Terrordome – Shit Fuck Kill
(8 czerwca 2009, napisał: Furik)

Piękna sprawa ten Terrordome.”Shit Fuck Kill„ zaskoczyło mnie bardzo pozytywnie. Gdzieś wyczytałem, że panowie grają połączenie thrashu z grindem. Hmmm… tego jeszcze nie spotkałem. Wydawało by się, że te style nie bardzo ze sobą współgrają, a tu miła niespodzianka. Od dzisiaj już wielce oświecony, dumnie będę kroczył przez życie i miażdżącym spojrzeniem wybijał ludziom z głów zabobony. Chłopaki z Terrordome to dopiero pokazali klasę! Nieważne jaki to styl, to ma jednym ciosem powalać i tak się dzieje! Już od samego początku płyty (no może oprócz intra) można pobujać głową to w rytm muzyki, to z podziwu. Co raz pojawiają się szybkie soczyste partie, przyprawiające o banana na ryju. Tylko 14 minut zabawy, a jednak te 8 kawałków wystarczy aby porządnie przetrzepać dupsko. Chłostanina bez litości zapodawana jest w ogromnych dawkach. Szalejąca perkusja plus ścinające z nóg partie gitar wpełzają uszami i robią papkę z mózgu. Na dokładkę chory wokal, dzięki któremu mogło by się wydawać, że chłopaki zwiali psychiatrze ze stołka. Dokładnie tak! Cała muzyka przesycona jest chorym klimatem, który nadaje jej w pewnym sensie unikatowy styl. Uwagę przykuwa praktycznie wszystko. Od samych aranżacji, po wykonanie. Nie mam się do czego przyczepić, a w końcu to dopiero próbka możliwości zespołu. Wierzę, że jak dostaniemy calaka to nas pozamiata. Oby jak najprędzej!
Lista utworóó
1. Advancing Constantly (Prelude To Terror)
2. Sickness Among Us
3. Boiling Dogsblood
4. Fuckbody
5. Worry Yourself To Death
6. Madcap Terror
7. Occupation Son
8. Goddamn Asskicking Well
Ocena: 9/10
