Impureza – La Iglesia Del Odio
(3 listopada 2010, napisał: Prezes)
Od czasu, gdy kilka lat temu usłyszałem po raz pierwszy ten zespół (a był to split z włoskim Hateful i naszym Hellspawn), wprost nie mogłem doczekać się ich pełnowymiarowej, debiutanckiej płyty. Latka mijają, Impureza wydawała różne nowe demka i splity, ale jakoś pełnego wydawnictwa nie było… Na całe szczęście w końcu się doczekałem! Kilka miesięcy temu za sprawą Snakebite Productions Francuzi wydali album „La Iglesia Del Odio”. Oczywiście tak szybko jak tylko to było możliwe położyłem na nim swoje spocone łapska, by przekonać, się co też tam nowego wysmażyli panowie Żabojady. Drżącymi rękoma wkładam płytę do odtwarzacza i …rozczarowanie! Na osiem zamieszczonych na płycie kompozycji pięć już wcześniej słyszałem! No nieźle przygrali w pręta! Miałem nadzieję, na nową porcję tych masakrujących dźwięków a tu raptem trzy nowe wałki… No cóż trza brać to co jest i nie narzekać. I dlatego w tym miejscu moje narzekania się kończą. Ta album to po prostu mistrzostwo! Wszystkim niezorientowanym tłumaczę, że Impureza to taki francuski zespół, który łączy death metal z… elementami flamenco. Tak, tak, dobrze czytacie. Muzyka tych kilku Francuzów opiera się w głównej mierze na łączeniu mocarnego, mrocznego death metalu z klasycznymi motywami, charakterystycznymi dla zjawiska kulturowego, jakim jest hiszpańskie flamenco. Wyobraźcie sobie potężne, wgniatające w ziemię riffy, ultra szybkie solówki poparte blastami, obok delikatnych dźwięków gitary hiszpańskiej czy kastanietów. Może brzmi to dziwnie, ale efekt jest naprawdę piorunujący, przynajmniej dla mnie. Dodawać chyba nie muszę, że wszystkie wokalizy są w języku hiszpańskim, ale innego tu sobie po prostu nie wyobrażam. Oczywiście muzyka Impureza to nie tylko ciekawy pomysł na połączenie dwóch tak różnych przecież gatunków. Na „La Iglesia Del Odio” znajdziemy świetnie zaaranżowane, dokładnie przemyślane kompozycje i pokaz najwyższych umiejętności instrumentalnych. Nawet wyjmując z tego materiału wszystkie te „hiszpańskie” motywy, nadal byłby to bardzo dobry, death metalowy album. Jak dla mnie jest to jeden z lepszych krążków 2010 roku. Szkoda tylko, że nowych utworów jest tutaj tak mało. Chyba na kolejne premierowe kawałki Impureza przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać i tyle… Na razie pozostaje biczowanie się dźwiękami „La Iglesia Del Odio”… oczywiście w pozycji klęczącej!
Lista utworóó
1. El Gitano Maldito
2. Marranes
3. La Luz de la Luna Negra
4. Besar la Mano Del Infame
5. Las Iglesias Del Odio
6. Y Corre la Sangre
7. La Checa Del Perverso
8. En el Deserto de la Creencia
Ocena: +9/10