Choć kapela ta działa nie od dziś a na swym koncie ma już 5 pełnych albumów, 2 splity i 2 epki to ja muszę przyznać szczerze, iż pierwszy raz spotkałem się z ich twórczością. Jak na razie nie miałem okazji odsłuchać ich poprzednich albumów(być może niebawem to nadrobię) więc ciężko będzie mi się odnieść do ich wcześniejszych osiągnięć. Ale może to i dobrze bo dzięki temu w pełni obiektywnie będę mógł ocenić ich najnowszą płytę skupiając się tylko i wyłącznie na niej. A więc nie przedłużając… Na początek mamy półtora minutowe intro. Po nim następuje jakby mocne pierdolnięcie… Jest szybkie wejście na garach i po chwili włączają się gitary. Stopy zasuwają, wszystko niby fajnie ale po wielokrotnych przesłuchaniach nie znalazłem nic specjalnie ciekawego w żadnym momencie tej płyty. Jest prędkość, jest rytmika, jest agresja ale wszystko to jest jakby zrobione wedle ściśle określonego schematu. Nie brakuje również solowych popisów gitarowych aczkolwiek one także w żaden sposób nie zrobiły na mnie wrażenia i może to przez to że w tle leciały właśnie te nijakie riffy. Swoją drogą mieszanie stylów mało komu wychodzi na prawde dobrze a tu mamy właśnie mieszanine deathu z blackiem tyle, że bez jakiejkolwiek wyrazistości czyli inaczej pisząc, style zostały połączone w sposób taki, iż w zasadzie to nie ma tu wyczuwalnego ani wyraźnego blacku ani wyraźnego deathu. Jest jedynie znienawidzona przeze mnie w muzyce nijakość. Słychać co prawda, że chłopaki z Aurora Borealis mają spory potencjał ale niestety tylko od strony technicznej bo od strony twórczej to jest już gorzej.
Lista utworóó
1. Our Legacy
2. Crucible of Creation
3. Formation
4. Stygian Depths
5. A Creature Called Human (Among Other Things)
6. The Evolution After Evolution
7. The Only Space Race That Matters
8. Beyond the Oort Cloud
9. Tearing Holes in the Fabric of Time
10. Prelude to Cessation
11. The Rebirth
Ocena: 5/10