Nerlich – Innards
(5 lipca 2010, napisał: Prezes)

Ostatni raz miałem styczność z tym fińskim zespołem przy okazji splitu „Embalmed Madness” z 2005 roku, więc dość dawno. Z tego jednak co pamiętam, to zarówno na tym splicie, jak i na wcześniejszych demkach, Finowie prezentowali solidny, śmierdzący stęchlizną death metal w starym dobrym stylu. Po drodze przegapiłem gdzieś ich debiutancki krążek „Defabricated Process”, dopiero niedawno wpadła mi w łapy kasetowa wersja ich ostatniej EP’ki, noszącej tytuł „Innards”. Na materiał ten składają się cztery właściwe utwory plus jeden kawałek bonusowy. Szczerze mówiąc muzyka tego zespołu chyba wiele się nie zmieniła. Nadal hołdują bogom starej szkoły death metalu, i to zarówno tym amerykańskim, jak i skandynawskim. Brudne, smoliste brzmienie, średnie i szybkie tempa, chore solówki i niewielkie ilości blastów. Niby nic nowego, a mimo to cały czas robi wrażenie! Szczególnie podobają mi się tutaj dwie rzeczy. Ten mroczny, grobowy wręcz klimat (potęgowany brzmieniem) i całkiem niezła , niezależna od gitar praca basu. Nie ma się co więcej rozwodzić,” Innards” to po prostu solidny kawał death metalowej jazdy dla starych ortodoksów hehe… Szkoda tylko, że ten materiał będzie chyba ostatnim, bo z tego co udało mi się dowiedzieć, to zespół ten przestał istnieć.
Lista utworóó
1. Innards
2. Sinister Deprivation
3. Hard Days of Dismemberment
4. Altered Form of Life
Ocena: +7/10
