Tej kapeli chyba nikomu przedstawiać nie trzeba. Throneum to nazwa znana i szanowana nie tylko w naszym podziemiu, ale praktycznie już na całym świecie. Na ich temat zostało napisane i powiedziane już tyle, że właściwie nie ma już nic do dodania. Nazwa tego zespołu w sposób bezpośredni może być określeniem definicji starego, chamskiego, ale też niesamowicie autentycznego death metalu. W ich muzyce niewiele się zmienia bo też niewiele zmienić się może. Oni przecież nie szukają nowych horyzontów w death metalu, tylko cały czas obracają się w kręgu tych samych, archaicznych dźwięków, które zresztą idealnie do nich pasują. Po prostu nie wyobrażam sobie by Throneum nagle zaczęło napieprzać blasty w niewiadomo jakich prędkościach i sadzić gęste, ultraszybkie i połamane technicznie riffy. Ich zadanie jest proste: napierdalać ile wlezie i tyle. Jedynymi zmianami jakie tutaj zaobserwowałem, w stosunku do ich poprzednich wydawnictw są: minimalne zwolnienie kompozycji i czystsze, nieco mniej surowe niż zazwyczaj brzmienie. Fanom nowszych odmian death metalu taka muzyka może nie wejść tak łatwo, ale ja łykam ją bez popitki. Dla mnie „Deathcult Conspiracy” to kolejny (który to, liczy ktoś? hehe), bardzo dobry materiał bytomian, którzy od wielu już lat nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Może nie jest to coś na miarę mojego ulubionego „Mutiny of Death”, ale i tak płyta ta reprezentuje poziom, który jest nieosiągalny dla większości death metalowej młodzieży.
Lista utworóó
1. Abyss of the Underground
2. Fatal Resurrection
3. Bloody Sacifice for the Morning Star
4. Rituals of Fire and Sulphur
5. The Devil’s Oath
6. His Shadow
7. Wizzard’s Testimony
8. Necroworld Storms
9. Stone Faces of Ungods
Ocena: +8/10