Puddle Of Mudd – Come Clean
(4 grudnia 2004, napisał: FATMAN)
Czy można mieć lepszy start niż ten zespół? Moim zdaniem będzie o to trudno. Duży budżet na płytę, poparcie MTV i co chyba nawet ważniejsze Fred’a Durst’a z Limp Bizkit. Chyba większość współczesnych rockowych tworów chciałoby wydać swój debiut z takimi sojusznikami za plecami i w takich warunkach. Jednak czy to ludzie wspierający kapele decydują o jej poziomie? Nie i właśnie na przykładzie „Come Clean” widać to więcej niż dobrze.
Niektórzy może powiedzą, że się czepiam. Przecież na albumie znalazło się wiele przebojów. Jest przecież zadziorny „Control”; spokojny wręcz trochę wyciszony „Drift & Die” czy też hymn połowy samców „She Hates Me”. Ba, jest jeszcze wzruszająca ballada „Blurry” przy, której prawie każdej panience robi się ciepło. Można powiedzieć, czego się Pulpet czepiasz?! Nie wszędzie musi być szatan i piekło! Tak, to prawda, ale jednak czy w waszej głowie pozostała jakaś ciekawa zagrywka czy melodia po obcowaniu z „Come Clean”? Wątpię. Całość jest do tego stopnia bez barwna, wypolerowana i ugrzeczniona, że nawet gitary jadące na solidnym przesterze brzmią jak jakieś popisy dwunastolatka z przyklasztornej podstawówki.
Sztucznie nadmuchany rockowy boys band nagrał podróbkę rzetelnej rockowej płyty. Dobra promocja i ludzie wszystko kupią. Plecy zespół ma, ale nic innego w ich wypadku nie widać. Smutne, ale prawdziwe. Nawet patykiem bym tego nie dotknął…
Lista utworóó
1. Control
2. Drift & Die
3. Out Of My Head
4. Nobody Told Me
5. Blurry
6. She Hates Me
7. Bring Me Down
8. Never Change
9. Basement
10. Said
11. Piss It All Away
12. Control (Acoustic)
13. Control Video (data track)
Ocena: +2/10