Broken Betty
(20 lipca 2011, napisał: Paweł Denys)

Broken Betty to młody zespół, który coraz mocniej zaznacza swoją obecność na scenie rockowo-metalowej w Polsce. Po wydaniu znakomitej płyty " The Sorry Eye" czas na kilka słów od zespołu.
Paweł Denys: Na początek gratulacje za debiutnacki album przyjmijcie ode mnie. "The Sorry Eye" to potężna dawka znakomitego rocka zmieszanego ze stonerem. Jak się tworzy takie cacka?
BB: Dzięki, jest nam naprawdę miło, że album spotyka się z tak pozytywnym odbiorem. Nie mieliśmy specjalnej recepty na jego napisanie i nagranie – jedynie ogólne założenia, reszta wyszła "w praniu"
PD: Już pierwszym mini albumem pokazaliście, że drzemie w Was duży potencjał. Na "The Sorry Eye" już w pełni rozwineliście skrzydła. Duża wyobraźnia Was cechuje a jednocześnie piszecie swoje utwory tak aby potencjalny słuchacz nie znudził się po kilku przesłuchaniach albumu. Jak powstaje Wasza muzyka?
BB: W samym pisaniu kawałków nie ma chyba u nas nic specjalnie rewolucyjnego. Większość utworów na EPce rozwinęła się z pomysłów, które ktoś przynosił z domu. "The Sorry Eye" to z kolei głównie pomysły, które powstały podczas jednego długiego jam session. Nad aranżem zazwyczaj pracujemy wspólnie. Nigdy nie mieliśmy ambicji, żeby grać ekstremalnie ciężko, ekstremalnie szybko, technicznie, perfekcyjnie itp – nie jesteśmy kapelą, która spędza długie godziny w sali prób nad szlifowaniem warsztatu. Ten czas praktycznie w całości poświęcamy komponowaniu i aranżowaniu. Z założenia jesteśmy zespołem demokratycznym – każdy może krzyknąć veto, każdy może mieszać komuś innemu w partiach instrumentu. Mimo to nie ma zbyt wielu kłótni, bo mamy chyba takie same podejście do muzyki.
PD: Teraz pytanie prosto z mostu: Dlaczego nie macie jeszcze kontraktu z jakimś poważnym labelem a Waszych reklam nie ma w każdym magazynie muzycznym w Polsce? Nie było chętnych czy też macie tak wielkie wymagania?
BB: Wiesz, w dzisiejszych czasach wydawanie muzyki nie jest już tak intratnym biznesem jak 15 lat temu. Sprzedaż płyt spadła na łeb, a jednocześnie kapel na dobrym poziomie jest dużo więcej niż kiedyś. Dlatego to zespół musi udowodnić, że jego muzyka jest warta tego, by w nią inwestować. Tak też jest i w naszym przypadku. EPka była dla nas pierwszym krokiem do zaistnienia w świadomości ludzi – i to się chyba udało. Nie ukrywam, że mamy nadzieję na dotarcie z The Sorry Eye do jeszcze większego grona odbiorców – i na pewno będziemy starać się o profesjonalne wsparcie.
PD: Mam nadzieję, że niedługo będzie o Was bardzo głośno. Chociaż już teraz jak ktoś chce dotrze do Was bez błądzenia. Gracie dość dużo koncertów. Czego potencjalny fan może spodziewać się po Waszych gigach no i gdzie w 2011 roku będzie można Was ujrzeć?
BB: W tej chwili na pewno będziemy skupiać się na promowaniu The Sorry Eye. Na koncercie premierowym w gdyńskim Uchu zagraliśmy ją całą od początku do końca, co dla niektórych było dość kontrowersyjne. Sądzę, że na kolejnych koncertach będziemy starali się nieco bardziej zróżnicować set – ale nie mamy jeszcze konkretnego planu. Na żywo brzmimy na pewno inaczej niż na płytach – tak przynajmniej mówią, myślę, że warto się przekonać samemu. Co do planów koncertowych, zostaliśmy zaproszeni do udziału w 3miasto atakuje Tour, które planowane jest na połowę września/początek października tego roku. Obejmie na pewno wszystkie większe polskie miasta, choć szczegółowego rozkładu jazdy jeszcze nie znam. Gwiazdą trasy będzie Pneuma, promująca swój nowy album, poza tym zagrają też nasi koledzy z Psychollywood i Empire. O szczegółach tej trasy, i wszystkich innych koncertach na pewno będziemy informować na bieżąco na naszym profilu FB: facebook.com/brokenbetty.
PD: Broken Betty to trzech gości. Tylko tyle i aż tyle. Mieliśmy już trochę w historii rocka trzy osobowych zespółów. Czy jakiś był inspiracją do tego aby grać we troje czy też zwyczajnie tak wyszło?
