Zifir – Protest Against Humanity
(22 września 2011, napisał: Paweł Denys)

Zifir para się black metalem z monotonnym tempem i świdrującymi, czasami ciekawymi gitarami. Wszystko to wsparte jest jeszcze krzykiem lub jakiś skrzekiem wokalisty. Nie podejmuję się klasyfikacji tego co pan wokalista wydaje z siebie, bo się zwyczajnie nie znam. Wokal to tylko jeden ze składników muzyki, więc na niej przede wszystkim chcę się skupić. Muzycznie, powiedzmy sobie to wprost, nie ma tu niczego nowego. Poza pierwszym utworem, który jest akustycznym intro, oraz "The Poison From My Veins", który z kolei jest dziwną formą muzyczną (?), w pozostałych mamy ciągle wykorzystywaną tą samą formułę. Więc gitara sobie brzęczy a perkusja wybija monotonny rytm. Dzieje się tak praktycznie w każdym kawałku. Może to być nawet wciągające, ale tylko do trzeciego-czwartego kawałka. Potem niestety ulatują pomysły na ciekawe rozwinięcie albumu. Zwyczajnie staje się on nudny i nie bardzo chce się go słuchać. No bo kto z własnej woli chce się męczyć jak nie musi? A niestety Zifir męczy słuchacza bardzo szybko. Wystarczy kilka chwil obcowania z " Protest Against Humanity" aby nie chcieć dalej tego słuchać. Fakt, że czasami panowie coś przykuwającego uwagę zarzucą nie bardzo ratuje ten album. Ciekawie robi się np. we wstępie do "Promises", ale to tylko malutkie światełko w tunelu wszelakiej nijakości, jaka występuje na tym albumie. Trochę muzycznie może to co tutaj zastajemy przypominać wczesnego Emperora, ale bez użycia klawiszy. Są to jednak bardzo odległe skojarzenia. Jednak bieganie myśli w tą stronę jakoś pozwoliło mi ten album przesłuchać na tyle aby go opisać. Więcej nie mam zamiaru. Męczyć się nie będę. Bo mi się nie chce. Słaby, pozbawiony iskry, która zapaliłaby płomień, album. Ginie w tłumie już po chwili krzyku.
Lista utworłó
1. Uncertain
2. Shame
3. Promises
4. A death
5. The poison from my veins
6. Worm shaped
7. You merely breathe
8. Most bitter enemy
9. Goat’s Throne
Ocena: 3/10
