Presidents Of Noise – No Revolution
(6 stycznia 2011, napisał: Kozioł)

„To nie RMF, to nie Hity Na Czasie. Nie gramy jazzu, nie gramy reggae ani disco. Gramy to, co chcemy. Robimy hałas.„ – zdanie to pozwoliłem sobie wyciąć z oficjalnego profilu MySpace zespołu. O ile opis ten może przygotować konsumenta na twór wypełniony chaotycznym natłokiem wszystkich możliwych dźwięków, w rzeczywistości mija się to nieco z prawdą. Owszem, Presidents of Noise gra muzykę bardzo ciężką i szybką zarazem, jest ona jednak w pewnym stopniu uporządkowana, która to cecha wyjmuje ją z szufladki oznaczonej hasłem ‘hałas’ i umieszcza ją w innej, zatytułowanej ‘hałas kontrolowany’. Jako że opis ten brzmi trochę niejasno, postaram się wyłuskać całą sprawę.
Wrocławska grupa gra bardzo ciężką odmianę metalu, zawierającą zarówno elementy techniczne (perkusja) jak i – w większości – muzyki typu ‘hardcore’. Jako że bębny wymieniłem jako pierwsze, skupię się wpierw na nich. Muszę przyznać, że Tamak (perkusista) wykazał się na albumie ‘No Revolution’ bardzo przyzwoitym poziomem grania. Pera jest bardzo równa, mocna i niezatarta (wyraźna). Skrzętnie radzi sobie z prowadzeniem reszty instrumentów, nierzadko wybija się buczącą, mocarną ‘stopą’ nadając utworom głębi i ciężkości. Instrumenty strunowe nie wybijają się raczej niczym nowatorskim, co nie znaczy oczywiście, że prezentują się słabo. O ile pera stanowi rusztowanie ciała, o tyle gitary są całym mięchem owijającym szkielet. Kędzior i Rem (gitarzyści) wprawnie oplatają swoimi partiami przewodnie bębnienie. Dźwięki są grube, mocne i porywające. Może trochę za mało tu ostrości, czegoś co wbije w uszy słuchacza stalowe, zimne szpile przedzierające mózg jak gąbke… no ale powiedzmy, że to jeden z elementów ‘na przyszłość’. Wokalnie byłbym zdolny wystawić 8/10 ALE… podczas osłuchiwania albumu wychwyciłem z wielkim bólem serca tak zwaną partię ‘wysoką’…. Nie raz pisałem, że zabiegi tego typu wywołują u mnie migrenę, tak więc żałuję, że grupa nie uniknęła tej wpadki. No ale ja to ja, innym się może podobać.
Wrocławiacy swój pierwszy krok w postaci ‘No Revolution’ wykonali. I jest to krok, zaiste, wcale niemały. Nie wiem, co takiego jest w powietrzu wrocławskim, że tyle dobrych kapel z niego korzysta, ale dopóki tak się będzie działo, to nie dbam o to.
Lista utworóó
1. Cigarette Break
2. No Revolution
3. Pirytes
4. Guzzler
5. Wake up dead
6. NRG vampire
7. Nightmare
8. Metal supply point
9. Bin your planet
Ocena: 8/10
