MachineGun #1
(22 października 2009, napisał: Prezes)
Tego typu wydawnictwa są jakby połączeniem idei webzinów i tradycyjnych fanzinów. Publikowane są w Internecie, jednak przyjmują formę zinów papierowych (zapisane w formacie PDF). Kto chce może więc niszczyć oczy przed komputerem, a kto woli tradycyjne metody pozyskiwania informacji o Podziemiu może sobie to wydrukować i zabrać ze sobą do kibla… Taki właśnie jest zine Machinegun, czyli całkowicie nowy twór na naszej scenie. Wyglądem przypomina toto w pełni profesjonalne pisma. Bardzo schludny skład, duża i czytelna czcionka oraz sporej wielkości zdjęcia i różnokolorowe tła. Graficznie jest więc cycuś-glancuś. Trochę gorzej wypada zawartość merytoryczna. Wywiady są zazwyczaj krótkie, kilku lub kilkunasto pytaniowe i zazwyczaj bardzo powierzchowne. Tego typu ‘rozmówki’ także bardziej pasują mi do oficjalnej prasy kolorowej, niż do promującego podziemie zina. Szczytem jest już mini pogawędka z Lordem Vaderem Peterem, z której praktycznie nic nie wynika. Żadnych pozytywnych emocji nie wzbudzają we mnie także prezentacje zespołów, które są niczym innym, jak tylko przedrukami biografii napisanych przez te zespoły. Sytuację ratują tylko recenzje. Te są naprawdę rzeczowe i nieźle napisane, szkoda tylko, że nie ma ich zbyt wiele. Całość łyka się więc błyskawicznie. Człowiek nawet dobrze nie rozsiądzie się w fotelu a tu już ziniacz skończony… Mam jednak nadzieję, że za małą objętością pójdzie także duża częstotliwość bo z tego co wiem to drugi numer już jest gotowy, a trzeci właśnie ‘się robi’… Na razie jednak jest średnio.