że niedawno opisywałem tu krążek Rex Mundi, teraz przyszła kolej na kolejnego przedstawiciela francuskiej sceny black metalowej, czyli Haemoth. „In Nomine Odium” to już czwarty pełny album studyjny tej hordy. Nie porównam jednak zawartości najnowszego dziecka zespołu do wcześniejszych wydawnictw, bo nie znam zwyczajnie wcześniejszych dokonań. Coś tam słyszałem co prawda, ale nie było tego na tyle dużo abym mógł swobodnie stwierdzić, że znam wcześniejsze albumy. Tak więc „In Nomine Odium” opisuję sobie na świeżości i bez jakichkolwiek uprzedzeń czy też oczekiwań. Haemoth istnieje już dziesięć lat i na okrągłą rocznicę przygotował naprawdę przedni kawałek black metalu. Black metalu intensywnego, który raz za razem biczuje dźwiękiem z gracją rzymskich żołnierzy biczujących Jezusa w filmie „Pasja”. Intensywność to słowo klucz do zrozumienia tego, co zawiera w sobie album. Właśnie intensywnego, piekielnego black metalu jest tu najwięcej. Co jakiś czas pojawiają się zwolnienia czy też mroczne outra do poszczególnych utworów, ale są to tylko dodatki, które przez swoją obecność jeszcze mocniej uwydatniają fragmenty chłoszczące dźwiękiem. Haemoth i Syth, czyli dwójka muzyków odpowiedzialna za to co znajduje się na „In Nomine Odium”, wiedzą doskonale jak powinien brzmieć i wyglądać prawdziwy black metal i to słychać dosłownie w każdej sekundzie tego albumu. Pomimo całego szaleństwa utwory są dość łatwo rozpoznawalne i dające się zapamiętać już po kilku przesłuchaniach. ęwiadczy to tylko o jednym, a mianowicie, że w całym tym pędzie do ekstremalizacji muzyki, Haemoth nie zapomina o komponowaniu zwyczajnie przykuwającyh uwagę rzeczy. Dzięki temu album nie jest jakąś niezrozumiałą kupą, która zamiast siać trwogę mogłaby tylko rozśmieszyć. Panowie zadbali także o to, aby albumu słuchało się odpowiednio dobrze i opakowali go w obskurny ale wyrazisty sound. Śmiało można rzec, że taki dźwięk jaki jest na „In Nomine Odium” to esencja podziemnego black metalu. „In Nomine Odium” to przykład tego jak przy całej ekstremalności black metalu można z pomysłowością go podać tak, aby słuchanie okazało się przyjemnością, chociaż wiem, że przyjemność to ostatnia rzecz jaką Haemoth chciałby nam zrobić.
Lista utworów:
1. Odium
2. Slaying The Blind
3. Demonik Omniescience
4. Spiritual Pestilence
5. Disgrace
6. Son Of The Black Light
7. …And Then
Ocena: +7/10
