Mirrordead – Memories Bring Pain
(28 marca 2011, napisał: Prezes)
Takich zespołów jak młody bielski Mirrordead nie ma na naszej scenie zbyt wiele, no chyba że to ja ich nie dostrzegam… Chłopaki ze swoją muzyką próbują bowiem wkomponować się w bardzo ogólne ramy metalu nowoczesnego. Nie chodzi mi jednak o instrumentarium, czy dodawanie do swojej twórczości nietypowych elementów takich jak sample czy syntezatory, lecz o formę. Po prostu na „Memories Bring Pain” bielszczanie czerpią dość mocno z muzyki, która jeszcze dwie dekady temu praktycznie nie istniała. Nie jest jednak tak, że ich twórczość można by wrzucić do jakiegoś jednego konkretnego worka. Ta płyta łączy wpływy, które dla metalowego ortodoksa, wychowanego w latach 80. byłyby raczej nie do przyjęcia. I tak mamy tu trochę nowoczesnego thrashu spod znaku Sepultury, Soulfly czy nawet Pantery, nieco agresywnego death core’a a nawet elementy hard core’owe. Pojawiają się także motywy, charakterystyczne dla (szczególnie amerykańskich) kapel metal core’owych. Główny nacisk kładziony jest tutaj nie na szybkość, czy agresję, lecz na ciężar. Co jakiś czas pojawiają się dołujące break downy a gitarzyści częściej niż zwykle dopuszczają do głosu dobrze pracujący bas. Plusem są tutaj także bardzo solidne, choć nie częste melodyjne solówki, z których zdecydowanie najlepiej prezentuje się ta z utworu „I H8 that Bitch” (przypomniał mi się stary In Flames). Wszystko to okryte jest bardzo zróżnicowanymi wokalami Lorda Tatonia. Trzeba przyznać, że gość gardło ma dość wszechstronne (growle, screamy…), chociaż mnie jakoś średnio przekonały jego partie czysto śpiewane.
Jak już wcześniej wspomniałem metalowi ortodoksi z pewnością muzyki Mirrordead nie pokochają, ale wszyscy otwarci na nowocześniejsze formy metalowej sztuki mogą spokojnie zmierzyć się z tą płytą.
Lista utworóó
1. Starscream
2. CYa in Hell
3. Bubble Gum
4. I H8 that Bitch
5. Inside the Core
6. Moment I Prefer to Die
7. Bravecrowd
8. T-U Ion Lover
9. Forgotten Memory
10. Funny Story
Ocena: 7/10