Rex Mundi – IHVH
(9 listopada 2011, napisał: Paweł Denys)

Za sprawą „IHVH” usłyszałem o Rex Mundi po raz pierwszy. Za sprawą tego debiutanckiego albumu swobodnie możemy się przekonać, że mamy do czynienia z naprawdę ciekawym zespołem grającym black metal, ale także opisywany tu album zaświadcza, że amerykańska scena właśnie black metalowa ma się znakomicie. Ba, ta scena reprezentuje wciąż bardzo wysoki poziom. Rex Mundi to czterech czortów o mrocznych przydomkach, którymi się podpisują. Nic w sumie więcej o tym zespole nie wiadomo, ale w sumie to nie jest ważne bo jak wiadomo muzyka jest absolutnie najważniejsza i nie ma sensu udawać, że jest inaczej. Black metal w wykonaniu Rex Mundi przede wszystkim jest utrzymany w średnich tempach i skupia się na robieniu mroczno-demonicznego klimatu. Co jakiś czas na szczęście pojawiają się tu przyśpieszenia co powoduje, że album zyskuje na atrakcyjności dość mocno. Te wolniejsze fragmenty nasączone są niezwykle mocno mrokiem, a do tego podszywa je demoniczność co zostało jeszcze mocno podkreślone wklejeniem w „Patrimoine Patrimoine Génétique ” fragmentu z filmu „Egzorcyzmy Emilii Rose”. W pewnym momencie sam się obejrzałem za siebie. Rewelacyjny moment! Natomiast partie pędzące na złamanie karku charakteryzują się pewna dozą chaosu, jednak jest to chaos jak najbardziej kontrolowany. Zespół umiejętnie prowadzi nas przez swoją muzykę pokazując raz za razem, że ten ich black metal jest absolutnie wart uwagi i będzie potrafił zadowolić nawet najbardziej czarne dusze. Kawał rewelacyjnego materiału, którego słuchanie nie nuży a wręcz przeciwnie potrafi wciągnąć w świat obłąkanych dźwięków tych czterech Amerykanów.
Lista utworów
1. J`imagine (Be-Reshit)
2. Naphtali
3. The Flesh Begat
4. Pious Angels (Sefer Seraphim)
5. Patrimoine Génétique
6. Bloodline Imagery (Achieving Synthesis with Hokhmah)
7. Raising My Temples
Ocena: 8/10
