Rutonkantaja – Nature Mysticism
(29 marca 2011, napisał: Prezes)

Słucham tego i słucham ale jakoś wsłuchać się nie mogę. Słuchałem tego materiału już wiele razy, w różnych okolicznościach, ale zazwyczaj nie wzbudzał we mnie jakichś większych emocji (czy to pozytywnych czy negatywnych). Zacznijmy od tego, że Rutonkantaja to projekt Narqatha, czyli gościa znanego z takich zespołów jak chociażby Wyrd, Azaghal czy recenzowanego jakiś czas temu przeze mnie Svartkraft. Tutaj wielkiej filozofii nie ma. "Nature Mysticism" to prosty jak umysły niektórych naszych parlamentarzystów black metal, podany w tej wolniejszej, depresyjnej formie. Gitary płyną sobie dość swobodnie, wygrywając kilka nostalgicznych riffów na krzyż, od czasu do czasu dodając do tego nieco melodii. Perkusista tłucze w bębny dość monotonnie, a wokal to jednostajny, wisielczy skrzek, przeplatany gdzieniegdzie czystym śpiewem. Oczywiście wszystko to ku chwale Mateczki Natury. Dla mnie takie granie jest zbyt jednostajne i na dłuższą metę po prostu niestrawne, szczególnie gdy mamy do czynienia z wałkami trwającymi blisko piętnaście minut! Na "Nature Mysticism" najbardziej zainteresował mnie zabarwiony z lekka folkowo utwór „The Misanthrope”. W moim przypadku jednak ten album zdał egzamin jedynie jako podkład pod dobrą książkę. Spośród twórczości Narqatha zdecydowanie bardziej wolę wspomniany już wyżej Svartkraft. Takie granie ma jednak swoich fanów i oni z pewnością się tym materiałem zainteresują.
Lista utworóó
1. Intro
2. To the Gallows
3. Epäluoma
4. The Ghost of Lake Neros
5. The Misanthrope
6. Nature Mysticism
7. Lausumaton
Ocena: 5/10
