Tesserakt – The Unknown

(24 listopada 2009, napisał: Prezes)


Tesserakt – The Unknown

Taka muzyka nieczęsto gości w moim odtwarzaczu… Nie żebym jakoś specjalnie nie trawił takich łagodniejszych rockowo-metalowych dźwięków, po prostu zdecydowanie bardziej siada mi brutalniejsza muza. I to właśnie dlatego mogę z czystym sumieniem przyznać, że materiał „The Unknown” jest pozycją godną uwagi. Słucham tego albumu już od dobrych kilku miesięcy i jakoś mi się jeszcze nie znudził… Ale zacznijmy od początku… Tesserakt to kapela, która pochodzi ze Stalowej Woli i tworzy muzykę z pogranicza progresywnego rocka i metalu. I tutaj mała niespodzianka… „The Unknown” to album w pełni instrumentalny. I muszę przyznać, że w tym przypadku brak wokalisty nie jest żadną wadą, wręcz przeciwnie, jest głównym atutem Tesserakt. Dzięki temu, że nie rozprasza nas żaden przypadkowy śpiewak, możemy skupić się na, nieraz bardzo skomplikowanych, partiach gitary, basu, perkusji i… skrzypiec. Tak, tak – skrzypiec! We większości utworów ten właśnie instrument, na równi z gitarą, popycha całą akcję do przodu. I wcale nie jest tutaj potrzebny wokal. Nawet bez niego zespół doskonale radzi sobie z przekazywaniem przeróżnych uczyć i emocji. Raz czuć napięcie i nerwowość, innym razem znowu złość, smutek czy melancholię, pojawiają się nawet momenty wesołe i optymistyczne (np. „Ultrarozpiedalator”, który jawnie nawiązuje do pewnych bardziej znanych kapel). Nie jest to jednak żadne, sklecone naprędce, przypadkowe jammowanie. Wszystkie kompozycje są dobrze przemyślane i solidnie zaaranżowane. Czasami bardzo częste zmiany temp i niektóre łamańce rytmiczne mogą wprowadzać słuchacza w niezły zamęt. Jednak dzięki takim właśnie zagrywkom ten materiał jest jeszcze bardziej interesujący. Mogłoby się wydawać, że skoro jest to album instrumentalny to będziemy tu mieli jeden wielki popis gry na poszczególnych instrumentach… I owszem, w przeciągu trwania całej płyty doskonale słychać świetne przygotowanie techniczne poszczególnych muzyków, nie jest to jednak żadne solówkowe popisywanie się… Są momenty trudne i skomplikowane, zahaczające nawet o wirtuozerkę, ale są także motywy bardzo chwytliwe, które od razu, przy pierwszym przesłuchaniu wpadają w ucho. Całości słucha się więc naprawdę przyjemnie, i to nie jako jakiś tam muzyczny wybryk, tylko jako coś do czego można spokojnie wracać. Jak dla mnie Tesserakt jest doskonałą odskocznią od agresywnej, brutalnej jazdy, jaka zazwyczaj nawiedza moje głośniki. Polecam i czekam na więcej!
Lista utworóó
1. Ultrarozpierdalator
2. Inferno
3. 111
4. Pieta Zeusa
5. Mist
6. Battle Royale
Ocena: -8/10

divider

polecamy

Pincer Consortium – Geminus Schism Ironbound – Serpent’s Kiss Königreichssaal – Psalmen’o’delirium Meat Spreader – Mental Disease Transmitted by Radioactive Fear
divider

imprezy

Grima w Krakowie – Nightside Tour 2025 Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Imperial Age w Krakowie – symfoniczny metal w Klubie Gwarek Esprit D’Air – koncert w Klubie Studio Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Kierunek: Północ – Taake i goście na trzech koncertach w Polsce Death Confession 1349 i ich goście w Krakowie Unholy Blood Fest IV – Toruń Wizjonerzy z Blood Incantation wystąpią w Warszawie i Krakowie! The Unholy Trinity Tour 2025
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty