Lamentation #12
(18 lipca 2011, napisał: Prezes)

(rok: 2000, język: angielski, stron: 36, format: A4, druk)
Szczerze mówiąc węgierski Lamentation zine nie zrobił na mnie jakiegoś większego wrażenia. Owszem, wygląda toto bardzo ładnie i profesjonalnie – czytelny druk, fajnie wkomponowane w tekst grafiki i akuratna czcionka, ale pod względem merytorycznym jest już znacznie gorzej. Wywiady są krótkie, powierzchowne i z reguły raczej nieciekawe. Znajdziemy tutaj zarówno rozmówki zespołami z głębokiego podziemia, jak i z tymi bardziej znanymi (Nile, Thanatos). Te pierwsze mają oczywiście jakieś tam walory informacyjno-poznawcze, ale ogólnie i z jednych i z drugich wieje nudą. Może więc lepiej będzie z reckami? Na okładce edytor szumnie obwieszcza, że jest ich ponad 420, czyli całkiem sporo. No i faktycznie jest ich cała masa, z tym, że większość z nich zamyka się w dwóch-trzech zdaniach. Wiadomo – czyta się to bardzo szybko i sprawnie, ale czasami aż prosi się o rozwinięcie tematu. Niestety poza wywiadami i reckami w Lamentation nie ma już absolutnie żadnych innych tekstów… ogólnie jest więc bardzo przeciętnie…