BB: Z Dziablasem znam się prawie 13 lat. Gdy zakładaliśmy Broken Betty, byliśmy już po różnych epizodach w innych zespołach i z innymi muzykami. Niestety więcej tam było gadania niż grania, dlatego postanowiliśmy zrobić coś na własny rachunek. Mieliśmy swoją wizję kapeli, którą chcieliśmy rozwinąć bez konieczności ciągłych kompromisów. Dlatego też, razem z Jackiem (bratem Dziablasa) za bębnami zaczynaliśmy w trójkę. I okazało się, że takie granie ma sporo zalet – zyskaliśmy na pewno na selektywności brzmienia, a brak drugiej gitary, zazwyczaj obecnej przy takiej muzyce, nie był u nas specjalnie odczuwalny. Dziablas "z wykształcenia" jest gitarzystą, i gra na basie w bardzo gitarowy sposób, dodając sporo ciężaru na żywo. Gdy za garami usiadł Seba, wszystko zaczęło nabierać rozpędu i nie mieliśmy tak naprawdę specjalnej potrzeby poszerzać składu. Ale nie można wykluczyć, że takie coś kiedyś nastąpi – jeżeli uznamy, że nasza muzyka może na tym zyskać.
PD: W muzyce Broken Betty słyszalne jest wiele inspiracji. Ja słyszę tu i Queens of The Stone Age i Kyuss ale i nasze rodzime Corruption jednak to tylko wierzchołek góry lodowej bo z drugiej strony słychać w Waszej muzyce inspiracje tuzami grunge taki jak Alice in Chains i Soundgarden. Osobiście w tych agresywniejszych utworach słysze inspirację Mastodon i Light Pupil Dilate. Jak Waszym zdaniem to wygląda? Czym się inspirujecie no i czy dobrze słyszę?
BB: Oczywiście Kyuss i QOTSA ( w szczególności pierwsze 3 płyty) to dla nas nieustająca inspiracja. Jednym z powodów założenia BB było zamiłowanie do szeroko pojętego stoner rocka, wtedy nie było głośno o zbyt wielu rodzimych kapelach, grających w tym stylu – może za wyjątkiem wspomnianego Corruption. Jednocześnie równie ważni dla nas byli wtedy Melvins i Helmet – granie teoretycznie mocno zakorzenione w grunge, ale też masywne, miejscami melodyjne a miejscami nieprzystępne. Osobiście bardzo lubię i cenię Mastodon, ale jeżeli słyszysz ich echa w naszej muzyce, to musi to być dlatego, że oni sami też czerpią garściami z Melvins :) Szczerze mówiąc pierwszy raz usłyszałem od Ciebie o Light Pupil Dilate, muszę przesłuchać – pewnie Dziablas wie o co biega, on ma szersze horyzonty jeżeli chodzi o takie granie. Wracając do inspiracji – jesteśmy i pewnie jeszcze długo będziemy kojarzeni z grunge, choć dla mnie osobiście to nie termin do końca spójny muzycznie – wolę chyba mówić o amerykańskiej muzyce alternatywnej z przełomu lat 80/90tych. W okresie poprzedzającym pisanie materiału na The Sorry Eye słuchaliśmy też sporo zupełnie innej gatunkowo muzyki. Swoje piętno na pewno odcisnęły na nas trasy z Blindead i Tides From Nebula, czyli brzmienia sludge/post rockowe. Poza tym alt country w wykonaniu Davida Eugene Edwardsa, czyli 16 Horsepower i Woven Hand, które skłoniło mnie ostatecznie do sięgnięcia po gitarę slide. Transowe groove i przestrzenne brzmienie z płyty Jalamanta Branta Bjorka. Pewnie można by jeszcze wymienić parę innych. To brzmi banalnie, ale staramy się nie ograniczać w czerpaniu z różnych gatunków.
PD: O czym traktują teksty w Broken Betty? Gdzie szukacie inspiracji do ich tworzenia?
BB: To pytanie najlepiej zadać Dziablasowi, bo to on głównie pisze teksty. U nas powstają one na końcu, i są niejako dopasowywane do istniejącej już linii melodycznej wokalu – dlatego też duże znaczenie mają brzmienia konkretnych fraz. Co nie znaczy, że są bezsensownymi zlepkami słów – staramy się, żeby były to zamknięte, dopracowane formy. Zdecydowanie bardziej stawiamy na klimat niż na przekaz. Choć faktycznie jest tak, że tematyką większości są szeroko pojęte stosunki międzyludzkie, w tym damsko-męskie, zazwyczaj w krzywym zwierciadle.
PD: Na razie to by było na tyle. Ostatnie słowo dla Was zostawiam na jakąś błyskotliwą autoreklamę. Pozdrowionka ślę.
BB:Nigdy nie byliśmy zbyt dobrzy w autoreklamie, mogę chyba tylko zaprosić do zapoznania się bliżej z Broken Betty – wszystkie płyty dostępne są do darmowego odsłuchu w sieci. Mamy nadzieję, że nie będzie to zmarnowany czas. Dzięki za wywiad i pozdrowienia!
