Burning Abyss #6
(21 kwietnia 2009, napisał: Prezes)
Po kilkuletniej przerwie (a w zasadzie po kilkuletniej przygodzie z wirtualną rzeczywistością) powraca Burning Abyss. Jest to powrót, który niesie ze sobą kilka dość istotnych zmian. Po pierwsze zmienił się język. Numer szósty (666?;]) napisany jest w całości po angielsku. Na szczęście Maciek używa tego języka w sposób bardzo przystępny, wiec osoba nawet średnio zorientowana w jego znajomości powinna sobie bez problemu poradzić. Drugą istotną zmianą jest zwiększenie formatu do A4. Szczerze powiedziawszy mi bardziej odpowiadało ‘kieszonkowe’ A5, ale jest to kwestia indywidualnych upodobań, więc nie zamierzam się czepiać. Jeśli już o wyglądzie tego pisma mowa to muszę przyznać, że jestem naprawdę pod wrażeniem. Od strony graficznej Burning Abyss wygląda naprawdę profesjonalnie. Grafiki wkomponowane są w tekst bardzo dobrze, a ciekawe tła urozmaicają wygląd zina, nie przeszkadzając w czytaniu (przypadki, że tło zlewa się z tekstem utrudniając czytanie są sporadyczne). Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić to miejscami wielkość czcionki. Czasami jest ona nieco zbyt mała, a spokojnie mogłaby być większa, zważywszy na ilość grafik czy też wolnego miejsca na stronie (np. wywiad z Dead Congregation). Tyle o kwestiach technicznych, przejdźmy do strony merytorycznej… Oczywiście Maciek nie zapomniał jak prowadzi się interesujące rozmowy, co skutecznie udowadniają wywiady z Nomad, Mandatory czy Astusem z Panzerfaust ’zine. Jasna sprawa, że zdarzają się pogawędki średnie, ale takie są w chyba każdym zinie. Oprócz wywiadów i recenzji (bardzo fajne, konkretne i zwięzłe!) znalazło się tu miejsce dla krótkich opisów albumów klasycznych. Sascha z niemieckiego Mandatory wspomina albumy kultowe, stare i czasami już zapomniane i niedoceniane. Wszystko to czyta się błyskawicznie i bezproblemowo. Każdy, który zna choć trochę język angielski powinien sprawdzić ten tytuł. Warto!
(j. ang., A4, druk)