Vader – Welcome To The Morbid Reich
(31 sierpnia 2011, napisał: Paweł Denys)
W 2009 roku Vader wydał moim zdaniem najsłabszą płytę w swojej długiej historii. „Necropolis” był absolutnie nie świeżym kawałkiem death metalu. Do tego dochodziły spore przetasowania personalne na przestrzeni ostatnich lat. Wszystko to nie nastrajało optymistycznie i rzucało wiele wątpliwości co do formy ale i przyszłości eksportowej gwiazdy polskiego metalu. Teraz kiedy mam już za sobą wiele odsłuchań ” Welcome To The Morbid Reich” wiem jak bardzo się myliłem. Jednocześnie z pozycji kolan błagam o rozgrzeszenie bo śmiałem zwątpić w siłę Vadera. Fanem ekipy Petera jestem od lat ale nawet ja, i pewnie nie tylko ja, na przestrzeni ostatnich lat miałem obawy co do dalszej działalności zespoły jak i jego formy. No bo powiedzmy sobie szczerze. Jaki album Vader tak naprawdę był tym, który jako ostatni spełnił pokładane w nim nadzieje. Tak sobie myślę nad tym i dochodzę do wniosku, że tym albumem była „Litany”. Więc jakby nie patrzeć było to już dość dawno. Potem różnie to bywało z Vaderem. Raz wychodziły albumy prawie doskonałe („Revelations”, „Impressions In Blood”) a innym razem albumy niestety dość mocno rozczarowujące („The Beast” i przede wszystkim „Necropolis”). Peter jednak po raz kolejny zdołał odnaleźć w sobie wielkie pokłady kreatywności i świeżości. Przy udziale Marka Pająka i, nagrywającego na nowym albumie bębny, Paula stworzył album doskonały. Jest na nim wszystko to co wyniosło Vadera na szczyty death metalu a do tego znajdziemy tutaj też wiele porcji świeżości i znakomicie zróżnicowanych kompozycji, które jednak stanowią idealną zabójczą całość. Tym razem Generał podzielił się obowiązkami kompozytorskimi z Pająkiem co zaowocowało znakomicie rozbudowanymi, wielowątkowymi kompozycjami takimi jak np. „Come And See My Sacrifice”, „I Am Who Feast Upon Your Soul” czy też „Return To The Morbid Reich”. Słychać wyraźnie, że tym razem zdecydowanie więcej czasu panowie poświęcili pracy nad poszczególnymi elementami i efekt przeszedł wszelkie moje oczekiwania. Jednak nie tylko w rozbudowanych kompozycjach tkwi siła tego albumu. Nie tylko, ponieważ znajdą tu dla siebie też sporo dobrego miłośnicy np. „Litany”. Wystarczy odpalić sobie ” Only Hell Knows”, „Lord of Thorns” lub „The Black Eye”. Właśnie na tym albumie zostały idealnie wyważone proporcje i nie można odnieść wrażenia, że coś jest tu wypełniaczem lub jakąś zapchajdziurą gdyż każdy kawałek pozostawia spore wrażenie na słuchaczu. Nawet przypomniany po latach „Decapitated Saints” został tu zagrany z taką siłą, że nie odstaje ani na milimetr i idealnie wpasowuje się w zawartość płyty. Wielki wkład w ten album ma Pająk, który nie dość że skomponował na ten album chyba dwa najlepsze kawałki w zestawie („Come And See My Sacrifice” i „I Am Who Feast Upon Your Soul”) to jeszcze okrasił ten album wieloma znakomitymi solówkami. Zdecydowanie na tym albumie jest mniej zabawy wajchą a więcej znakomitego wyczucia melodyki w partiach solowych. Kolejnym pewnym novum w muzyce Vadera są wokale Petera. Na „Welcome To The Morbid Reich” Generał nie tylko używa swojego jakże charakterystycznego growlingu ale również skrzeczy jak opętany. Ten element, doskonale dopasowany i w idealnych momentach wybuchający, dodaje temu albumowi niesamowitej wściekłości. Tak ta płyta jest wściekła. Słychać na niej wkurwienie. Nie wiem czy to ten element spowodował, że tym razem Vader uraczył nas w końcu arcydziełem, ale jeśli tak to cóż wypada chyba tylko życzyć Peterowi podczas pracy nad albumami samego wkurwienia. Album, co w ostatnich latach jest normą, był nagrywany w białostockim Hertz’u. Można co prawda trochę zatęsknić za bardziej obskurnym soundem ale nie ma sensu przecież zaprzeczać, że mamy jednak XXI wiek i lata doświadczeń Peter ma za sobą. Całość jeszcze idealnie domyka okładka zdobiąca nowy longplay. Kiedy ją ujrzałem po raz pierwszy moje skojarzenia pobiegły od razu ku okresowi najlepszych płyt Vader z początku lat 90-tych. Jak się miało, po premierze, okazać słuszne to były skojarzenia. Vader wrócił i pozamiatał konkretnie. Słucham tego albumu jak szalony. Będziecie mieli tak samo.
Lista utworów:
1. Ultima Thule
2. Return To The Morbid Reich
3. The Black Eye
4. Come And See My Sacrifice
5. The Seal
6. Only Hell Knows
7. I Am Who Feasts Upon Your Soul
8. Don’t Rip The Beast’s Heart Out
9. I Had A Dream?
10. Lord Of Thorns
11. Decapitated Saints
12. They Are Coming
13. Black Velvet And Skulls Of Steel
Ocena: 10/10