Exhalation – Whorecaust
(30 czerwca 2011, napisał: Prezes)
Panowie z Exhalation mają u mnie od dzisiaj przydomek „Rozpierdalacze”. Bez dwóch zdań ich nowe dzieło, a w zasadzie debiutancka płyta, po prostu roz-pier-da-la. „Whorecaust” to esencja metalowej jazdy, i to nie tej grzecznej, ładnie opakowanej, ale tej brudnej, śmierdzącej zgnilizną i wódką. Nie ma chyba sensu bawienie się w jakiekolwiek szufladki w przypadku tego zespołu. Nasze śląskie ziomki napieprzają po prostu chory ze wściekłości metal i to chyba powinno wystarczyć. Tutaj nie ma przebacz. Wprawdzie od czasu do czasu pojawiają się zwolnienia, a nawet coś na kształt lirycznej zadumy (ah ten basik w „What It is to Come” – hehe), ale wszystko to jest jedynie małym odpoczynkiem przed jeszcze bardziej agresywnym, dźwiękowym atakiem. Płyta trwa jedynie pół godziny, z czego sporą część zajmują intra (momentami jakby zbyt długie), ale jest to materiał tak intensywny, że większej dawki średnio przywykłe do metalu uszy mogłyby po prostu nie zdzierżyć. Dla tych bardziej porytych jednostek (do których muszę zaliczyć także siebie) „Whorecaust” będzie półgodzinną ucztą, lekarstwem na zszargane popową papką uszy. To czysty hołd dla pierwotnego, wściekłego metalu, który cały czas żyje właśnie dzięki takim zespołom. Melodyjek pięknych i czystych wokali tutaj brak, są za to takie killery jak „Martwy za życia” – chwytliwe, ale też bezpośrednie, walące prosto w pysk. Nie miałem jeszcze okazji sprawdzić tego w praktyce, ale domyślam się, że na żywca ten materiał po prostu niszczy… I tyle w tym temacie. Polecam!
Lista utworóó
1. Act of Terror
2. Shatter Life with Smile upon Your Face
3. Zaglada
4. Down with the Cross
5. Prophet of Pain
6. What It is to Come
7. Exhalation
8. Martwy za Zycia
9. Evil Dead (Death cover)
Ocena: +8/10